Biznes Fakty
Pierwszy praktyczny sprzęt oparty na AI — w dodatku niedrogi. Jest tylko jeden haczyk
Od momentu pojawienia się ChatGPT kilka firm zapowiedziało wprowadzenie odpowiednich urządzeń wykorzystujących generatywną sztuczną inteligencję. Na rynek ostatecznie trafiło trochę nowego sprzętu, ale były to — bez wyjątku — mało praktyczne „pokazówki”. Poza komputerami z procesorami AI otrzymaliśmy niezbyt ciekawe i często zawodne gadżety. Teraz jedna firma wyróżnia się z tego grona, wprowadzając coś, co faktycznie może przydać się w codziennej pracy.
- NotePin to nowoczesne urządzenie przypominające dyktafon ze wbudowaną AI
- Automatycznie transkrybuje i podsumowuje rozmowy
- Sprzęt może być noszony jako przypinka i wykorzystuje zaawansowane modele językowe do obsługi ok. 60 języków
- Dotychczasowe urządzenia AI na rynku były rozczarowujące, a NotePin jest pierwszym, które faktycznie spełnia obietnice użyteczności
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Spotkanie służbowe lub wywiad z ekspertem? NotePin, nowość firmy Plaud, nagrywa rozmowy i potem bez problemu może przeprowadzić transkrypcję na wybrany język. Łatwo zapiszemy też dowolne notatki, które możemy po prostu podyktować do niewielkiego urządzenia.
NotePin to sprzęt przypominający pendrive’a USB. Możemy przechowywać go w kieszeni koszuli czy przypiąć do tylnej części smartfona. Wykorzystuje generatywną sztuczną i potrafi nagrywać, transkrybować czy podsumowywać rozmowy. To de facto nowoczesny dyktafon ze wbudowaną AI.
Sprawdź też: Google chce pokonać iPhone’a. Uda się?
Dotychczas było rozczarowanie
Najnowsze smartfony mają już funkcje AI i mogą np. ułatwić edycję zdjęć — to pożyteczne. Pojawiły się też komputery z procesorami AI, na których wiele zadań związanych z generatywną sztuczną inteligencją wykonamy bezpośrednio na urządzeniu, bez łączenia się z internetem i z zachowaniem prywatności. To również pożyteczne. Jeśli jednak chodzi o samodzielne urządzenia, które miały rewolucjonizować rynek i tworzyć nowe kategorie produktów, do tej pory nie pojawiło się nic nadzwyczajnego.
Jak pisaliśmy w maju na Business Insiderze, gadżety z AI trafiły na rynek, ale lepiej, jakby ich nie było. Dlaczego? Ponieważ głośne, szumnie zapowiadane sprzęty okazały się rozczarowujące.
Rabbit R1, mający samodzielnie łączyć się z aplikacjami mobilnymi, by np. zamawiać jedzenie i ogólnie zmniejszyć liczbę kroków potrzebnych do wykonywania różnych czynności na telefonie, nie wywiązywał się z tego, co obiecywała firma. Działa wolno, nieprecyzyjnie, do tego ma krótki czas pracy na baterii. Recenzenci skwitowali sprzęt słowami: „lepiej po prostu dalej używaj swojego telefonu”. Firma odnotowała wysoką sprzedaż, a później jeszcze wyższy odsetek zwrotów.
Innym sprzętem był Humane Ai Pin. Miał to być „telefon bez telefonu”, kosztujący aż 699 dol. (ok. 2,7 tys. zł). Sprzęt miał oferować nielimitowany dostęp do ChatGPT, wysyłać i odbierać SMS-y, czy też połączenia telefoniczne. W praktyce często nie reagował na wydawane polecenia, czyli po prostu nie działał, a także realizował swoje zadania bardzo wolno. Często pojawiły się opinie, że Ai Pin mógłby być aplikacją na smartfona. Wysoką cenę miał usprawiedliwiać m.in. projektor wyświetlający treści na dłoni, ale ten również okazał się mało praktyczny, bo w świetle dziennym jego treści są ledwie zauważalne. W pewnym momencie firma musiała realizować więcej zwrotów niż odnotowywała sprzedaży.
Plaud to firma, która jednak opracowała coś, co może przydać się wielu użytkownikom. Niewielki gadżet wielkości szminki, który możemy nosić jako naszyjnik, opaskę na nadgarstek czy przypinkę, kosztuje 169 dol. (ok. 650 zł) i już oferowany jest w przedsprzedaży. Pojawiły się pierwsze testy i wrażenia z użytkowania — i są jak najbardziej pozytywne.
Czytaj też: Pracujesz przy komputerze? Zmarnujesz nawet kilka lat życia, jeśli nie robisz tych prostych rzeczy
NotePin to w końcu coś z sensem
Przypinka obsługuje popularne modele językowe GPT-4o oraz Claude 3.5 i bez trudu radzi sobie z ok. 60 językami. Może automatycznie tworzyć transkrypcje rozmów, wykrywać poszczególnych rozmówców, a także tworzyć akapity w materiale źródłowym, aby ten nie przypominał później wielkiej ściany tekstu.
Plaud zapewnia też łatwy dostęp do wszystkich nagrań i materiałów z poziomu aplikacji oraz na stronie internetowej po zalogowaniu. Wszystkie treści mamy więc zgromadzone w chmurze, skąd możemy je później pobrać, by np. dokonać edycji. Firma wykorzystuje technologie znanych dostawców, takich jak Google Cloud, Microsoft Azure oraz Amazon AWS, obiecując wysoki poziom bezpieczeństwa i pełne szyfrowanie danych.
Co więcej, producent obiecuje długi czas pracy: 40 dni w trybie czuwania oraz do 20 godz. ciągłego nagrywania. Przewagą firmy jest to, że nie chce składać dużych obietnic — woli stosunkowo proste urządzenie, które realizuje jeden cel, ale na wysokim poziomie. Czyli przede wszystkim robienie notatek oraz transkrypcji z rozmów.
Sprzęt ma jednak pewien haczyk. W wersji standardowej oferuje do 300 minut transkrypcji miesięcznie i tylko 9 szablonów, według których możemy przygotowywać podsumowywania rozmów (np. szablon „To była rozmowa rekrutacyjna. Spisz najważniejsze informacje”). Jeśli mamy większe oczekiwania, trzeba zapłacić 6,60 dol. miesięcznie (ok. 25 zł) przy płatności z góry na rok (ok. 300 zł). To już może okazać się problematyczne, bo kwota nie jest może wysoka, ale czy ktoś faktycznie chciałby płacić abonament za dyktafon z AI? Tym bardziej że tylko wersja płatna pozwala na tworzenie własnych szablonów do podsumowań rozmów i nagrań, a jest to bardzo przydatne, ponieważ działa tak, jakbyśmy tworzyli własny, spersonalizowany prompt do materiału źródłowego (nagrania). Jest też funkcja „Ask AI”, aby zadawać pytania do swojej bazy nagrań i prosić o wskazanie odpowiednich informacji.
Nietypowe plany
Na razie firma oferuje sprzęt w przedsprzedaży, ale już ma długoterminową wizję. Jej zdaniem, jeśli użytkownik korzystałby z takiego „dyktafonu” przez lata, to AI zawsze będzie go słuchać, nauczy się jego zachowań i potrzeb, a także zrozumie osobowość, preferencje i zapamięta wszelkie interakcje.
„Pewnego dnia będziemy mogli wówczas odtworzyć siebie i zyskać cyfrowego bliźniaka” — przekonuje start-up. Czy tę wizję uda się spełnić? Najpierw NotePin musi wywiązać się z obietnic. Spółka jest pewna, że akurat to zadanie zrealizuje bez problemu.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło