Podzielony krajobraz polskiego rynku nieruchomości? Prognozy dr. Jakuba Borowskiego

Polski sektor nieruchomości czeka gruntowna rewolucja — alarmuje dr Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zaznacza, że w przeciągu najbliższych dwudziestu lat niedobór lokali mieszkalnych zacznie ustępować, a Polska przekształci się w kraj gwałtownie powiększających się dysproporcji między poszczególnymi rynkami. „Mamy do czynienia z wielobiegowym sektorem mieszkaniowym” — mówi specjalista.

Ec8db96f67f061fa34f9393458e0e064, Biznes Fakty
Za 20 lat w Polsce może być 1,7 mln pustostanów | Foto: Curioso.Photography / Shutterstock

Jak zaznacza dr Borowski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, przez długie lata Polacy traktowali rynek lokali jako jednolity i łatwy do przewidzenia. Tymczasem najnowszy raport Credit Agricole ukazuje, że procesy demograficzne spowodują, iż jeszcze w bieżącej dekadzie zacznie się kurczyć niedobór mieszkań — w pierwszej kolejności w mniejszych aglomeracjach, na terenach wiejskich i na Górnym Śląsku.

Według szacunków do 2045 r. deficyt lokali może zaniknąć nawet w największych miastach, a w skali całego kraju może się pojawić nawet 1,7 miliona niezamieszkanych nieruchomości.

W naszym kraju w dalszym ciągu panuje przeświadczenie, że nabycie mieszkania to inwestycja pozbawiona ryzyka. Dr Borowski akcentuje jednak, że taki scenariusz nie musi się zrealizować.

„To silne potwierdzenie tezy, że inwestycje w nieruchomości nie zawsze generują dochody” — konstatuje. W niektórych regionach spadek liczby gospodarstw domowych może wywołać trwałe zmniejszenie cen, a nawet sytuację, w której mieszkania będą oferowane za symboliczne sumy.

Czytaj też: „Rynek wygląda bardzo obiecująco”. Popyt na powierzchnie magazynowe wystrzelił

Polska w kierunku dwóch rynków

Według ekonomisty największe miasta — wraz z ich peryferiami — zachowają w przyszłości stosunkowo wysoki popyt. Jednakże pozostała część kraju może doświadczyć stagnacji lub regresu.

Jak stwierdza Borowski, deweloperzy działający na rynkach regionalnych staną przed perspektywą spadku zainteresowania nowymi projektami. Szansę na przetrwanie będą mieli tylko ci, którzy ukierunkują się na unowocześnianie istniejącej zabudowy i rozważną rewitalizację.

Czytaj też: Nowe podatki na mieszkania nie zatrzymają spekulantów. Zapłaci klasa średnia

Społeczne konsekwencje: depopulacja i marginalizacja

Dr Borowski wskazuje, że wyludnianie się niektórych obszarów może przerodzić się w proces samonapędzający się. Im mniej mieszkańców, tym gorsza infrastruktura, słabsza jakość usług publicznych i mniejsza atrakcyjność do życia, co może w jeszcze większym stopniu potęgować odpływ ludności.

„To poważne zadanie dla polityki społecznej i przestrzennej” — ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

Czy migracja może zatrzymać tendencję?

Z punktu widzenia matematyki wzrost liczby mieszkańców poprzez migrację mógłby utrzymać zapotrzebowanie na mieszkania — przyznaje ekonomista. Niemniej jednak obecna strategia państwa zakłada restrykcyjne nastawienie do napływu ludności.

Zdaniem Borowskiego selektywna imigracja może nawet pogłębić nierówności — ponieważ nowi mieszkańcy będą udawać się przede wszystkim do największych miast.

Czytaj też: „Wilk w owczej skórze”. Ekspert punktuje luki podatku antyspekulacyjnego Zandberga

Czas na decyzje i „okrągły stół”

W opinii eksperta konieczna jest ogólnokrajowa dyskusja i spójna polityka mieszkaniowa — zanim regionalne dysproporcje staną się nieodwracalne.

„Coraz więcej przesłanek wskazuje na to, że bez poważnego zastanowienia i skoordynowanych działań publicznych część Polski może znaleźć się w trwałej spirali depopulacji i obniżki wartości nieruchomości” — reasumuje dr Borowski.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *