Kochaj siebie, a potem kochaj wszystkich, a w życiu czeka cię sukces.

W naszym kraju, w którym priorytetem jest dziecko, uważa się, że największą radością kobiety powinny być jej dzieci, a mężczyzna „przychodzi i odchodzi” i nie można mu ufać. Rodzic, który nie karmi dziecka aż do emerytury, jest uważany za nieudacznika.

Niestety, takie podejście wynika z faktu, że pary małżeńskie nie są postrzegane jako zespół, w którym dojrzałe psychicznie dzieci mogą dorastać jedynie dzięki wzajemnemu zrozumieniu i współpracy. Nie ma znaczenia, czy rodzice mieszkają razem, czy nie. Ważne jest, aby potrafili ze sobą współpracować jako rodzice. Aby to osiągnąć, muszą mieć co najmniej silną przyjaźń, a maksymalnie pełną miłości relację.

Dlatego moim zdaniem priorytetem kobiety powinna być ona sama, bo jeśli sama o siebie nie zadba, nie nauczy dzieci, jak dbać o siebie. Po drugie, partnerstwo jako fundament rodziny dla dzieci, a po trzecie, same dzieci.

Oboje rodzice są dla dziecka równie ważni. Matka, która zajmuje pozycję „mężczyzny na ostatnim miejscu”, pozbawia ojca autorytetu, odpowiedzialności, obowiązków i miłości dziecka. Wielu mężczyzn doświadczających takiego traktowania czuje się zdezorientowanych i szuka innych opcji, w których lepiej rozumieją, co robić – pracy, hobby lub miłości.

W parze, która nie pracuje jako zespół, może również istnieć ciągła rywalizacja o to, kto jest lepszym rodzicem. A dziecko często jest proszone o ocenę. Dla nich to jak propozycja przecięcia się na pół. To traumatyczne przeżycie.

Jeśli wyobrazimy sobie system rodzinny schematycznie, możemy zidentyfikować w nim kilka podsystemów, od dołu do góry: dziecko (dzieci), rodzic (matka i ojciec) oraz dziadkowie (dziadkowie). Psychologowie systemowi rodziny zaobserwowali, że gdy powiązania emocjonalne tworzą się pionowo między podsystemami, a nie poziomo w ich obrębie, rodziny te doświadczają różnorodnych dysfunkcji: chorób, konfliktów, uzależnień, zachowań destrukcyjnych, słabych wyników w nauce i zaburzeń psychicznych.

Wiele osób rozumie miłość własną jako egocentryzm i egocentryzm, wykluczające uwagę, zainteresowanie, szacunek, miłość i współpracę z otaczającym nas światem. Nie to mam na myśli, kiedy mówię, że kobieta powinna stawiać siebie na pierwszym miejscu.

Moje stanowisko wynika z holistycznego światopoglądu (paradygmatu), w którym każda cząstka Wszechświata (Bóg, pole uniwersalne, natura – każda definicja jest trafna) jest konieczna, niezastąpiona, jedynym możliwym i doskonałym elementem. Wszystkie są ze sobą powiązane i wzajemnie na siebie wpływają. Doskonałość nie oznacza stałości, statyczności czy niezmienności, lecz odpowiada nadludzkiemu zamysłowi.

Więc, kobieto, wyobraź sobie, że ty, taka, jaka jesteś, odpowiadasz nadludzkiemu projektowi. A twoim zadaniem w życiu jest nauczyć się żyć w tym ciele, wykorzystywać swoje możliwości i zdolności, tworzyć życie, jakiego pragniesz, i rozwijać się z tym samym celem. A także realizować swoje talenty dla dobra własnego i innych.

Jak możesz żyć w tym ciele, z tymi zdolnościami, jeśli ich nie uznasz? Bo wtedy będziesz próbował pozbyć się tego, co natura ci dała, by sprostać oczekiwaniom innych.

Jedyne oczekiwanie, któremu próbuję sprostać, dotyczy nadludzkiego projektu: jeśli coś mi powierzono, muszę to zrealizować w najlepszy możliwy sposób.

Zrób bilans tego, co masz, bez krytyki, bez samobiczowania i samokrytyki, tylko fakty: masz wiele. To, jak sobie z tym wszystkim radzisz – swoim ciałem, uczuciami, zdolnościami, talentami, potrzebami i zainteresowaniami – to inna sprawa. Jeśli sam nauczyłeś się korzystać z tego bogactwa, nauczysz tego samego swoje dzieci. W przeciwnym razie wszystkie twoje próby wydobycia z nich tego, co najlepsze, są kłamstwami i fałszem, ponieważ nie nauczyłeś się robić tego samego dla siebie. Dzieci uczą się na przykładzie: wszystko, co robisz ze sobą (czy szanujesz siebie, czy nie, czy dbasz o siebie, czy nie, czy tworzysz dla siebie przestrzeń, czy nie, czy zdajesz sobie sprawę ze swoich talentów, czy nie), będą kopiować, bez względu na to, jakie mądre słowa powiesz.

Jako kobieta masz zdolność kochania, łączenia ze sobą tego, co niepołączone, niesienia spokoju, tworzenia, syntezy, odczuwania tego, co supersubtelne, rozwoju, ogrzewania.

Kreatywny ogień kobiety to serce, którego jest strażniczką. A jej ciało jest jego świątynią.

Kochać siebie oznacza czcić ten boski ogień, traktować go z szacunkiem i wdzięcznością oraz robić wszystko, co możliwe, aby podtrzymywać jego płomień, rozświetlając i ogrzewając przestrzeń i ludzi wokół ciebie. Po prostu dbaj o ogień i jego świątynię.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *