Biznes Fakty
Koszenie trawy w miastach. Władze lokalne ograniczają i nadal wydają miliony
Mieszkańcy dużych miast domagają się częstszej pielęgnacji trawników, ale jednocześnie proszą o ograniczenie tej aktywności. Tymczasem pandemia i susze zmieniły podejście władz lokalnych do zazieleniania miast. Ciągle wyłączają coraz więcej obszarów z koszenia. Jesteśmy ciekawi, ile przeznaczają na koszenie trawy każdego roku.

Treść:
Jak często duże miasta pielęgnują swoje trawniki? Ile wydają na tego typu prace? Jak reagują na pilne prośby mieszkańców? Zadaliśmy te pytania władzom największych samorządów lokalnych w kraju.
Czy Polacy Chcą Częściej Kosić Trawę? „Takie Sygnały Otrzymujemy”
Pierwsze koszenia zostały już zakończone w większości dużych miast w Polsce. Jak co roku pojawiły się skrajne opinie mieszkańców i petycje do władz poszczególnych miast w sprawie koszenia traw. A o co najczęściej prosimy władze lokalne w tym kontekście?
– Otrzymujemy sygnały od mieszkańców o potrzebie zarówno zwiększenia, jak i zmniejszenia częstotliwości koszenia trawników na terenie miasta – powiedziała portalowi Interia Biznes Joanna Żaberek, rzecznik prasowy prezydenta Poznania i ratusza.
To odpowiedź, która dotyczy wielu lokalnych samorządów, które badaliśmy. Powody są różne. Niektórzy obywatele domagają się nawet częstszego koszenia trawników:
- „Kiedy zaczną kosić? Już niedługo trawa na moim balkonie będzie sięgać pasa ” – czytamy na Facebooku w poście kobiety mieszkającej na pierwszym piętrze.
- „Czy nasz plac zabaw nie mógłby zostać w końcu skoszony?” – pyta retorycznie inny użytkownik Facebooka, sugerując, że 10-centymetrowa trawa stwarza niebezpieczne warunki dla kleszczy.
Jednak obrazy operatorów kosiarek pracujących na suchym gruncie lub pokrytej śniegiem trawie stają się powszechne, wywołując przeciwne reakcje emocjonalne. Istnieją jednak wyjątki od tej reguły:
„Ostatnio coraz częściej pojawiają się komentarze o niepotrzebnym koszeniu . Proporcje się zmieniły, więc liczba próśb o koszenie znacznie spadła, ale nadal występują” – czytamy w odpowiedzi otrzymanej z Biura Zieleni Miejskiej (ZZM) we Wrocławiu.
Większość samorządów lokalnych twierdzi , że stara się znaleźć równowagę między skrajnymi oczekiwaniami mieszkańców.
Władze lokalne ograniczają koszenie trawy, walczą z upałem
Ostatnie lata przyniosły intensywne zmiany klimatyczne, które w naszym kraju objawiają się wzrostem średnich temperatur, mniejszą liczbą dni z pokrywą śnieżną i dłuższymi okresami bez opadów, co z roku na rok pogarsza problem suszy w całym kraju . To jeden z powodów, dla których większość dużych samorządów w Polsce ogranicza koszenie w ostatnich latach:
„Od kilku lat, podobnie jak inne miasta, stopniowo ograniczamy liczbę koszeń do dwóch w roku, wiosną i jesienią . W wyjątkowych przypadkach i w określonych miejscach, gdy ważne jest zachowanie odpowiedniej widoczności, przeprowadzamy dodatkowo trzecie koszenie” – powiedziała Interii Biznes Malwina Kaczor z Wydziału Zieleni Miasta Katowice.
W Lublinie ZZM monitoruje wzrost traw i warunki pogodowe, natomiast w Bydgoszczy pandemia zmieniła dotychczasowe procedury:
„W 2020 roku, w czasie pandemii, nastąpiło znaczne spowolnienie pierwszego koszenia, a od tego czasu częstotliwość koszenia w Bydgoszczy była stopniowo ograniczana do maksymalnie trzech razy w roku . Ograniczono również powierzchnię podlegającą regularnemu koszeniu” – wyjaśnia Marta Stachowiak, rzecznik prasowy prezydenta miasta Bydgoszczy.
Miejskie zarządy ds. zazieleniania dodają, że główną przyczyną ograniczania częstotliwości koszenia jest chęć oszczędzania wilgoci.
Źródło