Biznes Fakty
Klonowanie psa i kota. Sposób na „wieczne” zwierzęta staje się komercyjną rzeczywistością
Klonowanie zwierząt jeszcze kilkanaście lat temu brzmiało jak science fiction. Teraz stało się komercyjną usługą dostępną dla każdego, kto ma odpowiednie fundusze. Psy, koty, a nawet konie są dziś klonowane na życzenie, a klientami firm biotechnologicznych są zarówno celebryci, jak i zwykli ludzie. Choć technologia daje możliwość „odtworzenia” ukochanego pupila, jej etyczne i biologiczne konsekwencje budzą kontrowersje.
- Klonowanie zwierząt zyskało popularność wśród ludzi z różnych zakątków świata, szczególnie wśród celebrytów
- Usługi klonowania kosztują dziesiątki tysięcy dolarów
- Proces wymaga specjalistycznych technologii, surogatek i odpowiedniego przechowywania DNA, a jego realizacja trwa kilka miesięcy
- Temperament, inteligencja i elementy osobowości pozostają, ale zwierzęta zawsze będą miały jednak inne — nowe — doświadczenia
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Jeśli ktoś nie jest na bieżąco z informacjami o klonowaniu, bardzo możliwe, że spotkał się z informacją o sklonowanej owcy Dolly (miało to miejsce ponad 25 lat temu), czy też natrafił na takie informacje, jak hodowanie ludzkiej trzustki w świni.
Ale świat poszedł naprzód. Obecnie nie setki, ale tysiące ludzi na świecie klonuje swoje zmarłe zwierzęta. Klonowane są koty, psy, a nawet konie. Jeśli ktoś żył ze swoim czworonożnym przyjacielem przez kilkanaście lat, po jego śmierci może niejako „zresetować” relację i uzyskać swojego pupila na nowo.
Klonowanie to już zwykła komercja
Już od ok. dekady ludzie z całego świata klonują swoje zwierzęta. Sooam Biotech z Korei Południowej, Sinogene Biotechnology z Chin czy ViaGen Pets ze Stanów Zjednoczonych oferują odpowiednie usługi i sklonowały już tysiące psów, kotów oraz koni.
Sooam Biotech sklonowała już co najmniej 1000 psów, oczekując ok. 50 tys. dol. za jednego klona. Sinogene Biotechnology ma podobne stawki, ale też klonuje konie — w tym wypadku oczekuje ok. 85 tys dol. Firma chce też rozszerzać ofertę na inne zwierzęta, np. oferując klonowanie wielbłądów.
ViaGen Pets to z kolei najmłodsza z firm, działająca od 2016 r. Specjalizuje się w psach i kotach, gdzie pies to wydatek ok. 50 tys. dol., a kot — od 30 tys. dol. Oferuje też usługi przechowywania DNA, co pozwala na późniejsze klonowanie zwierzęcia po jego śmierci. ViaGen stosuje metodę znaną jako somatyczny, jądrowy transfer komórkowy — tę samą technologię, która została użyta do sklonowania owcy Dolly. Proces polega na usunięciu jądra z komórki jajowej i zastąpieniu go jądrem komórki somatycznej z oryginalnego zwierzęcia.
Klonowanie z ucha
Przechowywanie DNA to istotna usługa. Jeśli z niej nie korzystamy, komórki zmarłego zwierzęcia są odpowiednio żywotne tylko przez ok. pięć dni, jeśli w dodatku odpowiednio przechowujemy ciało — w lodówce, ale nie zamrażamy, bo zamrażanie uszkadza komórki. W sytuacji, gdy zwierzę zmarło i nie mieliśmy jego DNA, firmy zajmujące się klonowaniem najczęściej pobierają fragment ucha naszego pupila. Tkanka ucha jest odpowiednio wytrzymała i dobrze nadaje się do dalszego procesu.
O ile naturalna ciąża kota czy psa trwa ok. 60-70 dni, klonowanie tych zwierząt zajmuje wyraźnie więcej czasu. Zwykle do siedmiu miesięcy. Potrzebne są odpowiednie procesy, a czasami sprowadzenie surogatki, która musi być tego samego gatunku, co klonowane zwierzę, aby zapewnić odpowiednie warunki rozwoju. Dla wyjaśnienia: proces klonowania rozpoczyna się od pobrania komórek, przez przygotowanie komórki jajowej, po stymulowanie elektryczne powodujące podział i rozwój zarodka, aż do wszczepienia zarodka do macicy surogatki, która nosi ciążę i rodzi klona.
Czytaj też: Zaskakujące odkrycie: po śmierci organizmu komórki żyją dalej
Popularne wśród celebrytów
Klonowane zwierzęta są hodowane w wyspecjalizowanych laboratoriach i ośrodkach zajmujących się biotechnologią. Firmy, poza odpowiednim zapleczem technologicznym, muszą mieć również dostęp do surogatek i komórek jajowych potrzebnych do procesu klonowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
O ile pracownicy firm zajmujących się klonowaniem często korzystają z takich usług, podobnie jak ich znajomi, wśród przeciętnych ludzi klonowanie ciągle budzi kontrowersje — od obaw o dobrostan zwierząt, które są wykorzystywane jako surogatki do klonowania, po zmniejszanie różnorodności genetycznej w populacjach zwierząt, co może być niebezpieczne dla ich długoterminowego przetrwania. Są też kwestie etyczne, np. traktowanie życia zwierząt jak „produktu”, który można kupić i tylko do nas należy decyzja, czy to zrobimy.
Oczywiście klonowanie jest też drogie, więc nie każdego stać na taką usługę.
Co ważne, czasami przyjmuje się więcej niż jeden kociak czy szczeniak. Jeśli urodzą się dwa lub trzy zwierzaki, klient otrzymuje je wszystkie. Rzadko zdarza się, że klient chce tylko jedno zwierzę — wtedy usługodawcy deklarują, że znajdują domy dla pozostałych klonów. W każdym razie nie są one usypiane.
Barbara Straisand i Paris Hilton sklonowały swoje psy
Niedawno pracowniczka jednej z firm zajmujących się klonowaniem przyznała w wywiadzie dla WIRED, że ludzie nie chcą mówić, że sklonowali swoje zwierzęta, bo „boją się wyśmiania. Niektórzy nawet nie mówią o tym swojemu weterynarzowi”. I dodaje: „Wielu naszych klientów nie ma dzieci. Nie płacą za czesne na studia ani za wesele. Ich zwierzę jest ich dzieckiem”. Popularnymi klientami są też celebryci. Swoje psy sklonowała np. Barbara Streisand, podobnie jak Paris Hilton.
Klienci oczywiście chcieliby, aby pies czy kot miał tę samą osobowość, ale to niemożliwe. Firmy zajmujące się klonowaniem tłumaczą jednak, że są zawsze genetyczne powiązania. Obejmuje to temperament, inteligencję i elementy osobowości. Nowe zwierzę zawsze będzie miało jednak inne doświadczenia. Dla niektórych to dobra wiadomość, bo wiedzą już, jakich błędów nie popełniać.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło