Biznes Fakty
Perplexity chce przejąć kontrolę nad Chrome. Internet zmieniłby się nie do poznania
Startup Perplexity zaproponował przejęcie potężnej przeglądarki Google Chrome za 34,5 miliarda dolarów. Czy to realny pomysł? Chociaż Alphabet oficjalnie nie wystawił Chrome na sprzedaż, może zostać zmuszony do zbycia firmy, jeśli Departament Sprawiedliwości zdecyduje się na to w ramach dochodzenia antymonopolowego. W takim scenariuszu Chrome musiałby zmienić właściciela, a gdyby trafił w ręce Perplexity, sposób, w jaki poruszamy się po internecie, mógłby ulec znacznej transformacji. Ta zmiana niekoniecznie byłaby korzystna.
Perplexity, firma tworząca konkurencję dla ChatGPT, potwierdziła swoją ofertę gotówkową na przejęcie Google Chrome. Inicjatywa ta zbiega się z obradami sądu USA dotyczącymi środków zaradczych związanych z postępowaniem antymonopolowym przeciwko Google. Departament Sprawiedliwości (DOJ) opowiada się między innymi za nakazem sprzedaży Chrome , argumentując, że Alphabet ma nadmierną kontrolę nad rynkiem.
Wyceniany na kilka do kilkudziesięciu miliardów dolarów (w zależności od wyceny), startup Perplexity nie ma środków na zakup Chrome'a. Zamiast tego twierdzi, że jest wspierany przez „wiele funduszy”, z którymi nawiązał kontakty.
Zobacz także: Zbyt wielu agentów, zbyt mało rozsądku: firmy przyspieszają w kierunku wizji w pełni autonomicznych agentów AI
Młody startup chce przejąć giganta technologicznego
Z technicznego punktu widzenia, dzięki zewnętrznemu finansowaniu i możliwościom regulacyjnym, przejęcie Chrome przez Perplexity, wspierane przez inwestorów venture capital, jest wykonalne . W branży technologicznej zdarzały się przypadki, gdy podmiot będący celem przejęcia był finansowany za pomocą kombinacji długu i kapitału własnego od różnych inwestorów. Sytuację pogarsza fakt, że sędzia Amit Mehta orzekł w sierpniu 2024 r., że Google bezprawnie utrzymywał monopol na wyszukiwanie. W tym roku zakres środków zaradczych jest przedmiotem debaty. Departament Sprawiedliwości publicznie oświadczył, że Google powinno zostać zmuszone do zbycia Chrome i udostępnienia danych konkurencji – twierdzenie, które Google kwestionuje.
Co sprawia, że Chrome jest tak atrakcyjny dla Perplexity? Chodzi o dystrybucję, dane i platformę startową dla agentów AI . Chrome jest punktem wejścia do internetu dla ponad 3 miliardów użytkowników i jest największą przeglądarką internetową na świecie, z udziałem w rynku wynoszącym 68% (według StatCounter.com).
Dzięki przejęciu przeglądarki, Perplexity mogło płynnie zintegrować swoje odpowiedzi i asystenta AI z podstawowymi technologiami Chrome , kartami przeglądarki i obszarem roboczym – eliminując potrzebę przekonywania użytkowników do instalowania rozszerzeń przeglądarki. Jednocześnie startup zadeklarował już ambicje aktywnego konkurowania o użytkowników online i wprowadził własną przeglądarkę Comet, która wykorzystuje agentów AI.
Za kulisami kryją się pewne zatrważające liczby. Konkurencja i analitycy szacują, że wartość Chrome może sięgnąć nawet 50 miliardów dolarów, według Gabriela Weinberga, CEO DuckDuckGo, który zeznawał w sądzie. Dlatego, gdyby organy regulacyjne nakazały sprzedaż, nie byłoby zaskoczeniem, gdyby wybuchła wojna cenowa, a oferta 34 miliardów dolarów może okazać się niewystarczająca.
Zobacz także: Google Chrome jest na dobrej drodze do utraty udziału w rynku. OpenAI i Perplexity przygotowują się do wprowadzenia swoich przeglądarek.
Przejście od monopolisty do aspirującego
Przejęcie może przekształcić Chrome w „radar” Perplexity, śledzący niemal całą aktywność użytkowników online . Budzi to uzasadnione obawy. Właściciel przeglądarki ma ogromną władzę nad ustawieniami domyślnymi, telemetrią i łatwością, z jaką użytkownicy mogą wyrażać zgodę na różne działania online. W rezultacie może ona gromadzić więcej sygnałów behawioralnych (np. metryki wydajności, błędy, wykorzystanie funkcji, czas spędzony na określonych stronach, zapytania wpisywane w pasku adresu), a po anonimizacji sygnały te idealnie nadają się do informowania modeli rankingowych i agentów AI.
Z drugiej strony, zawartość szyfrowanego ruchu HTTPS nie jest po prostu „widoczna”, a synchronizacja historii Chrome jest powiązana z kontem użytkownika i jego preferencjami prywatności, więc nie wszystkie dane są dostępne. W UE obowiązują również przepisy RODO i ePrivacy – bez wyraźnej, świadomej zgody powiązanie danych z usługami Perplexity byłoby prawnie ograniczone. Jednak świadoma zgoda to jeden aspekt, a tendencja internautów do nawykowego klikania „tak” i „zgadzam się” w większości wyskakujących okienek i polityk prezentowanych na odwiedzanych stronach internetowych to zupełnie inny aspekt.
Organy regulacyjne bacznie obserwują również sytuację, aby nowe rozwiązania nie utorowały drogi kolejnemu monopolowi w sferze cyfrowej. Sędzia rozważa również zakazanie lub ograniczenie płatności za domyślne ustawienia wyszukiwarki. Zmniejszyłoby to źródło dochodów w ekosystemie wyszukiwania, gdzie giganci, tacy jak Google, płacą za bycie domyślną wyszukiwarką na przykład w przeglądarce Safari firmy Apple.
Niemniej jednak Perplexity pragnie podążać tą drogą i dąży do zapewnienia sobie dominującej pozycji. Głównym powodem jest dystrybucja własnego produktu. Perplexity mogłoby stworzyć warstwę odpowiedzi, podsumowań i automatyzacji ponad wynikami wyszukiwania – i monetyzować ją poprzez subskrypcje lub formaty komercyjne, niezależne od tradycyjnych reklam w Google czy Bing . Drugim powodem jest oczywiście dalsze uczenie modeli sztucznej inteligencji (AI) i innych produktów, aby lepiej rozumieć, a następnie reagować na potrzeby i preferencje potencjalnych klientów. Na przykład, gdyby Perplexity rozpoznał, że internauci w danym kraju szukają wycieczek do Grecji, mógłby łatwo „sugerować” automatyczne rezerwacje i wyszukiwać konkurencyjne oferty cenowe za pomocą swoich agentów AI. W istocie, pojawiłyby się liczne możliwości biznesowe, a startup i jego inwestorzy niewątpliwie staraliby się je wykorzystać.
Ostatecznie posiadanie Chrome'a stanowiłoby strategiczne zabezpieczenie dla Perplexity na lata: uwolniłoby dystrybucję od zależności od Apple, Samsunga, a nawet samego Google'a, a także zapewniłoby firmie przewagę negocjacyjną ze wszystkimi systemami operacyjnymi i producentami urządzeń. To również znacząco wzmocniłoby pozycję firmy w porównaniu z ChatGPT i jej głównym partnerem, Microsoftem, oraz wyszukiwarką Bing.
Przeczytaj także: Czy zapłacisz za dostęp do Google Chrome? Rząd USA chce sprzedać przeglądarkę – ostrzeżenia gwarantowane