Biznes Fakty
Spór o obniżkę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. „Niesprawiedliwe”
Obniżenie składki dla przedsiębiorców, które rząd chce wprowadzić od 2026 roku i zmiany jakie znalazły się w projekcie ustawy, nad którą pracuje Sejm, wzbudza duże kontrowersje oraz skrajnie różne oceny. Reforma ma objąć 2,6 mln przedsiębiorców, z czego zyskać na niej ma ok. 2,45 mln. Rocznie oznacza to zmniejszenie wpływów z tego tytułu do NFZ o 5-6 mld zł. Prezentujemy „za” i „przeciw” w czterech najbardziej spornych punktach planowanej obniżki składki zdrowotnej.
/Tomasz Adamowicz, Forum /123RF/PICSELZwolennicy obniżki składki zdrowotnej, jaka ma objąć prowadzących działalność gospodarczą od 2026 roku twierdzą, że trzeba odwrócić skutki Polskiego Ładu, który sprawił, że zamiast 53 zł miesięcznie przedsiębiorcy płacą po kilkaset złotych lub więcej, a to stanowczo za dużo. Z kolei przeciwnicy nie widzą powodu dla którego osoba na B2B miałaby płacić na NFZ dużo mniej niż pracownik czy emeryt. Różne zdania na ten temat mają nie tylko politycy wewnątrz koalicji, ale także znani doradcy podatkowi Małgorzata Samborska z Grant Thornton i Piotr Juszczyk z inFakt. Interia zapytała o cztery najbardziej sporne punkty.
Czy składka zdrowotna dla przedsiębiorców powinna być od 2026 roku obniżona w takim stopniu, jak w projekcie ustawy, która trafiła do Sejmu?
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton: – Uważam, że należy przeprowadzić kompleksową reformę w zakresie składki zdrowotnej. Aktualna sytuacja powoduje, że rozliczanie składki jest skomplikowane dla przedsiębiorców i niepotrzebnie zróżnicowane dla różnych grup mimo braku uzasadnienia dla takiego zróżnicowania. Dzisiaj przedsiębiorcy na skali i na podatku liniowym mają taką takie same zasady ustalania podstawy do oskładkowania, którą jest co do zasady dochód, ale zupełnie inne stawki. Jedni płacą 9 proc., drudzy 4,9 proc., tylko dlatego, że wybrali różne formy opodatkowania. Przedsiębiorcy na ryczałcie płacą maksymalnie 1258 zł, bez względu na wysokość dochodów. Teoretycznie dlatego, że nie ustalają dochodu, nie odliczają kosztów, a składka zależy od poziomu przychodów, ale przecież w dobie systemów komputerowych, elektronicznych ewidencji, JPK_VAT, nadchodzącego JPK_CIT oraz obowiązkowego KSeF- trudno wyobrazić sobie przedsiębiorcę, który nie zna swojego dochodu, co w ogóle stawia pod znakiem zapytania zasadność utrzymywania ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych w działalności gospodarczej.
To wszystko sprawia, że rozliczenie składki zdrowotnej jest niesprawiedliwe, zróżnicowane w oderwaniu od obiektywnych kryteriów oraz skomplikowane, a przez to kosztowne w skali gospodarki kraju. W dodatku niektóre grupy społeczne płacą składkę w bardzo niskiej wysokości lub nie płacą jej w ogóle. Chodzi mi o rolników, rentierów, osoby żyjące z wynajmu nieruchomości prywatnych, wspólników różnego rodzaju spółek. Propozycja przedstawiona w projekcie od 2026 r. trochę zasady oskładkowania upraszcza i zrównuje je dla przedsiębiorców na skali i podatku liniowym, ale uważam, że to zła propozycja, bo co do zasady oznacza niższe składki zdrowotne dla większości przedsiębiorców, a więc grupy, która już teraz płaci według uprzywilejowanych reguł.
Wyjątkiem są przedsiębiorcy z dochodem poniżej minimalnego wynagrodzenia, ale ich sytuację poprawi zmiana w zakresie składki zdrowotnej od 2025 r. (to mniejsza zmiana, która idzie odrębną ustawą – red.). Więcej zapłacą ryczałtowcy z przychodem powyżej 50 tys. zł miesięcznie, ale oni mają wybór. Jeśli bardziej im się opłaca przejście na skalę podatkową lub podatek liniowy – w każdym roku mogą zmienić formę opodatkowania i płacić tyle, ile inni przedsiębiorcy.
Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt: – Niewątpliwie składka zdrowotna powinna ulec zmianie, a w efekcie zostać obniżona. Zaproponowana przez rząd zmiana nie jest wielką rewolucją. Prawdziwymi beneficjentami są podatnicy na skali oraz ryczałtowcy z mniejszymi przychodami. Dla podatników linowych obniżka składki jest kosmetyczna. W mojej ocenie zmianie powinna ulec jeszcze składka dla tej grupy, zamiast 4,9 proc. dochodów, na przykład analogicznie jak dla ryczałtowców składka powinna wynieść 3,5 proc. dochodów.
Przeczytaj także: Zmiany w składce zdrowotnej nie od stycznia. Posłowie zdecydowali
Czy przedsiębiorcy powinny płacić składkę zdrowotną w innej wysokości niż pracownicy czy emeryci, którzy płacą 9 proc. wynagrodzenia/emerytury?
Małgorzata Samborska: – Przede wszystkim uważam, że nie może być tak, że przedsiębiorca z dochodem rzędu kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie, albo nawet powyżej 20 tys. (na ryczałcie od przychodów ewidencjonowanych) płaciłby składkę niższą niż osoba na minimalnym wynagrodzeniu.
Jeśli zasady ustalania składek i podatków w przypadku działalności gospodarczej są dużo niższe niż przy umowie o pracę, to mamy naturalną pokusę do ucieczki z etatu na jednoosobową działalność. Wykorzystują to również niektórzy przedsiębiorcy tworząc zjawisko, które nazywamy „wypychaniem” na B2B w celu obniżenia kosztów pracy. Takie JDG nie mają wiele wspólnego z przedsiębiorczością. Wypaczają obraz przedsiębiorców w Polsce, więc szkodzą prawdziwym przedsiębiorcom. Już dzisiaj mamy 1,8 jednoosobowych działalności gospodarczych, które nikogo, poza sobą, nie zatrudniają. JDG mogą zaliczać do kosztów wydatki, których szeregowi pracownicy w analogicznej sytuacji nie uwzględnią w rachunku podatkowym, mogą żonglować formami opodatkowania. Więc już zasady podatkowe są dla nich korzystniejsza. Dlatego składka zdrowotna nie powinna być inna dla przedsiębiorców, pracowników, emerytów czy rolników.
Zupełnie nie przekonuje mnie często podnoszony argument, że zajęci przedsiębiorcy rzadziej korzystają z NFZ, chodzą do lekarza prywatnie. Korzystnie z prywatnej służby zdrowia zależy od zasobności portfela, a nie bycia przedsiębiorcą. Poza tym w przypadku choroby nowotworowej lub potrzeby hospitalizacji wszyscy jednak korzystamy z publicznej opieki, a to właśnie wydatki z tym związane kosztują najwięcej.
Piotr Juszczyk: – Ta kwestia jest sporna i z pewnością budzi kontrowersje. Przed 2022 rokiem, czyli przed tzw. Polskim Ładem, nikt się nad tym nie zastanawiał, ale po zmianach był słyszalny głos, że przedsiębiorcy odczuli zmiany w składce zdrowotnej. Tak też w istocie było. Pracownicy po wprowadzeniu nowej skali podatkowej, per saldo nie odczuli w ogóle zmian w składce. Przedsiębiorca dajmy na to z dochodami średnio 10 tys. zł, na skali podatkowej, nagle musiał płacić miesięczną składkę zdrowotną w wysokości 900 zł, podczas gdy przed zmianami jakie wprowadził Polski Ład, ekonomiczne obciążenie wynosiło 53 zł czyli w stosunku rocznym nieco ponad 600 zł. Skok niesamowity, z nieco ponad 600 zł rocznie na blisko 11 tys. zł. Czy to było fair? W mojej ocenie nie. Dziś, gdy podnoszona jest kwestia obniżenia, słyszymy głosy również innych grup niż przedsiębiorców. Przy czym, już zapomniano kto ewidentnie stracił na zmianach jakie wprowadzono dwa lata temu w Polskim Ładzie, i to jak pokazują liczby, drastycznie. Obecna propozycja obniżenia składki zdrowotnej, należy przyznać, że nie jest bardzo lukratywna. Przedsiębiorcy w ciągu całego roku, według zaproponowanych w projekcie zasadach, minimalnie rocznie zapłacą około 4 tys. zł. W porównaniu do tego co było przed 2022 rokiem, jest to kompromis.
Czy niższą składkę zdrowotną dla JDG uzasadnia ryzyko prowadzenia działalności i nieprzewidywalność przychodu/dochodu, które nie występuje w przypadku pracowników otrzymujących stałe wynagrodzenie?
Małgorzata Samborska: – Uważam, że etat daje większe bezpieczeństwo i stabilizację, prowadzenie biznesu może natomiast przynieść większe zyski i daje poczucie wolności i niezależności, możliwość bycia własnym szefem. Oczywiście, że prowadzenie działalności gospodarczej wiąże się z ryzykiem, ale to ryzyko jest ponoszone właśnie dla chęci osiągnięcia wyższego zysku i/lub wolności.
Jeśli zakładamy JDG tylko po to, żeby korzystać z przywilejów składkowo podatkowych, to wypaczamy ideę przedsiębiorczości. Czym innym w mojej ocenie powinny być zachęty dla przedsiębiorców rozpoczynających własny biznes, a czy innym są regularnie płacone składki na zasadach uprzywilejowanych.
Piotr Juszczyk: – Prowadząc działalność gospodarczą przedsiębiorcy muszą zadbać o swoje przychody, a właściwie rentowność. W kasie firmy musi też być nadwyżka na trudne czasy. W biznesie jest duża nieprzewidywalność. Poza tym, przedsiębiorcy na obecną chwilę, niezależnie od tego czy zarabiają, czy nie, płacą składkę zdrowotną. W przypadku zleceniobiorcy na 10 zł, składka wyniesie niecałe 1 zł. Dla przedsiębiorcy w tym roku jest to co najmniej 381 zł miesięcznie. Do tego jeszcze pozostały ZUS (czyli składki społeczne, w tym emerytalna czy rentowa) – 1600 zł. To oznacza, że nawet ten jednoosobowy przedsiębiorca, musi osiągnąć 2 tys. zł dochodu, żeby pokryć zobowiązania wobec państwa. W przypadku zatrudnienia pracowników, jeszcze musi „zarobić” na ich pensje. Zarobić, gdyż to przedsiębiorca musi pozyskać kontrakty, dbać o firmę, a nadto zapewnić pracę. Pracownicy otrzymują 26 dni płatnego urlopu finansowanego przez przedsiębiorcę i inne benefity czy to przewidziane Kodeksem Pracy, czy te, które pracodawca sam z własnej woli przyznaje. Zrównanie przedsiębiorcy z pracownikiem i porównywanie w tym kontekście jest w mojej ocenie bezzasadne i pozbawione sensu. To dwie inne specyfikacje i słysząc dziś głosy odrębne, nie mogę się z tym zgodzić. Nawet przy typowym B2B z dnia na dzień może zakończyć się zlecenie i jaką ochronę ma taki przedsiębiorca?
Czy niższa składka zdrowotna powinna dotyczyć wszystkich przedsiębiorców czy powinna premiować tych, którzy tworzą miejsca pracy, a nie samozatrudnionych wykonujących często to samo co pracownicy, tylko na B2B a nie na etacie?
Małgorzata Samborska: – Zdecydowanie powinniśmy się zastanowić, czy nie lepszym pomysłem byłoby stworzenie zachęt dla JDG do tworzenia miejsc pracy i przeznaczania środków na inwestycje, zamiast bezwarunkowa obniżka składki. Dlatego projekt ustawy obniżający składkę zdrowotną dla JDG od 2026 r. postrzegam w kategorii prezentu, w tym dla osób, które spokojnie bez tego prezentu mogłyby się obyć. A jednocześnie jest to prezent niezwykle kosztowny – 6 mld zł rocznie w sytuacji rekordowego deficytu budżetu państwa i niedofinansowanej służby zdrowia.
Piotr Juszczyk: – Zasady dla przedsiębiorców w zakresie składki zdrowotnej nie powinien być uzależnione ani od wielkości przedsiębiorstwa ani od liczby osób zatrudnionych. Tak samo jak duży przedsiębiorca może mieć ciężej czy lżej, tak samo ten, który nie zatrudnia pracowników. Firmę często zaczynamy prowadzić sami, a dopiero z czasem następuje jej rozwój i zatrudnienie pracowników. Argumenty typu B2B jest bardziej opłacalne niż umowa o pracę (UoP) są nietrafione. Oczywiście, kasowo czasem tak. Pamiętać należy, że UoP to jednak większa stabilność, urlopy, zasiłki, emerytury. Firmy patrzą szerzej: kontrahenci, rozwój i tworzenie miejsc pracy. Dając firmom dobre warunki, dajemy paliwo do napędu gospodarki.
Monika Krześniak-Sajewicz