Biznes Fakty
Prawo autorskie. Donald Tusk, Andrzej Duda. „Tym razem państwo stanęło po tej stronie, po której stanąć powinno”
Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego sformułowania, ale w tej sprawie politycy stanęli na wysokości zadania – ocenił w rozmowie z TVN24 Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radomszczańskiej" i prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, komentując zmiany w prawie autorskim.
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o prawie autorskim i o prawach pokrewnych. Regulacja wprowadza między innymi przepisy dookreślające konieczność zagwarantowania twórcom godziwego, odpowiedniego do zakresu korzystania z danego utworu czy materiału, wynagrodzenia.
Przepisy umożliwiają przeprowadzenie mediacji między wydawcami a platformami cyfrowymi (Google, Facebook) w przedmiocie określenia wynagrodzenia, jeśli nie powiodą się bezpośrednie negocjacje między podmiotami. Organem właściwym dla przeprowadzenia mediacji będzie prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Wcześniej o zmiany zabezpieczające interesy wydawców w relacjach z big techami apelowały media.
Czytaj również: Decyzja prezydenta w sprawie ustawy o prawie autorskim >>>
"Tym razem państwo stanęło po tej stronie, po której stanąć powinno"
Andrzej Andrysiak, wydawca „Gazety Radomszczańskiej”, prezes Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, ocenił w rozmowie z TVN24, że wydawcy tym razem zostali wysłuchani przez rząd. – Nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego sformułowania, ale tak naprawdę w tej sprawie politycy stanęli na wysokości zadania – stwierdził.
– Po pierwsze w trakcie protestu premier Donald Tusk podjął rozmowę z wydawcami. Następnie rozpoczęliśmy szybkie rozmowy na temat tego, co należałoby w prawie zmienić. A teraz prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę – wyliczał Andrysiak. – Choć zapewne niejeden przedstawiciel wielkiego koncernu dobijał się do niego, a jednak stanął po naszej stronie. Mamy takie przekonanie, że tym razem państwo stanęło po tej stronie, po której stanąć powinno – ocenił gość TVN24.
Andrysiak mówił, że media tworzą i weryfikują materiały z myślą o odbiorcach. Zaś media społecznościowe mają to do siebie, że tworzą mnóstwo różnych informacji, ale one są nieweryfikowane. – Jedyny kanał, który znamy jako społeczeństwo, tworzący zweryfikowane i prawdziwe informacje, to są media tradycyjne. Czy są one w formie internetowej, w papierowej, czy też w telewizji, nie ma to większego znaczenia – tłumaczył.
Jak dodał, efektem nowych przepisów będzie „podział i negocjacje na temat pieniędzy, które zarabiają wielkie koncerny”, a sam Alphabet (spółka matka Google) w pierwszym kwartale 2024 uzyskał 80 mld dolarów przychodów i ponad 20 mld (niemal 24 mld – red.) dolarów zysku. – I to są właśnie te pieniądze, które zarabia między innymi dzięki treściom wytworzonym przez dziennikarzy – zauważył Andrysiak.
Negocjacje z big techami. "To nie jest jeszcze czas, aby otwierać szampana"
Szef Stowarzyszenia Gazet Lokalnych zwrócił jednocześnie uwagę, że po politykach „będzie czas na to, aby egzamin zdały media”. – Najlepsza sytuacja z punktu widzenia wielkich firm technologicznych jest taka, żeby każdy wydawca negocjował osobno. A my, jako mali wydawcy, w takiej pozycji jesteśmy w trudniejszej sytuacji – podkreślił.
Dlatego – jego zdaniem – środowisko powinno negocjować wspólnie. – Czyli zarówno duże, jak i małe wydawnictwa mogą usiąść z tymi największymi do stołu – zauważył. – Zobaczymy, czy nasze środowisko wydawnicze i dziennikarskie ten test w najbliższym czasie zda. Bo to nie będzie łatwe, to będzie trudne – ocenił.
Andrzej Andrysiak zauważył, że w myśl przepisów mediator w postaci prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej może wkroczyć wtedy, gdy negocjacje po trzech miesiącach nie zakończą się sukcesem, bądź w sytuacji, gdy któraś ze stron nie będzie z nich zadowolona.
– Jak będzie wyglądało samo wkroczenie negocjatora okaże się dopiero w praktyce. Mam nadzieję, że jednak do tej sytuacji nie dojdzie. Że wydawcy i przedstawiciele wielkich koncernów wspólnie osiągną porozumienie – wyjaśnił wydawca „Gazety Radomszczańskiej”.
Zaznaczał jednocześnie, że to nie jest jeszcze czas, aby otwierać szampana. – Dzięki regulacjom prawnym jesteśmy obecnie w takiej sytuacji, że mamy pewne narzędzia, aby móc rozmawiać na temat wynagrodzenia. Jednak efekty będziemy mogli poznać dopiero wtedy, gdy się one zakończą – stwierdził w rozmowie z TVN24.