Biznes Fakty
Szef Mercedesa ma problem. Jego strategia luksusowa jak dotąd nie zadziałała.
Podobnie jak konkurenci, Mercedes od kilku miesięcy zmaga się z narastającą presją z różnych stron. Oprócz ceł, wyniki firmy ucierpiały również z powodu znacznych rezerw na odprawy. Tymczasem z Chin napływają coraz bardziej niepokojące wieści.
W pierwszym kwartale 2025 roku prezes Ola Källenius określił wyniki jako „solidne”. W drugim kwartale określił je jako „odporne”. Oznacza to w zasadzie kolejny spadek zysków, trend, z którym sektor motoryzacyjny staje się coraz bardziej zaznajomiony : zysk netto spadł z około 6,1 mld euro do 2,7 mld euro – spadek o 55,8%. Przychody spadły o prawie 9%, a Mercedes przewiduje, że sprzedaż, przychody i zysk operacyjny w całym 2025 roku będą znacznie niższe niż w 2024 roku.
Na ocenę wyników przez Källeniusa jako „odpornych” wpływ mają istotne czynniki jednorazowe. Przepływy pieniężne wyniosły 4,2 mld euro – przekraczając oczekiwania. Jednak trudne warunki rynkowe i spory handlowe będą nadal wpływać na działalność. Obecnie nie ma pozytywnych informacji z Chin.
560 mln euro rezerw na program oszczędnościowy
Czynniki jednorazowe obejmują wewnętrzną inicjatywę redukcji kosztów. W lutym firma wyznaczyła sobie cel oszczędności 5 miliardów euro rocznie do 2027 roku. Inicjatywa ta nosi nazwę „Next Level Performance”. W ostatnim kwartale wpłynęło to na wyniki z powodu odpraw i zamknięcia fabryki w Argentynie.
Jak niedawno donosił „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, wiosną tego roku około 40 000 pracowników niezwiązanych bezpośrednio z produkcją otrzymało odprawy. Mercedes nie skomentował tej liczby, określając sytuację jako „dynamiczną”. Niemniej jednak na programy odpraw przeznaczono 560 milionów euro.
Kolejnym istotnym czynnikiem jednorazowym były cła. Od kwietnia na pojazdy i części samochodowe importowane z UE do USA nałożono cła sektorowe w wysokości 27,5%. Mercedes oszacował ich wpływ na średni koszt rzędu setek milionów euro – nie podając jednak konkretnych liczb, w przeciwieństwie do konkurentów. Nawet po uwzględnieniu tych czynników, zysk operacyjny przed opodatkowaniem i odsetkami (EBIT) spadł o 40,7% w porównaniu z pierwszą połową 2024 roku.
Källenius nie przewiduje już żadnych specjalnych ustaleń
Choć Mercedes powołuje się na czynniki jednorazowe, kwestia taryf nie została rozwiązana. Chociaż UE i USA wstępnie zgodziły się na obniżoną stawkę celną, pozostaje ona na poziomie 15%. Dodatkowo, na przesyłki z USA do Chin pobierane są dodatkowe opłaty – co jest szczególnie istotne w przypadku produkcji modelu GLC.
Niemniej jednak, nowa umowa nieznacznie podnosi prognozy marży operacyjnej. Przy stopie 27,5%, Mercedes prognozował spadek marży o około 3 punkty procentowe. Według firmy, nowa umowa powinna zmniejszyć ten spadek do 1,5 punktu procentowego. Pomimo przeszkód, Källenius podkreślił, że Stany Zjednoczone nadal pozostają „niezwykle interesującym rynkiem”.
Jednocześnie nowa umowa wskazuje, że Mercedes nie był w stanie zapewnić sobie preferowanych warunków. W przeciwieństwie do firm takich jak Porsche, Mercedes ma już znaczącą obecność produkcyjną w Stanach Zjednoczonych i eksportuje stamtąd do UE. Dlatego liczył na system kwotowy, który zrównoważyłby import do USA z eksportem z USA do UE. Jednak podczas rozmowy z inwestorami Källenius wyraził niewielki optymizm co do dalszych negocjacji. „Nie zakładamy tego” – stwierdził.
Podatek od dóbr luksusowych w Chinach pogarsza sytuację
Wyniki finansowe wskazują również, że Mercedes ma trudności ze sprzedażą swoich modeli luksusowych. Segment luksusowy obejmuje Klasę G i Maybacha, a flagowym modelem jest dochodowa Klasa S, która zazwyczaj generuje dwucyfrowe marże. Marże są jeszcze wyższe w przypadku wariantów luksusowych. Jednak po słabym roku 2024 sprzedaż tego modelu spadła o 24% do około 52 500 egzemplarzy.
Stanowi to poważny cios dla Källeniusa, ponieważ jego strategia luksusowa nie odniosła jeszcze sukcesu. Dążył on do dalszego rozwoju Mercedesa jako marki luksusowej, konkurując z firmami takimi jak Porsche. Jednak perspektywy dla konkurencji również są ponure – zwłaszcza na kluczowym rynku chińskim, gdzie popyt na luksusowe samochody europejskich marek niemal się załamał. Pogląd, że „luksus zawsze się sprzedaje”, wydaje się przestarzały.
Klasa S nadal budzi obawy. Zazwyczaj w takich sytuacjach pomaga nowa generacja modelu lub przynajmniej lifting – obecna, siódma generacja jest dostępna od końca 2020 roku. Aktualizacja jest planowana dopiero w przyszłym roku, co pozostawia niewielkie nadzieje na poprawę w krótkim okresie.
Z drugiej strony, sprzedaż na kluczowym rynku chińskim może napotkać jeszcze większe trudności. Od 20 lipca chiński rząd obniżył próg podatku od dóbr luksusowych, co oznacza, że klienci kupujący samochody klasy premium będą musieli uiścić dodatkowy podatek w wysokości 10%, jeśli cena zakupu przekroczy około 108 000 euro (około 460 000 zł). Dotyczy to nie tylko Mercedesa, ale także BMW i Porsche. Källenius wspomniał, że firma będzie dążyć do „zminimalizowania wpływu poprzez działania komercyjne”. Przewidywany wpływ na sprzedaż ma być jak najbardziej ograniczony – jednak stanowi on kolejne obciążenie na i tak już bardzo konkurencyjnym rynku.
Mercedes stawia na swoją przyszłą, zaktualizowaną gamę produktów. Na przykład, CLA ma być dostępny w Chinach od 2026 roku, a wersja elektryczna ma się dobrze sprzedawać. Sprzedaż nowego elektrycznego GLC również ma się rozpocząć w przyszłym roku, a Mercedes planuje zaprezentować go na targach IAA. „Do końca tej dekady będziemy oferować kompletne portfolio elektryczne wszystkich kluczowych modeli Mercedes-Benz” – zadeklarował Källenius.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z niemieckiego portalu WELT
Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.
Źródło