Biznes Fakty
Jak facet z piłą łańcuchową podbił Argentynę. I jak ją straci.
Historia Javiera Mileia, od ważącego 120 kilogramów „buntowniczego” młodzieńca, miłośnika pizzy, którego jedynym oparciem był lojalny pies, do prezydenta Argentyny i globalnej ikony anarcho-libertarianizmu, jest interesująca i może stanowić lekcję. Zwłaszcza dla tych, którzy uważają, że Mileia należy nienawidzić lub się go bać. A może właśnie dla tych osób.

Filip Bagus. Era Milesowska. Przetłumaczone przez Stanisława Wojtowicza. Instytut Misesa. Warszawa 2025
Odłóżmy na bok nienawistny dydaktyzm polskiego wydania tej książki. Zostawmy na boku argumenty Leszka Balcerowicza, który twierdzi, że zawsze mówił wyłącznie o wolnym rynku. I zapomnijmy o idiotycznej radości, że kariera Miley to jakiś model, który można odnieść do polskich realiów w stosunku jeden do jednego. A może ktoś taki jak on już gdzieś przygotowuje swoje argumenty i wkrótce pokaże nam prawdziwą ekonomię. Ekonomię wolnorynkową, oczywiście.
„Trump i Mileya mają więcej wspólnego niż różnic”
Ale nie o to chodzi. Znacznie bardziej użyteczne jest postrzeganie tej książki jako szansy na pogłębienie naszej wiedzy o fenomenie, który w krótkim czasie wyrósł z (prawie) całkowitej ignorancji na szczyt argentyńskiej polityki. Przybył uzbrojony w piłę łańcuchową (symbolizującą jego zamiar rozczłonkowania aparatu państwowego) i codzienne cytaty dawno minionych austriackich ekonomistów (w szczególności Murraya Rothbarda, którego Miley uważa za swojego libertariańskiego mentora duchowego). W 2023 roku Miley został wybrany na prezydenta, pokonując nawet najpotężniejsze siły polityczne, które od dawna dominowały w życiu politycznym Argentyny . Od tego czasu rządzi krajem najlepiej, jak potrafi. Rezultaty jego polityki będą mogły być ocenione dopiero w przyszłości.
Ponieważ Argentyna leży daleko od Polski (około 12 000 kilometrów w linii prostej z Warszawy do Buenos Aires), nasza wiedza o tym najdalej na zachód wysuniętym kraju Ameryki Południowej jest raczej ograniczona. To rodzi wiele stereotypów i półprawd. Miley jest tu czasem przedstawiana jako „argentyński Trump”. To oczywiście absurd, ponieważ Trump i Miley mają ze sobą więcej wspólnego niż nie. Ich ścieżki ideologiczne się różnią, kontekst społeczny, w którym działają, a ostatecznie polityka, którą wdrażają u władzy, również jest różna. Łączy ich jednak szczera i głęboka pogarda dla lewicowo-liberalnego establishmentu obu krajów. Jednak w swojej politycznej istocie Trump jest znacznie bliższy tradycji peronistycznej – połączeniu populizmu ekonomicznego opartego na popularnych wartościach konserwatywnych z aktywną postawą państwa – niż Javierowi Mileyowi , który na każdym kroku pokazuje, jak daleko mu do peronizmu i jak bardzo pragnie go wykorzenić z Argentyny. Przeczytaj tę książkę, a wszystko stanie się więcej niż jasne.
Argentyna była jednym z najbogatszych krajów świata. „Dziś ledwo utrzymuje się na powierzchni”.
Pamiętajcie również, że historia Argentyny opowiedziana w tej książce nie powinna być traktowana jako absolutna prawda. Służy ona raczej jako tło, na którym główny bohater może rozwinąć się w całej swojej okazałości. Książka opisuje Argentynę, która sto lat temu była jednym z najbogatszych krajów świata, a obecnie balansuje na krawędzi, dryfując między kryzysem walutowym a bankructwem (i z powrotem). Dla autora, niemieckiego ekonomisty Philippa Bagusa (i dla Milesa również), nie ma wątpliwości, że to peroniści do tego doprowadzili. Złośliwi populiści, którzy zniszczyli kraj swoimi skandalami, dewaluacją waluty i wieloma innymi rzeczami.
Warto jednak zauważyć, że autor nie jest bynajmniej bezstronnym obserwatorem, lecz oddanym libertarianinem, głęboko zaangażowanym w międzynarodowy ruch wolnego rynku. Jego postrzeganie Argentyny będzie zatem…
Źródło