Przedsiębiorstwa pragną gruntownie przekształcić działalność przez AI. Liczne jednakże napotykają przeszkody.

— Każdy, kto twierdzi, że potrafi przewidzieć cokolwiek odnośnie do sztucznej inteligencji w ciągu najbliższych 12-24 miesięcy, mija się z prawdą — informuje nas Matan-Paul Shetrit, szef produktu deweloperskiego w firmie Writer AI, specjalizującej się we wdrożeniach agentów AI. Jednakże ten brak absolutnej pewności nie hamuje powstawania przedsiębiorstw, które chcą zasadniczo zmienić funkcjonowanie zarówno biur, jak i fabryk — od centrów telefonicznych po linie produkcyjne.

Transformacja AI postępuje, ale, jak twierdzi nasz rozmówca, „aktualnie wiele organizacji stoi w miejscu”.

— Duża liczba organizacji utknęła w tym, co określamy jako POC, czyli w fazie sprawdzania koncepcji. Niewielu udaje się przejść do pełnej implementacji, przynoszącej rzeczywiste korzyści biznesowe — zaznacza.

Matan-Paul Shetrit w konwersacji z Business Insiderem podczas kongresu re:Invent 2025 w Las Vegas relacjonuje, że obecnie praktycznie nie ma już dużej korporacji, która „nie eksperymentuje z AI”, lecz eksperymenty to jedno, a powszechne wdrożenia to zupełnie inna kwestia.

Stefan Weirich, twórca szwajcarskiej firmy mimic robotics, stwierdza natomiast, że wizja fabryk całkowicie pozbawionych ludzi to jego zdaniem utopia. Nie oznacza to jednak braku redukcji zatrudnienia.

Dalszy fragment artykułu pod materiałem wideo:

Polskie firmy mogą walczyć z technologicznymi gigantami

Jego zdaniem sednem problemu nie jest już brak modeli, ale deficyt platform, które potrafią zaspokoić ambicje biznesowe, spełniając jednocześnie wymagania działów IT i bezpieczeństwa, a ponadto obsłużyć skalę tysięcy lub setek tysięcy agentów AI w jednej organizacji.

— Nie interesują nas specjalnie przypadki użycia typu copilota–chatbota. Istnieją inne podmioty, które się tym zajmują. Skupiamy się na transformacji biznesowej — wyjaśnia Shetrit, dodając, że firma świadomie podejmuje się „najbardziej skomplikowanych przypadków użycia” u klientów, ponieważ jeśli uda się je rozwiązać, późniejsze skalowanie jest o wiele prostsze.

Roboty, które nie spowodują zwolnień

Kluczowym momentem w zastosowaniu AI w biznesie ma być stworzenie modeli, które będą zintegrowane z robotami. Stefan Weirich, czyli założyciel szwajcarskiej firmy mimic robotics, podkreśla, że „agentyczna” AI będzie przyjmować również fizyczną postać robotów, które uczą się poprzez demonstracje i potrafią funkcjonować w nieuporządkowanym środowisku magazynu lub zakładu.

Wizjoner wyraźnie ostudza jednak nadzieje na fabryki bez ludzi. — Nie uważam, że dokonamy automatyzacji całych fabryk i po prostu pozbędziemy się z nich wszystkich pracowników. To raczej model, w którym człowiek nadzoruje nie tylko jedno zadanie montażowe, ale także fizycznych agentów AI lub roboty, które pomagają mu w realizacji dwóch, trzech, czterech różnych zadań — argumentuje.

Weirich zapewnia, że rewolucja robotyczna nie jest zarezerwowana wyłącznie dla koncernów samochodowych czy potentatów przemysłowych. Dzięki uczeniu się przez naśladowanie i przekształceniu „problemu programistycznego” w „problem danych” roboty stają się opłacalne również w średnich firmach w branży logistycznej lub produkcyjnej, także w Europie Środkowo-Wschodniej.

Dla klientów istotne jest to, że — jak mówi — „zawsze możemy zaoszczędzić znaczną sumę pieniędzy, od 30 do 50, a czasami nawet 70 proc. kosztów operacyjnych w porównaniu z pracą ludzką, przy założeniu obecności ludzi do nadzoru i wydawania poleceń robotom”.

Człowiek jako menedżer agentów

Obaj rozmówcy są zgodni w jednym: przyszłość pracy to nie eliminacja ludzi, lecz modyfikacja ich roli.

Shetrit opisuje ją w sposób bezkompromisowo prosty: — W rzeczywistości obserwujemy, że każda osoba w organizacji będzie przynależeć do jednego z trzech zbiorów — być może nawet więcej — w zależności od zadania: menedżer agentów, menedżer ludzi lub menedżer zespołów hybrydowych.

W takim otoczeniu indywidualny pracownik staje się de facto menedżerem — niezależnie od tego, czy zarządza „agentami syntetycznymi”, czy „organicznymi”.

Stąd nacisk Writer AI na „człowieka w pętli”. — Ta technologia nie jest nawet bliska pełnej automatyzacji. Przedsiębiorstwo nie stało się przedsiębiorstwem przypadkowo — posiada ogromną wiedzę domenową i biznesową, zawartą w ludziach. Chodzi o to, jak połączyć potencjał AI z tą wiedzą — akcentuje Shetrit.

Weirich posługuje się innym językiem, ale mówi o tym samym: automatyzować „naprawdę denerwujące, bardzo głupie prace”, od kopiowania liczb w Excelu po monotonne czynności w magazynie, aby ludzie mogli skupić się na bardziej wymagających zadaniach.

Europa między kompleksem a szansą

Z punktu widzenia obu firm Europa nie jest skazana na rolę zaplecza dla Doliny Krzemowej czy Chin — pod warunkiem, że przestanie obawiać się ryzyka.

— Z makroekonomicznego punktu widzenia Europa ma przeważnie kompleks niższości — ma tendencję do nadmiernego zamartwiania się, zamiast po prostu koncentrować się na działaniu. W produkcji jesteśmy znacznie bardziej rozwinięci niż USA, dysponujemy infrastrukturą, łańcuchem dostaw, firmami produkującymi najlepsze na świecie enkodery, czujniki i komponenty — wylicza Weirich, przestrzegając jednak przed nadmiarem regulacji i brakiem odwagi do testowania innowacyjnych rozwiązań.

Kluczowe przeszkody? Przez lata — rynek VC i zachowawcze instytucje, które unikały ryzyka, chociaż „nie jest tak, że Europejczycy nie dysponują kapitałem”.

Mimic zebrał niedawno 16 mln euro w rundzie seed od wyłącznie europejskiego konsorcjum, co Weirich postrzega jako znak, że lokalny kapitał zaczyna rozumieć kapitałochłonność deep techu. Z kolei Shetrit dostrzega dla Europy szansę w stworzeniu „zrównoważonej polityki energetycznej dla AI” opartej na energii jądrowej i dużych projektach infrastrukturalnych — od elektrowni jądrowych po farmy słoneczne na Saharze — nie z pozycji ograniczeń, lecz „obfitości”.

Polska i region: talenty są, czas na inicjatywę

Polska pojawia się w obu rozmowach nie jako peryferia, lecz jako naturalne zaplecze talentów dla globalnych firm. Writer AI od samego początku budował zespół w Europie Środkowo‑Wschodniej.

Mamy sześciu naszych liderów technicznych w Warszawie, część z nich to Polacy, część przeniosła się z Ukrainy po rozpoczęciu wojny — mówi Shetrit, dodając, że firma świadomie poszukuje „talentów z najwyższej światowej półki w krajach, na które San Francisco zwykle nie zwraca uwagi”.

Weirich sugeruje krajom takim jak Polska, aby rozpoczęły od stworzenia „jednego, właściwego hubu start-upowego” opartego na silnym, dobrze finansowanym uniwersytecie technicznym, który potrafi przyciągnąć talenty z całego globu.

Drugi krok to budowa społeczności wokół takiego ośrodka — programów przedsiębiorczości, interdyscyplinarnych studiów łączących nauki ścisłe z biznesem — oraz realnego rynku finansowania, od preakceleratorów po duże fundusze VC, zdolne do wystawiania czeków porównywalnych z Paryżem czy Londynem.

Jeśli mają rację, to pytanie nie brzmi już, czy agentyczna AI — w oprogramowaniu i w robotach — przekształci biznes, ale gdzie powstaną firmy, które na tej zmianie zbudują globalną pozycję. Z ich relacji wynika, że równie dobrze może to być Warszawa czy Zurych, jak San Francisco czy Shenzhen — pod warunkiem, że Europa nie przegapi kluczowych zmian.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *