„Nowy Volkswagen”. Gigant motoryzacyjny przygotowuje największą zmianę w historii.

Sytuacja Volkswagena ponownie jest fatalna. Niedawno zaprezentowane środki mające na celu redukcję kosztów nie wystarczają, aby przygotować firmę na przyszłość. Prezes Oliver Blume planuje kompleksową restrukturyzację w nadchodzącym roku. Efektem tej transformacji ma być „nowy Volkswagen”.

Przyszłość Volkswagena jest w centrum uwagi przede wszystkim prezesa zarządu Olivera Blume, ale to właśnie dyrektor finansowy Arno Antlitz wypowiedział kluczowe słowa: „To nie wystarczy!”

Na początku lipca, według świadków, Antlitz oświecił uczestników spotkania VW na wysokim szczeblu w Wolfsburgu. Szeroko zakrojone inicjatywy oszczędnościowe, szacowane na miliardy euro, oraz planowana redukcja dziesiątek tysięcy miejsc pracy przynoszą pewną ulgę, ale nie są w stanie ożywić największego europejskiego producenta samochodów.

Volkswagen jest filarem niemieckiego przemysłu. Kiedy Wolfsburg kicha, cały naród ryzykuje przeziębienie. Oprócz 660 000 pracowników firmy, setki tysięcy miejsc pracy w łańcuchu dostaw zależą od jej rentowności. Brak VW pogrążyłby wiele regionów Dolnej Saksonii, Saksonii, Bawarii i Badenii-Wirtembergii w gospodarczej rozpaczy.

Czy można zapobiec katastrofie?

Okoliczności są krytyczne. Zyski firmy spadły ostatnio o 30 procent – w przypadku luksusowej marki Porsche aż o 91 procent. Oliver Blume, który również nadzoruje Porsche, zdaje sobie sprawę, że powierzchowne zmiany nie wystarczą. Konieczny jest znaczący przełom.

Według Bilda, on i jego zespół potajemnie planują głęboką transformację całej organizacji. Celem tego przewrotu jest stworzenie „nowego Volkswagena”.

O czym rozmawia szef VW za zamkniętymi drzwiami?

Trzy lata temu Blume przejął kontrolę – nie tylko nad Porsche, ale także nad „pacjentem z Wolfsburga”. Jego poprzednik, Herbert Diess, pozostawił po sobie nijaką i technologicznie przestarzałą ofertę produktów. Co więcej, firma straciła pozycję na kluczowym rynku – Chinach.

Już przed pierwszym dniem w Wolfsburgu Blume jasno dał do zrozumienia, że jego celem jest zbudowanie silnego Volkswagena – raz na zawsze. Organizacja powinna radzić sobie z kryzysami zwinnie, tak jak BMW. „Nie musi niczego udowadniać, ale jest oddany regionowi” – zauważył wówczas pochodzący z Brunszwiku. Odchodząc, chce pozostawić po sobie firmę, którą również mógłby zarządzać ktoś z zewnątrz.

Poczyniliśmy już znaczący postęp ” – powiedział niedawno Blume przed wybraną grupą. Naprawa dawnych problemów kosztowała VW prawie 30 miliardów euro – tyle samo, co skandal z dieslem dekadę wcześniej. Strat finansowych udało się uniknąć jedynie dzięki drastycznym cięciom.

Same obniżki cen w marce VW nie wystarczą, aby zrównoważyć wydatki związane z taryfami celnymi USA, dodatkowymi inwestycjami w technologię spalania i rozwój oprogramowania.

Największe wyzwanie stanowi struktura Volkswagena

W organizacji, w której sytuacje kryzysowe są na porządku dziennym, zasoby finansowe nie mogą w nieskończoność rozwiązywać problemów. Diagnoza: sedno problemu tkwi w samej naturze VW – a raczej w jego zniekształceniu.

Firma rozwijała się zbyt szybko przez dekady, przejmując takie podmioty jak Porsche, MAN i Skoda. Jednak jej struktury nie zostały odpowiednio dostosowane. Konsekwencją jest stagnacja firmy i nieprzejrzyste procesy decyzyjne. Niewielka grupa osób wyznacza kierunek, a większość musi podążać za nią. Jednak dzisiejszych wyzwań nie da się pokonać wyłącznie dzięki autorytetowi kilku liderów.

Co więcej, sprzeczne interesy komplikują sytuację. Kraj związkowy Dolna Saksonia – jako główny udziałowiec – i przewodnicząca rady zakładowej Daniela Cavallo dbają o to, by w północnych Niemczech nie doszło do zwolnień. „Pozostała część firmy – ciężarówki, Porsche, Audi – nie ma dla nich większego znaczenia” – stwierdza jeden z członków zarządu.

Rodzina Porsche/Piëch, jako właściciele, dąży przede wszystkim do wysokich dywidend, aby utrzymać harmonię w rozrastającym się klanie. „Ale brakuje im zrozumienia, jak naprawdę działa VW” – narzekają menedżerowie, którzy mieli z nimi styczność.

Czas na rewolucję: 12 miesięcy

„Potrzebujemy zupełnie nowej struktury” – twierdzi członek zarządu. Blume wyznaczył sobie i firmie termin 12 miesięcy. W tym czasie zamierza przekonać wszystkich interesariuszy – poprzez dyplomację i strategię – do zaakceptowania najbardziej radykalnej transformacji w historii Volkswagena.

Jak będzie wyglądał nowy VW? Aspiracje: większa przejrzystość, elastyczność i szybkość. Według „Bild” marka VW zostanie formalnie oddzielona i – obok Audi, Porsche i Traton (ciężarówki) – włączona do jednej spółki-matki. To, co może wydawać się oczywiste, może wywołać rewolucję.

Zwolennicy uważają, że takie podejście usprawni struktury i przyspieszy proces decyzyjny. Spółka dominująca ustanowiłaby ramy technologiczne, finansowe i produktowe – przy minimalnej ingerencji kierownictwa. „ Marki zyskałyby wówczas większą autonomię ” – zauważa jeden z dyrektorów.

Specjalne przywileje Wolfsburga miałyby się skończyć. Jest to jednak kwestia sporna: bez obecnych korzyści wpływy potężnej rady zakładowej VW mogłyby osłabnąć. Niektórzy członkowie zarządu spodziewają się oporu.

Czy Blume powinien zrezygnować z Porsche?

Niektórzy w Wolfsburgu twierdzą, że Blume powinien szybko przekazać kontrolę nad Porsche innej osobie. Kluczowe decyzje muszą teraz zapaść na szczeblu korporacyjnym. „Chodzi również o odpowiednią skalę firmy” – mówią źródła bliskie zarządowi.

Obecnie zakłady VW są w stanie wyprodukować 14 milionów pojazdów rocznie, podczas gdy produkcja wynosi zaledwie 9 milionów. Wewnętrzne prognozy wskazują, że w perspektywie średnioterminowej można osiągnąć poziom 10 milionów.

Zatem moce produkcyjne są rzeczywiście nadmierne – co skutkuje zawyżonymi kosztami. „Musimy wprowadzić znaczące cięcia” – twierdzi członek zarządu. Dyskusje na temat zamykania fabryk powrócą. „Powszechnie wiadomo, że rozważaliśmy zamknięcie Em

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *