Na pierwszy rzut oka wyglądało to na typową narrację „zrób więcej za mniej”. Duolingo, aplikacja do nauki języków, konsekwentnie przeprowadzała zwolnienia i zrywała współpracę z zewnętrznymi kontrahentami, stawiając na sztuczną inteligencję. Ten krok spotkał się ze znacznym sprzeciwem, co doprowadziło do znacznego spadku wyceny firmy. Co więc spowodowało 20% wzrost kursu akcji w handlu posesyjnym 6 sierpnia? Przyjrzyjmy się przyczynom nagłego zainteresowania inwestorów.
W styczniu 2024 roku firma ogłosiła 10-procentową redukcję zależności od podwykonawców – głównie lingwistów i tłumaczy. Powód? Był surowy. Ich obowiązki miały zostać przejęte przez modele językowe LLM, które obsługują narzędzia takie jak ChatGPT i Perplexity.
Punktem kulminacyjnym był kwietniowy e-mail od prezesa Luisa von Ahna, w którym stwierdził, że „nowe miejsca pracy powstaną tylko tam, gdzie automatyzacja nie przyniesie oszczędności”. Fragment jego wypowiedzi został udostępniony na LinkedIn, a następnie na TikToku, wywołując falę komentarzy na temat „tłumienia ludzkiej kreatywności”. American Business Insider doniósł, że użytkownicy zagrozili bojkotem, co skłoniło firmę do tymczasowego zamknięcia kont w mediach społecznościowych, aby przetrwać burzę.
Reakcja była wieloaspektowa. Zwolnieni kontrahenci wspominali, że Duolingo od dawna zbudowało swoją reputację dzięki taniemu crowdsourcingowi. Językoznawcy ostrzegali, że w tłumaczeniach statystycznych zanikają subtelności kulturowe. Użytkownicy wyrażali obawy, że aplikacja „traci swoją istotę”, a lekcje stają się monotonne i pozbawione humoru, z którego słynęła.
Zobacz także: Netflix szykuje się do wdrożenia nowoczesnej sztucznej inteligencji. W Hollywood napięcie rośnie.
Zmiana podejścia na „najpierw sztuczna inteligencja”, która wiązała się ze zwolnieniami wśród lingwistów, zamieszaniem w mediach społecznościowych i niepewnością co do długoterminowej jakości produktu, początkowo wpłynęła na wartość akcji spółki.
Luis von Ahn publicznie twierdził, że sztuczna inteligencja „uwolni jednostki i pozwoli im podejmować bardziej kreatywne przedsięwzięcia” i że etaty nie są zagrożone, choć przyznał, że nie spodziewał się tak silnej fali krytyki. Jednocześnie firma zainicjowała wewnętrzne, szybkie szkolenia inżynierskie, a dział marketingu odegrał swoją rolę, publikując film, na którym maskotka firmy, ikoniczna sowa, rozmawia z prezesem, zapewniając go, że „ludzie nadal są rdzeniem” Duolingo.
Akcje spółki (symbol: DUOL) wahały się niczym fala sinusoidalna w pierwszej połowie roku. Po kwietniowym e-mailu cena utrzymywała się na poziomie około 370 dolarów, ale w maju, gdy inwestorzy rozważali konsekwencje tej fali, spadła poniżej 320 dolarów. Mimo to, 14 maja osiągnęła historyczny szczyt na poziomie 540,68 dolarów, a następnie spadła do letniego minimum, nieco poniżej 300 dolarów. Można śmiało powiedzieć, że rynek nie był pewien strategii Duolingo.
Czytaj także: Sztuczna inteligencja wkracza w sferę konsultantów. McKinsey ostrzega przed „zagrożeniem egzystencjalnym”.
Najnowsza prognoza oparta na sztucznej inteligencji odwróciła ten trend. 7 sierpnia akcje otworzyły się na poziomie 343,61 USD – wciąż znacznie poniżej szczytu, ale o 115% wyżej niż 52-tygodniowe minimum.
6 sierpnia Duolingo podniosło swoją roczną prognozę przychodów do 1,01–1,02 miliarda dolarów, czyli o prawie 40 milionów dolarów powyżej oczekiwań rynkowych. Cena akcji wzrosła o 20% w handlu posesyjnym.
W drugim kwartale Duolingo odnotowało 252,3 mln dolarów przychodów (+41% rok do roku) i 44,8 mln dolarów zysku netto, co stanowi wzrost o 84% rok do roku. Subskrypcje nadal są głównym motorem wzrostu: liczba użytkowników płacących osiągnęła 10,9 mln (+37% rok do roku), a do aplikacji codziennie loguje się prawie 48 mln osób.
Marża brutto uległa poprawie, gdyż koszty zapytań dotyczących modeli generatywnych spadły szybciej, niż przewidywał dyrektor finansowy Matt Skaruppa , a sektor reklamowy — choć wciąż nieistotny dla Duolingo — przyczynił się do wzrostu o kilka punktów bazowych.
Wyniki te są napędzane przez narzędzia oparte na GPT-4: wideoczaty z botem-tutorem, spersonalizowaną analizę błędów i natychmiastowe wyjaśnienia gramatyczne. Duolingo twierdzi, że ręczne opracowanie pierwszych 100 kursów zajęło 12 lat, a teraz, dzięki generatywnej sztucznej inteligencji, w ciągu ostatniego roku wprowadzono 148 nowych ścieżek językowych, często dla niszowych par językowych, które wcześniej były zbyt kosztowne.
Automatyczne tworzenie treści skróciło czas wprowadzania nowych kursów na rynek i zwiększyło ARPU (średni przychód na użytkownika w określonym cyklu rozliczeniowym) w ramach subskrypcji Max. Jednocześnie malejące koszty rozwiązań chmurowych AI wpłynęły na wzrost rentowności.
Redukcja liczby podwykonawców i niektórych form współpracy wpłynęła na obniżenie kosztów stałych, chociaż firma musiała przeznaczyć środki na kampanię wizerunkową i rozwój szkoleń wewnętrznych.
Zobacz także: Klarna miała zostać „królikiem doświadczalnym” OpenAI. Zwolniła wielu pracowników i teraz musi ponownie zatrudniać nowych.
Biorąc pod uwagę wyniki finansowe i ostatnią reakcję inwestorów, można stwierdzić, że sztuczna inteligencja nie miała negatywnego wpływu na wyniki, lecz wręcz przeciwnie – przyczyniła się do ich poprawy.
Tymczasem nie widać wyraźnego masowego odejścia użytkowników. Ryzyko dla jakości treści pozostaje realne, zwłaszcza że konkurenci (Babbel, Busuu) stosują strategię „człowieka w pętli”, w której to człowiek podejmuje ostateczne decyzje dotyczące zawartości aplikacji. Na razie jednak Duolingo cieszy się bardzo pozytywnymi wynikami.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.