Biznes Fakty
Dystans 3000 km. Niezwykła ukraińska rakieta Flamingo wywołuje liczne zapytania.
Fenomen ukraińskiego pocisku Flamingo, którego teoretyczny zasięg wynosi 3 tys. kilometrów, wywołuje liczne pytania – oznajmił dziennik „Le Figaro”. Redakcja zwróciła uwagę na oszałamiające tempo postępu tej broni oraz na niepewność co do jej efektywności.

Za projektem pocisku Flamingo stoi ukraińska firma Fire Point, która ma swoje korzenie w sektorze rozrywkowym, jednak w odpowiedzi na pełnoskalową rosyjską agresję w 2022 roku zaczęła wytwarzać uzbrojenie.
Pierwszym wyrobem tej firmy z siedzibą w Kijowie były drony dalekiego zasięgu, mające stanowić odpowiedź na Shahedy, które atakowały ukraińskie miasta i infrastrukturę krytyczną. Dziennik podkreślił, że początkowo firma zatrudniała 15 osób, a produkcja dronów odbywała się w garażu. Obecnie Fire Point zatrudnia ponad 2 tys. osób.
„Le Figaro” zaakcentował, że przeciętny czas na rozwinięcie programu budowy tego rodzaju rakiety to między 15 a 20 lat. Fire Point zdołał skonstruować Flamingo w dwa lata. Obecnie to przedsiębiorstwo ogłasza, że produkuje 50 pocisków miesięcznie, a zamierza osiągnąć poziom 200 sztuk do końca 2025 roku. Rakieta była wykorzystana do ataków na pozycje rosyjskie już dziewięć razy.
„Konstrukcja Flamingo składa się z kadłuba wykonanego z włókna węglowego, które jest tańsze od tytanu (…). (Pocisk wyposażony – PAP) jest w standardowy typ bomby lotniczej, silnik – projekt pamiętający czasy radzieckie – jest turboodrzutowy i dwuprzepływowy, pozwalający osiągnąć prędkość ok. 900 km na godzinę” – napisał „Le Figaro”. Dziennik zwrócił uwagę, że szacunkowy koszt Flaminga to 500 tys. dolarów za sztukę. Zaletą tej broni jest właśnie koszt, który jest wyraźnie mniejszy niż np. francusko-brytyjskiego SCALP, kosztującego 2 mln dolarów.
W rozmowie z dziennikiem dyrektor techniczna Fire Point Iryna Terek zaznaczyła, że Flamingo nie jest „przełomem”; jej zdaniem żadna broń nie zakończy tej wojny. Zwróciła uwagę na kooperację między sektorem prywatnym a władzami, co umożliwiło realizację projektu Flamingo.
Przeciwko Fire Point pojawiły się oskarżenia korupcyjne. Portal Kyiv Independent napisał w sierpniu, że Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) prowadzi dochodzenie badające możliwość zawyżenia przez tę firmę cen części dronów, jak również liczby maszyn, które zostały dostarczone armii ukraińskiej.
Przedstawiciele firmy Fire Point, zapytani przez „Le Figaro” o oskarżenia, określili je jako plotki i zaznaczyli, że współpracują z NABU.
Ekspert lotnictwa Walerij Romanenko z ukraińskiego państwowego muzeum lotnictwa zwrócił uwagę, że słabością pocisku jest jego wielkość i pułap, na którym działa, co sprawia, że jest łatwy do zestrzelenia. „Nasza obrona powietrzna przechwytuje 90 proc. rosyjskich rakiet, należy przyjąć, że po stronie rosyjskiej jest podobnie, dlatego jeśli mamy przełamać ich obronę, to (rakiety – PAP) trzeba będzie produkować na dużą skalę” – powiedział.(PAP)
awm/ mms/



