Biznes Fakty
Złoto rekordowo drogie, a oszuści nie śpią. Radzimy, jak nie dać się nabrać
Uncja złota regularnie poprawia cenowe rekordy wszech czasów. Na polskim rynku przełamała granicę 10 tysięcy złotych. Rynkiem rządzą emocje, więc trzeba wiedzieć, czym różni się inwestowanie w „papierowe” i fizyczne złoto i jak bezpiecznie kupować kruszec.
/ALEXANDER MANZYUK/ANADOLU AGENCY /AFP
- Ole Hansen, ekspert Saxo Banku, prognozuje, że złoto będzie na ścieżce wzrostu jeszcze prze wiele miesięcy, także po wyborach prezydenckich w USA, niezależnie od tego, czy w Gabinecie Owalnym zasiądzie Donald Trump czy Kamala Harris.
- Jest wiele sposobów pozwalających na zweryfikowanie autentyczności złota. W dodatku, takie „dochodzenie” może samodzielnie przeprowadzić nawet osoba stawiająca pierwsze kroki na rynku metali szlachetnych
- Fałszywe sztabki i monety zawsze będą różnić się od oryginału jednym z parametrów – wagą lub wymiarami. Jeśli mają zachować wagę oryginału, będą od niego większe. Jeśli mają zachować wymiary, będą lżejsze.
Cena uncji złota w kontraktach terminowych osiąga historyczne szczyty na poziomie 2 660 dolarów. Ta forma inwestowania w metal szlachetny to w istocie wchodzenie w posiadanie „złota papierowego”, czyli instrumentu finansowego dającego jedynie możliwość śledzenia kursu aktywa. Ten kurs jednak – jak twierdzą liczni eksperci – ma szansę rosnąć w najbliższych miesiącach. Wrzesień 2024 roku przechodzi do historii także jako czas, w którym cena uncji złota na polskim rynku po raz pierwszy przekroczyła 10 tysięcy złotych.
Fed podbija cenę kruszcu
Dla rynku metali szlachetnych przełomowym wydarzeniem było rozpoczęcie w tym miesiącu cyklu obniżek stóp procentowych przez amerykański bank centralny. Pierwsze cięcie było radykalne. Przedział stopy funduszy federalnych zredukowano do 4,75-5,00 proc. z 5,25-5,50 proc. W dodatku, należy się spodziewać kolejnych obniżek stóp niemal miesiąc w miesiąc aż do późnej wiosny przyszłego roku. Trzeba tu pamiętać, że im niższe stopy, tym mniejszy koszt alternatywny posiadania aktywów takich jak złoto, czyli niewypłacających odsetek czy dywidend.
Ole Hansen, ekspert Saxo Banku, prognozuje, że „żółty metal” będzie na ścieżce wzrostu jeszcze prze wiele miesięcy, także po wyborach prezydenckich w USA, niezależnie od tego, czy w Gabinecie Owalnym zasiądzie Donald Trump czy Kamala Harris. Odwołuje się przede wszystkim do obecnej i przyszłej polityki fiskalnej prowadzonej w Stanach Zjednoczonych.
„Najpierw prezydent Trump, a następnie Biden zwiększyli deficyt federalny w dobrych, a zwłaszcza w złych czasach (reakcja na pandemię), a zadłużenie USA wzrosło do ponad 120 proc. PKB. Nie wygląda na to, by którakolwiek ze stron była skłonna wdrożyć konsolidację fiskalną, co zwiększa ryzyko inflacji, a to z kolei jest korzystne dla złota” – napisał Hansen w artykule na stronie internetowej Saxo Banku.
Autor komentarza jest też przekonany, że po listopadowych wyborach każda nowa administracja w Białym Domu mimowolnie będzie działała na korzyść kruszcu. „Trump chce obniżać podatki bez przedstawiania wiarygodnych planów redukcji wydatków, podczas gdy Harris chce wprowadzić kilka nowych pomysłów w zakresie polityki podatkowej i rozszerzyć ogromne programy fiskalne Bidena. Oba rządy nieuchronnie zwiększyłyby deficyt w przypadku spowolnienia gospodarczego” – czytamy w raporcie Ole Hansena. W dodatku, zdaniem ekonomisty Saxo Banku, hossa na giełdach papierów wartościowych może dobiegać końca w obliczu zagrożenia recesją, co jeszcze bardziej podbije ceny metali szlachetnych.
Blask sztabek i monet
O tym, że potencjał wzrostu notowań złota w kontraktach terminowych jest ciągle duży świadczy fakt, że dzisiejszym odpowiednikiem szczytowej ceny uncji z 1980 roku wynoszącej 850 dolarów po uwzględnieniu inflacji jest 3 440 dolarów. Złoto, niezależnie od formy, jest uznawane za „bezpieczną przystań” – skuteczną długoterminową lokatę kapitału chroniącą jego wartość nabywczą. Kruszec – przez jego entuzjastów – nazywany jest też polisą ubezpieczeniową i wehikułem do przenoszenia wartości w czasie.
Często pada argument, że mamy do czynienia z surowcem nieodnawialnym, o ograniczonych zasobach. Oznacza to, że podaż „królewskiego metalu” powinna z upływem czasu maleć, zaś popyt z dekady na dekadę będzie rósł, między innymi z powodów spekulacyjnych.
Bardziej zaawansowanym niż kupowanie kontraktów sposobem inwestowania w „bezpieczną przystań” jest nabywanie złota fizycznego – biżuterii, a przede wszystkim sztabek i monet bulionowych. Warto pamiętać, że inwestycja w fizyczny kruszec nie jest obłożona podatkiem VAT. Z kolei przy sprzedaży złota nie płaci się podatku dochodowego, jeśli następuje ona pół roku od daty zakupu.
Trzeba jednak mieć świadomość, że za 10 tysięcy złotych dziś nikt nam nie sprzeda sztabki lub monety bulionowej. Za fizycznie istniejące złoto musimy zapłacić więcej niż za „papierowe”. Najtańsze monety o wadze uncji trojańskiej (31,1 g) kosztują teraz blisko 10 400 złotych. Uncja trojańska w obiegu handlowym jest oznaczana symbolem „oz”.
Waga i próba
Wielkość sztabek zaczyna się od 1 grama. W niewielkich sztabkach marża sprzedawców sięga przeważnie 20 proc., a w przypadku sztabek o wadze 1 uncji jest to 6-7 proc. Poza tym, im więcej złota zawiera dany produkt, tym z reguły niższa jest cena kruszcu w przeliczeniu na 1 gram.
Bardzo ważnym parametrem jest próba złota. Określa ona zawartość czystego kruszcu w stopie, który wykorzystano do przygotowania sztabki lub monety bulionowej. Próba jest wyrażana w promilach. Oznaczenia na produktach inwestycyjnych należy rozumieć tak samo jak te umieszczane na wyrobach jubilerskich – np. próba 585 wskazuje, że zawartość czystego złota to 58,5 proc.
Złotem inwestycyjnym nazywamy monety i sztabki o próbie 999.9. Stosowana jest także siedmiostopniowa skala prób złota, z których najwyższy określa się jako „0”. Najniższy stopień to próba „6”. Jest ona umieszczana na wyrobach ze stopu zawierającego 33,3 proc. czystego złota.
Moneta zawsze będzie droższa od sztabki o tej samej masie, gdyż koszt jej wybicia jest wyższy. Ponadto, złote monety bulionowe – zwłaszcza w przypadku tak popularnych produktów jak Krugerrand, Kanadyjski Liść Klonu, Australijski Kangur czy Wiedeńscy Filharmonicy – cechują się bardzo wysoką płynnością. Oznacza to, że godną wycenę takiej monety otrzymamy na całym świecie, a jej sprzedaż prawdopodobnie przebiegnie bardzo szybko i bezproblemowo.
„Okazje” zawsze są podejrzane
Inwestujący w złoto muszą pamiętać o jednej prostej zasadzie – na tym rynku nie istnieje coś takiego jak „okazja”. Każda zbyt atrakcyjna cena powinna wzbudzić czujność kupującego, w przeciwnym razie można narazić się na utratę majątku. Najbezpieczniejszą opcją nabycia złota jest osobiste odwiedzenie punktu Narodowego Banku Polskiego albo oddziału znanego od lat dystrybutora, bądź zakup online w tej właśnie firmie.
W raporcie Mennicy Skarbowej czytamy, że najczęściej fałszywe monety lub sztabki można spotkać na platformach e-handlu albo w nowo założonych firmach. Fałszywek w obiegu pojawia się coraz więcej i są coraz lepszej jakości, a co za tym idzie lombardy lub małe punkty skupu złota często przyjmują tego rodzaju produkty, a następnie w dobrej wierze sprzedają kolejnym klientom.
Falsyfikaty często są pozłacane, ale wykonane z pochodnej wolframu, który ma zbliżoną gęstość do złota i jest trudno rozpoznawalny. Popularnym materiałem do przygotowywania fałszywego złota jest również stop miedzi z cynkiem, czyli tzw. tombak.
Ostrożne kupowanie
Pierwszym zadaniem osoby kupującej złoto jest znalezienie wiarygodnego i renomowanego dealera. Największe zaufanie budzą firmy, które mają stacjonarnie oddziały w kilku polskich miastach oraz mogą pochwalić się Certyfikatem Londyńskiego Stowarzyszenia Rynku Kruszców (LBMA).
Dobrze jest również sprawdzić, czy oferowane produkty pochodzą ze znanych mennic. Co więcej, warto dopytać, czy wybrany przez nas sprzedawca bezpośrednio z nimi współpracuje. Fakt ten może mieć wpływ na cenę, jest też dodatkowym potwierdzeniem autentyczności produktów.
Jeżeli chcemy kupić złoto przez internet, dobrze jest najpierw zweryfikować czas realizacji transakcji. Zakup kruszcu z dostawą terminową, np. 45-dniową, naraża klienta na ryzyko w postaci zmiany sytuacji ekonomicznej dealera. Tylko inwestycja w złoto z natychmiastową realizacją zamówienia gwarantuje, że dealer utrzymuje odpowiednie zapasy złota i oferuje produkt, który realnie ma na stanie.
Depozyty domowe
Większość ekspertów posiadaczom fizycznego złota zaleca trzymanie go w domu, najlepiej w sejfie. Co prawda istnieją specjalistyczne firmy depozytowe, depozyty bankowe czy skrytki biometryczne przeznaczone do przechowywania złota lub innych kosztowności. Jednak specjaliści uważają, że nie są to optymalne rozwiązania dla inwestorów indywidualnych.
Osoby korzystające z takiej usługi zamiast fizycznego posiadania złota mają jedynie stały dostęp do dokumentu potwierdzającego depozyt. W konsekwencji, w sytuacji kryzysowej – jaką byłby np. upadek systemu bankowego, czy poważny blackout – inwestorzy prawdopodobnie nie mogliby niezwłocznie otrzymać swoich sztabek czy monet.
Na tropie oszustów
Warto wiedzieć, że istnieje wiele sposobów pozwalających na zweryfikowanie autentyczności złota. W dodatku, takie „dochodzenie” może samodzielnie przeprowadzić nawet osoba stawiająca pierwsze kroki na rynku metali szlachetnych. W przypadku złotych monet bulionowych wystarczy posłużyć się linijką menniczą, a przy sztabkach należy skorzystać z wagi magnetycznej lub spektrometru. Fałszywe sztabki i monety zawsze będą różnić się od oryginału jednym z parametrów – wagą lub wymiarami. Jeśli mają zachować wagę oryginału, będą od niego większe. Jeśli mają zachować wymiary, będą lżejsze niż oryginał.
Falsyfikaty różnią się od oryginałów także dźwiękiem. Kładąc monety na palcu i uderzając w nie metalowym przedmiotem w wypadku złota uzyskamy długi i czysty dźwięk, natomiast „podróbka” wolframowa nie wyda żadnego. W 2021 roku pojawiła się aplikacja dostępna na smartfonach, która pozwala na weryfikację monet za pomocą częstotliwości dźwięku. Dzięki niej test rezonansowy mocno zyskał na znaczeniu i jest używany nawet przez profesjonalnych inwestore nowe zabezpieczenia – mikrograwery, hologramy czy QR kody na opakowaniach. Na korzyść kupujących działa fakt, że kilka podstawowych testów można wykonać praktycznie bezpłatnie.
„W przypadku złotej sztabki pierwszą oznaką potencjalnego fałszerstwa będzie opakowanie (CertiPack). Powinno ono być idealnie dopasowane oraz nie zawierać śladów ingerencji. Kolejnym krokiem do zweryfikowania przypuszczenia o fałszerstwie może być próba z magnesem. Prawdziwe złoto nie będzie przyciągane przez magnes. Od tej reguły istnieją jednak pewne wyjątki, więc nie jest ona w pełni miarodajna. Warto też przeprowadzić pomiar spektrometrem. Urządzenie to, nawet bez wyciągnięcia produktu z CertiPaku, podaje skład chemiczny badanego metalu” – czytamy w raporcie Mennicy Skarbowej.
Linijka prawdę ci pokaże
Głównym narzędziem do weryfikacji autentyczności złotych monet bulionowych jest mennicza linijka Fischa, którą można kupić za około 100 złotych. Ma cechy suwmiarki, gdyż umożliwia wykonanie precyzyjnych pomiarów grubości oraz średnicy monet i wskazuje właściwą wagę.
Linijka Fischa ma symetryczne wycięcia zwane szczelinami testowymi, w których umieszcza się monetę poddawaną weryfikacji. Ma też jedno wgłębienie służące do określania autentyczności na podstawie wagi. Dla każdej weryfikowanej monety przewidziano dwa otwory odpowiadające oryginalnym wymiarom. Wzdłuż krawędzi linijki Fischa znajdują się wgłębienia pozwalające potwierdzić prawidłową średnicę monety, natomiast prostopadle do nich umieszczono krótsze wcięcia umożliwiające ocenę grubości.
Otwory zostały wycięte zgodnie z dokładnymi wymiarami, dlatego jeśli moneta wypada lub nie mieści się można podejrzewać fałszerstwo. Test wagi monety również pozwala zbadać, czy wyrób jest oryginalny. Po umieszczeniu we wgłębieniu moneta powinna przeważyć szalę i właśnie to potwierdza jej autentyczność.
Jacek Brzeski