Biznes Fakty
„Nie płacz, nie bój się, nie pytaj”. Jaka jest cena nieczułości?

Pełna kontrola nad własnymi emocjami – czyż nie jest to pożądana umiejętność dla większości ludzi? Niezłomnie znosić drwiny losu, unikać udręki emocjonalnej, nie uginać się ani nie załamywać pod żadnym ciosem losu ani ludzi. Być kimś w rodzaju niezwyciężonego samuraja o nieprzeniknionej twarzy.
Życie bez emocji jest bardzo korzystne:
• Możesz prowadzić interesy ze spokojem: „To nic osobistego, to tylko interesy, kochanie”.
• Trzymaj się logiki i perfekcyjnie organizuj swoje życie. Rób to, co ważne, konieczne i słuszne. Dostań się na odpowiedni uniwersytet, poślubij odpowiednią osobę, pracuj tam, gdzie dobrze zarabiasz.
Ale dlaczego ta tęsknota pojawia się w środku? Pustka, której nic nie może wypełnić… To uczucie braku, deprywacji i nieustannego głodu.
Cena niewrażliwości jest wysoka – życie jest przeżyte w połowie. To tak, jakby zapachy i dźwięki nagle zniknęły. Były wcześniej, ale teraz ich nie ma. Życie jest możliwe. Ale ciągle czegoś brakuje. Jakby jakaś ważna część osobowości zamarła.
Decyzja, by nie odczuwać uczuć, podejmowana jest w różnym wieku.
Dla kogoś w dzieciństwie. Zatrzymanie czucia, zamrożenie – staje się jedyną szansą dziecka na przetrwanie. Aby nie oszaleć z bólu i przerażenia, które odczuwa, wycisza swoje emocje i pozostawia ten czujnik w tej pozycji do końca życia. Dla bezpieczeństwa.
Jako dorosły człowiek nie może znaleźć satysfakcji; nic go nie nasyci. Ciągle czegoś szuka. Kiedy uświadomi sobie, że szuka i nie może odnaleźć utraconej części siebie, zaczyna odzyskiwać zdolność do radości, doświadczania przyjemności, prawdziwego pragnienia czegoś.
Decyzja o stłumieniu uczuć, o upchnięciu wszystkich zmartwień gdzieś głęboko, zapada również w dorosłości – jako reakcja na ból, stratę i rozczarowanie. „Nigdy więcej tego nie zrobię!”. Nie będę kochać, nie wpuszczę nikogo do swojej duszy, nikomu nie zaufam, nie będę takim idiotą. To wszystko, dziękuję, to zbyt bolesne. Wiem, że tam jest źle i nie pójdę tam więcej.
I tak zaczyna się życie w skafandrze kosmicznym, w zbroi zbudowanej z własnych zabezpieczeń, nie pozwalając sobie na żadne doświadczenie. Z ogromną pustką w środku.
Życie to wielkie ryzyko. Boimy się uczuć. Sprawiają, że stajemy się wrażliwi.
Wielu z nas nauczyło się mnóstwa sztuczek, które mają pomóc nam unikać wchodzenia w strefę uczuć, nie doświadczać ich z pełną siłą:
• Szybko się rozprosz i zacznij coś robić, bez względu na wszystko.
Zamiast dostrzegać, co się dzieje i pozwolić sobie na to, by tego doświadczyć, rozpraszasz niepokój poprzez działanie. Szybko przerzucasz się na coś innego i uciekasz w zgiełk. To pozwala ci uniknąć konfrontacji z silnymi emocjami i zajmowania się ważnymi sprawami. Społeczeństwo wierzy, że „bycie zajętym to najlepsze lekarstwo na depresję”.
Wiele osób wpada w stan podobny do uzależnienia od narkotyków, nieświadomie starając się nie mieć czasu na „niepotrzebne myśli”.
• Pij, jedz, pal.
Szybko rozładować napięcie, nie zdając sobie nawet sprawy, co wywołało lęk, który pojawił się sekundę przed silną potrzebą wepchnięcia czegoś do gardła – wlania, wciśnięcia lub wciągnięcia. Wszelkie formy uzależnienia – alkoholizm, palenie i przejadanie się – to nawykowe mechanizmy obronne przed emocjami, których jednostka woli nie dostrzegać ani nie doświadczać. Sposoby reagowania na emocje.
• Kup coś.
„Połknij” kolejną „konieczną rzecz”. Aby zaspokoić, przynajmniej na chwilę, swój emocjonalny głód i „nakarmić” swój niepokój.
• Uprawiaj seks.
W tym przypadku własne ciało lub ciało partnera jest postrzegane jedynie jako przedmiot manipulacji. Rola drugiej osoby jako jednostki w tym procesie jest znikoma – jest ona jedynie używana jako środek uspokajający.
• Znajdź kogoś, z kim możesz nawiązać więź.
Tak jak dziecko szuka matki, która się nim zaopiekuje i obdarzy miłością, tak wiele osób szuka tego macierzyńskiego lub ojcowskiego obiektu na zewnątrz. Niczym pisklęta w gnieździe, ich usta są zawsze otwarte, oczekując nieustannej pomocy, wsparcia i zaangażowania w swoje życie. I tutaj często słychać rozczarowanie i wyrzuty, na przykład: „że on lub ona się mną nie przejmuje, nie docenia mnie i mnie nie kocha”.
• Reaguj agresją na wstyd, strach, poczucie winy.
Agresywny wybuch pomaga rozładować napięcie i pozbyć się emocji. Ale problem, który pojawił się na początku, nie zostaje rozwiązany. Cała energia idzie w błoto.
Tak jak ciało podnosi temperaturę, by zwalczać szkodliwe mikroby, tak psychika generuje napięcie, by rozwiązać problem, przed którym stoi jednostka. Jednak zamiast wykorzystać energię do zrozumienia i rozwiązania problemu, temperatura zostaje obniżona, a para spuszczona. Do następnego ataku.
Nawyk całkowitego ignorowania własnych uczuć prowadzi do nieumiejętności rozpoznawania zagrożeń psychologicznych. To z kolei jedynie zwiększa potrzebę sięgania po leki, jedzenie, papierosy i alkohol.
Czasami ludzie nie słyszą nawet własnego niepokoju. Myślą, że wszystko jest w porządku, chcą tylko pić i jeść, ale nie słyszą własnych lękowych myśli i uczuć. I dlatego nie są w stanie podjąć żadnych działań, aby zmienić sytuację.
Nasze emocje to nie tylko reakcja psychiczna, ale także fizyczna. Każdej emocji towarzyszą określone doznania w ciele. Ciało człowieka jest głęboko zaangażowane w doświadczanie każdej emocji.
Tłumiąc psychikę, zmuszamy ciało do wyrażania tych emocji za nas oboje. W ten sposób rozwija się objaw psychosomatyczny. Jeśli dana osoba nie może pozwolić sobie na doświadczanie emocji poprzez psychikę, będzie musiała doświadczać ich poprzez ciało. Wszystkie objawy psychosomatyczne to stłumione, „niedozwolone” emocje. Wielokrotnie prowadzą one do chorób psychosomatycznych.
Lekarze wyróżniają listę chorób czysto psychosomatycznych, tzw. „siedem chicagowskich”: nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, astma oskrzelowa, choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, nadczynność tarczycy, cukrzyca.
Są to choroby, w których czynnik psychosomatyczny odgrywa główną rolę. Jednak coraz więcej psychoterapeutów skłania się ku poglądowi, że decyzja o cierpieniu lub niecierpieniu na daną chorobę pozostaje w gestii jednostki.
Ale czasami psychologiczne mechanizmy obronne przed emocjami są tak silne, że człowiek nie daje ciału nawet szansy na odczuwanie bólu – na przetworzenie stłumionych uczuć. I wtedy, niczym wrzący kocioł z zakręconą pokrywką, następuje eksplozja. Nagłe zgony z powodu udarów, zawałów serca i nagłe wykrycie nowotworu w stadium terminalnym u pozornie zdrowych i młodych osób zawsze są szokiem.
Ceną nieczułości jest życie.
Z jakiegoś powodu zostaliśmy stworzeni do odczuwania. I ta nasza zdolność i cecha nie mogą być od nas oddzielone. Taka jest nasza natura. Dopóki czujemy, żyjemy.



