Biznes Fakty
Ukraina ekspresowo do UE. Sikorski: Przystąpi w pierwszych latach kolejnej dekady.
Ukraina stanie się członkiem Unii Europejskiej na początku przyszłej dekady – stwierdził w podcaście „The Rest Is Politics” wicepremier i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W jego opinii Rosja nie przetrwa kolejnych trzech lat trwania konfliktu zbrojnego.

– Co prawda Węgry wstrzymują postęp w tej kwestii, lecz Ukraina już dysponuje statusem kandydata – dodał polityk w rozmowie, która została opublikowana w bieżącym tygodniu.
Zdaniem Sikorskiego, rosyjski przywódca Władimir Putin nie wytrzyma następnych trzech lat konfliktu zbrojnego z Ukrainą, która będzie otrzymywać wsparcie ze strony Zachodu. Wsparcie to ma być ułatwione m.in. poprzez fundusze uzyskane ze skonfiskowanych rosyjskich aktywów.
– Ukraina obecnie wytwarza około połowę dronów i pocisków na swoim terytorium. Putin nie zrealizował tego, co zamierzał; sądziliśmy, że dysponuje drugą armią na świecie, a od 10 lat wciąż prowadzi walki w Donbasie. Nie określiłbym tego mianem zwycięstwa – zaznaczył minister.
Jak podkreślił, Europa musi posiadać swoje własne zdolności obronne, nie polegać za każdym razem na USA w nagłych przypadkach. – Powinniśmy być w stanie poradzić sobie z jakimś dyktatorem w Libii, czy na Bałkanach – ocenił Sikorski.
– Stosunki Polski z Rosją mają 500 lat historii, byliśmy rosyjską kolonią. Rosjanie dokonali na nas agresji wraz z nazistowskimi Niemcami w 1939 r. i narzucili komunizm na okres 45 lat – przypomniał Sikorski.
– Raczej będziemy spożywać trawę niż ponownie staniemy się rosyjską kolonią – dodał.
Odnosząc się do uwagi prowadzącego, że Sikorski rozważał o obecności Rosji w NATO, polski polityk zaznaczył: – Ja mówiłem, że byłoby w naszym interesie, aby Rosja spełniła kryteria NATO, co zakłada demokrację oraz naprawę relacji z ościennymi państwami.
– Jeżeli Rosja wypełniłaby te warunki, byłaby innym krajem – ocenił Sikorski. – Ludzie wciąż mi przypominają, że dążyliśmy wówczas do normalizacji naszych relacji z Rosją, ale sądziłem, że warto było podjąć próbę – dodał.
Zapytany o swoje spotkania z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem stwierdził, że jego zdaniem Ławrow był prawdziwym ministrem spraw zagranicznych do czasu aneksji Krymu, tj. miał wpływ na politykę. Od tego momentu pełni rolę jedynie „rzecznika” Kremla.
W jego opinii „zalążki brexitu” zostały posiane (w Wielkiej Brytanii) w latach 80. Zaznaczył, że brytyjskie społeczeństwo było wprowadzane w błąd przez polityków i media co do rzeczywistego działania UE.
– Gdyby ktoś w latach 80. powiedział mi, że nadejdzie moment, w którym Polska będzie w UE, a Wielka Brytania będzie poza nią, oraz że w Wielkiej Brytanii będzie się toczyć poważna debata polityczna na temat tego, czy Polska wyprzedzi ją gospodarczo, uznałbym to za czystą fantazję; a jednak to właśnie obserwujemy – zauważył Sikorski.
Zapytany o sytuację na Bliskim Wschodzie, minister przypomniał, że Polska popiera rozwiązanie dwupaństwowe – w Warszawie urzęduje ambasador Palestyny, a polski rząd krytykował „nadużycia siły oraz łamanie prawa humanitarnego” przez Izrael.
Sikorski przypomniał jednocześnie, że wielu – krytykując Izrael – zapomina o tym, co doprowadziło do konfliktu w Strefie Gazy, czyli o ataku Hamasu.
– Nasz Karol jest (brytyjskim królem) Karolem III z prawem weta – powiedział minister, wyjaśniając system konstytucyjny w Polsce, a także konflikt między rządem Donalda Tuska a prezydentem Karolem Nawrockim.
– Objąłem resort z ponad 50 proc. ambasadorami, którzy nie są dyplomatami, lecz ambasadorami partyjnymi. Aktualnie staram się uczynić polską służbę zagraniczną ponownie profesjonalną – powiedział Sikorski.
Podczas swobodnej konwersacji z prowadzącymi podcast Alastairem Campbellem i Rorym Stewartem szef polskiej dyplomacji wspominał także m.in. okres komunizmu i lata 90. w Polsce, studia w Oksfordzie oraz obecność w latach 80. w Afganistanie w roli korespondenta brytyjskich mediów. (PAP)
mrf/ jm/



