Biznes Fakty
Skandal AI: Upadek Builder.ai: Startup wart miliardy dolarów oskarżony o oszustwo
Rok wcześniej Builder.ai został okrzyknięty wyróżniającym się w brytyjskim krajobrazie biznesowym, jednak dziś ten start-up, który twierdził, że wykorzystuje sztuczną inteligencję do automatyzacji tworzenia aplikacji, stał się uosobieniem recesji pośród oskarżeń o oszustwo. W połowie maja firma oficjalnie ogłosiła upadłość i wszczęła procedury upadłościowe. Niedawno jej wycena wzrosła do ponad 1 miliarda dolarów.
Zawyżone zarobki, fikcyjni klienci i pomysłowe praktyki księgowe doprowadziły do skandalu technologicznego, który zaskoczył całą branżę. Sytuacja z Builder.ai wywołuje kilka krytycznych pytań:
- Jak to się stało, że wspierany przez Microsoft start-up, wyceniany na prawie 1,5 miliarda dolarów, w ciągu kilku miesięcy stał się symbolem schyłku ery sztucznej inteligencji, w wyniku czego ponad 1000 pracowników straciło pracę z dnia na dzień?
- Jakie były rzeczywiste możliwości rzekomej sztucznej inteligencji Builder.ai i czy może to być najbardziej znaczący przypadek „wybielania sztucznej inteligencji” w ostatnich latach?
- Dlaczego nawet doświadczeni inwestorzy, tacy jak Microsoft i katarski fundusz majątkowy, padli ofiarą iluzji rewolucyjnej innowacji?
Zobacz także: Czym naprawdę jest AI? Dwóch ekspertów twierdzi, że nie jest tym, czym się wydaje
Platforma Builder.ai, pierwotnie uruchomiona w 2016 r. pod nazwą Engineer.ai przez przedsiębiorców Sachina Dev Duggala i Saurabha Dhoota, obiecywała platformę niewymagającą pisania kodu lub wykorzystującą małą ilość kodu, mającą na celu uczynienie tworzenia aplikacji mobilnych i internetowych tak prostym, jak układanie klocków LEGO — a wszystko to ułatwione przez sztuczną inteligencję.
Duggal, który pełni funkcję dyrektora generalnego (żartobliwie nazywając siebie „Naczelnym Czarodziejem”), stwierdził, że jego sztuczna inteligencja, nazwana „Natasha”, może zautomatyzować do 80% typowego procesu tworzenia aplikacji w ciągu około godziny.
W praktyce klienci mieli dzielić się swoimi pomysłami poprzez rozmowę z Natashą, która następnie rzekomo generowała kod i plan, co skutkowało stworzeniem aplikacji przy minimalnym zaangażowaniu programisty. Ta ambitna wizja przyniosła Builder.ai znaczną reklamę i wzbudziła zainteresowanie inwestorów. Do 2018 r. firma zabezpieczyła początkowe finansowanie (około 30 mln USD, wliczając wsparcie z funduszu SoftBank), a w kolejnych latach przeszła kilka rund finansowania. W 2022 r. pozyskała 100 mln USD w rundzie serii C (prowadzonej przez Insight Partners), gromadząc łącznie około 195 mln USD w finansowaniu.
Jednak prawdziwy kamień milowy nastąpił w połowie 2023 r., kiedy ujawniono strategiczne partnerstwo z Microsoftem . Gigant technologiczny nie tylko zintegrował rozwiązania Builder.ai ze swoją platformą Teams, ale także dokonał znacznej inwestycji kapitałowej (szczegóły pozostają nieujawnione).
Jednak dla założycieli Builder.ai było to wciąż niewystarczające. W maju 2023 r. miała miejsce największa runda finansowania — runda serii D o wartości 250 mln USD prowadzona przez Qatar Investment Authority (katarski państwowy fundusz), z udziałem m.in. Jungle Ventures i Iconiq Capital. Łącznie startup zebrał ponad 450–500 mln USD, osiągając status jednorożca z wyceną wynoszącą 1,3–1,5 mld USD. Globalni inwestorzy najwyraźniej mieli ogromne zaufanie do wizji firmy, która promowała się hasłem „każdy może zostać twórcą aplikacji”.
Sprawdź także: Nowy projekt Microsoftu może być równie ważny dla sieci, co kod HTML
Obietnice technologiczne i rzeczywistość
Wkrótce stało się jasne, że cuda sztucznej inteligencji przypisywane Nataszy skrywają bardziej przyziemną prawdę. W sierpniu 2019 r. Wall Street Journal ujawnił, że platforma Engineer.ai nie generuje automatycznie kodu za pomocą sztucznej inteligencji — faktyczne kodowanie jest wykonywane przez ludzi . Według dochodzenia WSJ, tak zwana sztuczna inteligencja była przede wszystkim chwytem marketingowym — większość programowania była wykonywana przez tradycyjnych koderów (głównie w Indiach), a system wykorzystywał w najlepszym razie podstawowe algorytmy przetwarzania języka naturalnego do wstępnego ustalania cen i przydzielania zadań wykonawcom.
W tym czasie firma wyjaśniła, że faktycznie skupia się na „partnerstwie człowieka i sztucznej inteligencji”, ale wielu uważało to za podręcznikowy przykład AI-washingu, tj. nadawania etykietki AI standardowym rozwiązaniom w celu uzyskania przewagi marketingowej . Ponadto okazało się, że pozytywne recenzje online Builder.ai były często pisane przez… pracowników firmy, a strona internetowa prezentowała loga klientów, którzy nigdy nie korzystali z usług firmy ani nawet nie wiedzieli o jej istnieniu.
W tym okresie panował nawet rozdźwięk w zarządzie. Ówczesny dyrektor ds. biznesowych Builder.ai, Robert Holdheim, wniósł pozew przeciwko firmie, oskarżając ją o celowe wyolbrzymianie możliwości AI w celu przyciągnięcia kapitału inwestorów. Holdheim twierdził, że dyrektor generalny Sachin Duggal zapewniał inwestorów, że przełomowy produkt AI jest ukończony w 80 procentach, podczas gdy w rzeczywistości prace jeszcze się nie rozpoczęły: „Duggal informował inwestorów, że Engineer.ai jest ukończony w 80 procentach, podczas gdy w rzeczywistości prace nad nim dopiero się rozpoczęły” — ujawnił Holdheim.
Pomimo drobnego skandalu sprzed kilku lat, start-upowi udało się stosunkowo łatwo wyjść z kryzysu wizerunkowego, głównie dzięki rebrandingowi (który obejmował zmianę nazwy na Builder.ai) i napływowi funduszy od ostrożnych inwestorów.
Przeczytaj także: Jony Ive zaprojektował iPhone'a, teraz dołączy do OpenAI, twórca ChatGPT tworzy coś tajemniczego
Rosnące przychody czy kreatywna księgowość?
Z zewnętrznego punktu widzenia Builder.ai wydawało się w ostatnich latach szybko rozwijającym się przedsiębiorstwem. Jeszcze w 2023 r. firma odnotowała przychody w wysokości 180 mln USD i szybki wzrost sprzedaży. Jednak w organizacji narastał sceptycyzm co do autentyczności tych liczb.
Pod koniec 2023 r. założyciel zaczął zabiegać o dodatkowe finansowanie od inwestorów, pomimo niedawnej znaczącej rundy. To wzbudziło niepokój wśród zarządu. W związku z tym na początku 2024 r. nakazano przeprowadzenie dodatkowej analizy due diligence i audytu finansów firmy. Wyniki były szokujące: rzeczywiste przychody stanowiły zaledwie ułamek tego, co zostało zgłoszone.