Biznes Fakty
Obrona psychologiczna: czym różni się projekcja od przeniesienia?

Psychologia od dawna jest częścią naszej kultury, nie tylko w sensie potocznym, ale także naukowym. Ludzie używają wielu terminów, nawet jeśli nigdy osobiście nie zapoznali się z popularnonaukową literaturą psychologiczną. Ten artykuł pomoże Ci zrozumieć niuanse niektórych pojęć.
Byłem bardzo zaskoczony, gdy jeden z moich kolegów, słysząc o nastolatku, którego zachowanie było nie do zniesienia, powiedział:
– Nie poświęca mu się wystarczająco uwagi!
Może temu dziecku rzeczywiście brakowało uwagi. Nie to jest interesujące. Byłem zaskoczony, gdy bardzo prosty, raczej nic nieznaczący człowiek, który nigdy w życiu nie interesował się psychologią, wspomniał o tym, jakby to było oczywiste. Ale dla niego było to oczywiste, bo to część naszej codziennej kultury. Cała ta psychologia stosowana dawno temu stała się powszechna.
Na przykład, sto lat temu psychoanaliza weszła do kultury codziennej ze swoimi koncepcjami „libido”, „nieświadomości”, „projekcji”…
- Zacznijmy od projekcji : polega ona na przypisywaniu naszych własnych myśli, uczuć i motywów innym osobom.
Istnieje nawet taka „zasada”: jeśli naprawdę czegoś nie lubimy u innych, jeśli uporczywie zauważamy coś irytującego u otaczających nas osób, powinniśmy szukać tego u siebie. A dokładniej: jeśli uporczywie dostrzegamy u innych pewne negatywne cechy…
Oczywiście, to dość przyziemne rozumowanie i nie zawsze się sprawdza. Ale sprawdza się. I nie chodzi o to, żebyśmy przypisywali nasze myśli czy uczucia komuś innemu. Ważniejsze jest to, że sami sobie je wypieramy, nie chcemy ich w sobie dostrzegać.
Załóżmy, że szczególnie irytuje nas niepunktualność innych, podczas gdy sami notorycznie się gdzieś spóźniamy.
Albo coś mniej oczywistego: „zauważanie” u innych jakiejś negatywnej cechy, którą tłumisz w sobie. Na przykład „dostrzeganie” zazdrości u innych. Albo oskarżanie bliskich o nieszczerość. Dostrzeganie manipulacji za prostą prośbą lub uwagą.
A czasami, zwłaszcza jeśli systematycznie „znajdujemy” cechy, które nas dezaprobują, warto zastanowić się: czy my sami na pewno nie odznaczamy się takimi cechami?
Musimy zrozumieć, że nasz obraz siebie jest zawsze niepełny. Niektóre uczucia i myśli nie pasują do tego obrazu. A różne psychologiczne mechanizmy obronne, w rzeczywistości, chronią nas… przed tą częścią nas samych, której poznanie byłoby zbyt bolesne lub niebezpieczne.
Projekcja jest czasami mylona z przeniesieniem . Gdyby jednak były to te same zjawiska, miałyby tę samą nazwę, a nie dwa różne terminy.
- A jeśli podczas projekcji dostrzegamy w innych to, co jest charakterystyczne dla nas samych, to podczas przeniesienia odgrywamy relacje, które kiedyś były dla nas znaczące, przenosząc stare wzorce zachowań do nowej sytuacji.
Załóżmy, że po zinternalizowaniu modelu relacji w rodzinie rodzicielskiej, z pierwszym partnerem lub w innych ważnych i nacechowanych emocjonalnie relacjach, próbujemy powtarzać tę „grę” w kółko w podobnych sytuacjach. A nawet w mniej podobnych.
Zasadniczo, kiedy odtwarzamy w naszej własnej rodzinie typ relacji, jakich nauczyliśmy się w dzieciństwie w rodzinie naszych rodziców, to także jest przeniesienie.
Albo w nowych związkach zachowujemy się tak samo, jak w poprzednich. Chociaż osoba obok nas nie jest już taka sama, czasami uparcie traktujemy ją tak, jakbyśmy zwracali się do kogoś, kogo zostawiliśmy. Nie zawsze, ale czasami, szczególnie w delikatnych momentach, w chwilach napięcia. To tak, jakbyśmy kontynuowali lub odtwarzali pewne wątki z przeszłości, „przypisując” osobie obok nas rolę, do której nie jest przyzwyczajona, i wchodząc z nią w interakcję.
Coś podobnego dzieje się w psychoterapii (w psychoanalizie jest to zresztą jeden z fundamentów), kiedy staramy się nawiązać z psychologiem relację taką, jaką nawiązaliśmy z dorosłym partnerem w dzieciństwie. Pozwala to psychologowi spojrzeć na sytuację i problem od wewnątrz. Chyba że sam psycholog wpadnie w pułapkę relacji i zareaguje kontrprzeniesieniem, czyli nie przeniesie własnych nawykowych wzorców relacji do relacji z klientem.
Projekcja jest prostsza. To „po prostu” zaprzeczenie niektórym własnym uczuciom lub myślom. I „przeniesienie” tej „części siebie” na innych. Nie będę wyjaśniał, dlaczego to takie trudne ani dlaczego nie można „po prostu” czegoś w sobie zignorować. Ale tak to właśnie działa.
Chociaż „niezauważanie” również jest możliwe. Istnieje na przykład psychologiczny mechanizm obronny zwany zaprzeczeniem. Mówiąc najogólniej, jest to „po prostu” próba ignorowania tego, co oczywiste.
Na przykład „brak zaufania” lekarzom, którzy stawiają poważną diagnozę, nawet jeśli wszystkie przesłanki na to wskazują. Albo, z zasady, „brak zainteresowania” polityką, ignorowanie wiadomości, aby uniknąć potencjalnego stresu emocjonalnego.
Problem polega na tym, że niezależnie od tego, czy wiemy o tej nieprzyjemnej sytuacji, czy nie, nie znika ona i może bardzo wpłynąć na nasze życie. Po prostu nie dowiadujemy się o niej od razu, dopóki nie staje się niemożliwe ignorowanie problematycznych aspektów. I możemy okazać się nieprzygotowani na to, co kiedyś było oczywiste dla wszystkich.
Ogólnie rzecz biorąc, to samo może się zdarzyć w przypadku innych psychologicznych mechanizmów obronnych.
Załóżmy, że nasze związki nie układają się za każdym razem, nasza praca nie układa się, stale nie dogadujemy się z ludźmi – kto wie, czy nie powielamy tych samych schematów, tych samych psychologicznych mechanizmów obronnych, które kiedyś oczywiście nas chroniły, ale dawno temu stały się nieistotne, podobnie jak sytuacje, które je wywołały?
I nadal przechwytujemy wzorce zachowań z przeszłości, które nie odpowiadają obecnej rzeczywistości…



