Biznes Fakty
Ceny prądu. Minister wskazała, kiedy mogą „wyraźnie spaść”
Jest szansa na stopniowy spadek cen energii w Polsce? Tak uważa szefowa resortu klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. – W końcówce przyszłego roku jest przestrzeń do dalszego obniżenia taryf – powiedziała we wtorek na antenie Radia Zet, przypominając, że im więcej będzie energii z odnawialnych źródeł w polskim miksie energetycznym, tym energia ta będzie tańsza.
/123RF/Picsel, Tomasz Jastrzębowski /ReporterMinister klimatu i środowiska zapowiedziała, że już w przyszłym roku pojawi się szansa na niższe rachunki za energię. „Już za rok ceny prądu będą niższe, bo wychodzimy z tej górki pokryzysowej. Taryfy ustaliliśmy teraz na 1,5 roku, więc w końcówce przyszłego roku jest przestrzeń do dalszego obniżenia taryf i jestem przekonana, że kolejne taryfy ustalone przez niezależny Urząd Regulacji Energetyki (URE) będą niższe niż obecnie” – zapewniła Paulina Hennig-Kloska.
Dopytywana, o ile procent spadną ceny energii, ministra odpowiedziała, że są one dynamiczne i zmieniają się każdego dnia. „Widać, że z dnia na dzień te ceny na rynku, na Towarowej Giełdzie Energii, są niższe (…) to przekłada się na niższe wnioski taryfowe spółek” – podkreśliła.
Spadek cen prądu w horyzoncie kilku lat? Minister: To dzięki zwiększaniu produkcji z OZE
Paulina Hennig-Kloska wskazała, że wyraźne odczuwalne zmiany cen będą w 2030 roku. „Jak tylko przebudujemy miks energetyczny. Proces inwestycyjny chwilę trwa. Nie da się nagle zmienić, żeby 57 proc. energii pochodzącej z węgla pochodziło z OZE. Proces inwestycyjny w Polsce trwa 2-3 lata” – tłumaczyła.
Przypomniała tym samym, że na korzyść Polski będzie działać stopniowe zwiększanie udziału energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych w krajowej strukturze produkcji i konsumpcji prądu.
„Idziemy teraz w kierunku 30 proc. energii pochodzącej z OZE, ponieważ im więcej będzie tego typu energii w miksie energetycznym, tym energia będzie tańsza” – wyjaśniła szefowa MKiŚ.
W ubiegłym tygodniu resort klimatu i środowiska poinformował, że w 2030 r. 56 proc. energii w polskiej elektroenergetyce będzie produkowane z odnawialnych źródeł energii (OZE), a nakłady inwestycyjne na transformację energetyczną, planowane w ramach Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu, wyniosą do tego czasu 792 mld zł.
Wiceszefowa MKiŚ Urszula Zielińska informowała ze swej strony, że dzięki temu koszty energii do 2030 r. spadną o 13 proc., a do 2040 r. – o 30 proc. „To dzięki temu, że przechodzimy na tańsze źródła energii, ale też redukujemy koszty zakupu pozwoleń na emisje i to znacznie – o połowę do 2030 r. To są dane, które pozwolą nam na ustabilizowanie sytuacji na rynku cen energii” – mówiła.
Rząd szykuje się na dalsze częściowe mrożenie cen energii w Polsce
W połowie sierpnia minister klimatu i środowiska mówiła, że „jednym z wariantów, które będzie rekomendować na wypadek utrzymywania dalszych wysokich cen, taryf, będzie utrzymanie osłon dla obywateli„. Przypomnijmy – w projekcie przyszłorocznego budżetu rząd zabezpieczył na działania osłonowe 2 mld zł.
Paulina Hennig-Kloska zapewniała już, że jej resort jest dobrej myśli, jeśli chodzi o znalezienie dodatkowych środków na sfinansowanie przedłużenia mrożenia cen energii, czyli ok. 2,4 mld zł – bowiem całościowy koszt tego rozwiązania szacowany jest na 4,4 mld zł.
Od 1 lipca br. do końca roku obowiązuje nowa maksymalna cena za energię elektryczną dla gospodarstw domowych – 500 zł za MWh netto, bez względu na zużycie energii.
Wcześniej, na mocy przepisów obowiązujących do 30 czerwca gospodarstwa domowe płaciły 412 zł za MWh netto do wyznaczonych limitów zużycia. Po ich przekroczeniu cena wynosiła 693 zł za MWh. Prezes URE zatwierdził nowe taryfy dla tzw. sprzedawców z urzędu na średnim poziomie 622,8 zł za MWh netto, ale dla gospodarstw domowych ceny taryfowe po 1 lipca nie mają znaczenia – i tak płacą one wspomniane 500 zł za MWh.
Cena 693 zł za MWh od 1 lipca została utrzymana jako maksymalna cena dla innych, wskazanych w ustawie odbiorców, tzw. odbiorców wrażliwych – zaliczane są do nich m.in. samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe, szkoły, żłobki, szpitale oraz małe i średnie firmy.