Gwałtowny spadek cen na giełdach metali szlachetnych. Złoto najtańsze od ponad dekady.

Po tygodniach gwałtownych zwyżek w końcu nadeszła równie dotkliwa korekta na parkietach metali szlachetnych. We wtorek wartość złota spadła o ponad 5%, a ceny srebra, palladu i platyny obniżyły się o przeszło 7%.

O 21:13 czasu polskiego najczęściej handlowana seria nowojorskich kontraktów terminowych na złoto odnotowała obniżkę o niemal 5,5%, osiągając poziom 4 121,14 USD za uncję trojańską. W wartościach nominalnych oznaczało to spadek aż o 238 USD na uncji. Tak znacznego dziennego uszczuplenia wartości złota nie obserwowano od pamiętnego krachu z kwietnia 2013 roku.

Jeszcze bardziej potaniały pozostałe metale szlachetne. Cena srebra zanotowała zniżkę o 7,4%, spadając do 47,56 USD/oz. Ceny platyny zmalały o 7,5%, a palladu o 7,35%.

*SPOT SILVER FALLS AS MUCH AS 8.7% IN BIGGEST DROP SINCE 2021

*SPOT GOLD FALLS 6.3% IN BIGGEST ONE-DAY DROP SINCE APRIL 2013

— zerohedge (@zerohedge) October 21, 2025

Należy jednak pamiętać, że te gwałtowne spadki nastąpiły po bardzo mocnych wzrostach odnotowywanych szczególnie w ostatnich kilkunastu tygodniach. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy notowania złota wzrosły z niespełna 3400 USD do blisko 4400 USD/oz., powodując przy tym prawdziwą „gorączkę złota”. W wielu państwach świata inwestorzy detaliczni ustawiali się w długich szeregach, by nabyć ten cenny metal.

– Ostatnie tygodnie to już niekontrolowana jazda, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mówimy o aktywie, którego kapitalizacja w odniesieniu do wydobytego kruszcu wynosi 29,5 biliona dolarów, więcej niż wycena Nvidii (4,4 bln dol.), Microsoftu (3,8 bln dol.), Apple (3,7 bln dol.), Google (3 bln dol.), Amazona (2,3 bln dol.), Facebooka (1,8 bln dol.) całego srebra (2,9 bln dol.) i wszystkich kryptowalut (3,8 bln dol.) razem wziętych – pisał w ubiegłym tygodniu mój redakcyjny kolega Michał Kubicki.

Już kolejny raz tego typu sceny poprzedziły nagłe spadki tak masowo kupowanego aktywa. Z owej „gorączki złota” właśnie dziś uszło sporo powietrza. Nawet jeśli nadal jesteśmy w trakcie długoterminowej hossy na rynkach metali szlachetnych, to tego typu korekty będą się pojawiać i są w zasadzie sygnałem prawidłowego funkcjonowania rynku.

– W minionych dniach tego typu obniżki notowań złota były kupowane przez inwestorów. Ale raptowny wzrost zmienności w ostatnim tygodniu zwiększył ostrożność i może wywołać krótkotrwałą realizację zysków – powiedział agencji Reuters Tai Wong, niezależny trader metali szlachetnych.

Warto również pamiętać, że nawet po wtorkowej przecenie złoto w przeliczeniu na dolary jest wciąż o ponad 56% droższe, niż było na początku roku i że nadal byłby to najwyższy roczny zwrot od 46 lat. Równie silna była (i wciąż jest!) także chęć do realizacji zysków przez tych inwestorów, którzy utrzymują długie pozycje od miesięcy, a nawet od lat. Jeszcze bardziej zagrożone dalszymi spadkami wydaje się być srebro, którego notowania wciąż wykazują 63-procentowy wzrost licząc od początku stycznia.

Dodajmy do tego, że przyczyny, dla których wielu inwestorów nabywało złoto przez ostatnie miesiące lub nawet lata, nadal pozostają aktualne. Wciąż żyjemy w nadmiernie zadłużonym świecie, gdzie sama obsługa tego zadłużenia (tj. spłata odsetek i rolowanie długu) w nadchodzących latach prawdopodobnie wymagać będzie wyższej inflacji – szczególnie w krajach rozwiniętych. Dołóżmy do tego brak pewności co do polityki kolejnych rządów Stanów Zjednoczonych (które coraz częściej wykorzystują sankcje ekonomiczne i finansowe jako instrument wpływania na inne państwa) oraz słabnące zaufanie do faktycznej niezależności banków centralnych. Dlatego inwestorzy coraz mniej ufają dolarowi i innym walutom fiducjarnym, na wszelki wypadek zwiększając udział złota w swoich portfelach.

Te długoterminowe „fundamenty” 21 października 2025 roku  nie uległy zmianie. Co jednak nie wyklucza scenariusza, w którym w niedługim czasie zobaczymy dalsze – i być może nawet równie dynamiczne – spadki notowań złota i srebra. Teraz z rynku po prostu wycofują się inwestorzy o perspektywie czasowej mierzonej w tygodniach i miesiącach, a nie w latach czy dekadach.

Źródło