Skandal w Collegium Humanum. Adwokat wzywa do rozwagi przy wzmacnianiu kontroli szkół wyższych.

Radca prawny dr Łukasz Kierznowski stwierdził, że incydent z Collegium Humanum wynikał z przestępstw popełnionych w tej materii, a nie z niedoskonałych mechanizmów kontroli państwa nad jednostkami edukacyjnymi. Ostrzegł przed pośpiesznym wykorzystaniem tego incydentu do rozszerzenia kontroli resortu nauki nad placówkami edukacji wyższej.

Afera Collegium Humanum Prawnik Apeluje O Ostrono Przy Rozszerzaniu Nadzoru Nad Uczelniami 46624eb, Biznes Fakty

fot. Wlodzimierz Wasyluk / / FORUM

W prywatnej szkole wyższej Collegium Humanum miały miejsce liczne uchybienia w procesie nadawania dyplomów – istotnych np. do awansu w strukturach firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. Niektóre z tych dokumentów wydawano bez zachowania poprawnej ścieżki kształcenia. Dotychczas Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało kilkadziesiąt osób powiązanych z naruszeniami w tej szkole.

W następstwie tej sprawy rozpoczęto debatę na temat ewentualnego podniesienia efektywności nadzoru ministerstwa nauki nad uniwersytetami. I tak w projekcie „Strategii Rozwoju Szkolnictwa Wyższego w Polsce do 2035 r.”, zaprezentowanym pod koniec października przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w kontekście nadzoru nad uczelniami pojawiła się propozycja „wzmocnienia ram prawnych, jakościowych i etycznych”.

Prawnik dr Łukasz Kierznowski z Uniwersytetu w Białymstoku, który zajmuje się zagadnieniami edukacji wyższej, zaalarmował przed bezzasadnym rozszerzaniem kompetencji ministra, wskazując na konstytucyjną zasadę niezależności szkół wyższych.

Jego zdaniem, modyfikowanie całej polityki państwa w oparciu o jeden lub dwa przypadki nieprawidłowości byłoby niedorzeczne i demagogiczne.

– Collegium Humanum mogło funkcjonować na tak szeroką skalę nie z powodu deficytu narzędzi kontroli nad szkołami wyższymi (ponieważ te istnieją i są rozległe), ale przede wszystkim dlatego, że regulacje dotyczące prowadzenia studiów podyplomowych przez szkoły wyższe są bardzo liberalne – powiedział PAP dr Kierznowski. Dodał, że dodatkowym czynnikiem było wprowadzenie przepisów, które umożliwiły osobom posiadającym dyplom studiów podyplomowych MBA obejmowanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa. – To były zasadnicze źródła powodzenia takich szkół, jak Collegium Humanum. Pozostałe nadużycia opisywane w mediach były już konsekwencją czynów przestępczych, a nie zakresu uprawnień nadzorczych ministra – oznajmił dr Kierznowski.

Zaznaczył, że w kontekście Collegium Humanum padły zarzuty o przestępstwa, takie jak przekupstwo i fałszowanie dokumentacji. – Można dyskutować o wzmocnieniu nadzoru, szerszych obowiązkach sprawozdawczych szkół wyższych, ale jeśli ktoś zamierza podrobić dokument, dokona tego niezależnie od instrumentów nadzoru przewidzianych po stronie ministra. Dlatego sugerowanie, że afera jest skutkiem wadliwych przepisów dotyczących kontroli nad uczelniami, stanowi spore uproszczenie. To raczej wynik niewłaściwych regulacji dotyczących standardu kształcenia, które stworzyły warunki do nadużyć i przestępstw – skonkludował Kierznowski.

Jeśli ktoś uważa, że obecne sposoby kontroli nad szkołami wyższymi są nieskuteczne, niech to uzasadni konkretnymi danymi. Jeden lub dwa incydenty to niewystarczający argument, aby wzmacniać nadzór państwa nad uniwersytetami – powiedział prawnik.

Ekspert wyjaśnił, że nadzór ministra nad szkołami wyższymi odnosi się głównie do dwóch kwestii: działania zgodnego z prawem oraz prawidłowości wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa.

– W większości przypadków minister nie posiada uprawnień do wydawania uczelni wiążących zarządzeń. Ten nadzór ogranicza się do zagadnień legalnościowych i prawidłowego gospodarowania środkami finansowymi – powiedział pracownik naukowy z UwB.

Wśród narzędzi nadzorczych dr Kierznowski wymienił między innymi możliwość unieważnienia aktów prawnych uczelni, jeśli są one niezgodne z prawem. Minister może również wstrzymać nabór na studia lub uruchomić proces odwołania rektora w przypadku „rażącego lub uporczywego łamania prawa”, a także przeprowadzać kontrole w uczelniach i wymagać od nich informacji oraz wyjaśnień.

Ekspert zwrócił uwagę na potrzebę rozróżnienia nadzoru ministra od weryfikacji jakości kształcenia.

– Czym innym jest zgodność z prawem, a czym innym jakość. Minister zasadniczo nie dysponuje prawie żadnymi kompetencjami w zakresie kontroli jakości kształcenia. Tym zajmuje się Polska Komisja Akredytacyjna (PKA), natomiast jakością kształcenia doktorantów zajmuje się Komisja Ewaluacji Nauki – podkreślił.

Wyjaśnił, że PKA dokonuje dwóch typów ocen: programowej (dla konkretnych kierunków) i instytucjonalnej (kompleksowa ocena działalności uczelni). Minister ma możliwość jedynie inicjowania audytów oraz określania kryteriów oceny programowej i instytucjonalnej.

Kierznowski ocenił, że jakiekolwiek modyfikacje w systemie nadzoru nad szkołami wyższymi powinny być oparte na dogłębnych analizach, jak również muszą pozostawać w harmonii z autonomią uczelni – Organy władzy publicznej nie mogą przekroczyć delikatnej granicy pomiędzy nadzorem a niezależnością – podsumował.

Ludwika Tomala (PAP)

lt/ bar/ lm/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *