Biznes Fakty
Sabotaż w Polsce. Białoruski wywiad uczestniczy w śledztwie.
Białoruski resort dyplomacji ogłosił zainicjowanie kooperacji z polskimi agencjami w odnalezieniu obywateli Ukrainy, którzy dopuścili się aktów sabotażu. – Współpracujemy z polską stroną w celu identyfikacji kontaktów osób podejrzanych, a także realizujemy szereg innych czynności operacyjnych – oznajmił rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Rusłan Warankow.

Aleksandr Łukaszenka wypowiada się podczas spotkania w Mińsku
O współdziałaniu polskich i białoruskich formacji poinformował przedstawiciel medialny tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Rusłan Warankow ujawnił , że obecnie prowadzone są już „wspólne działania”, których zamiarem jest określenie miejsca przebywania Ukraińców podejrzewanych o akty dywersji.
– Współpracujemy ze stroną polską w celu identyfikacji kontaktów podejrzanych, a także realizujemy szereg innych czynności operacyjnych. W przypadku ustalenia lokalizacji tych osób na Białorusi, zostaną one aresztowane – oznajmił.
– Następnie, zgodnie z ustaloną procedurą i z uwzględnieniem wszystkich istotnych uwarunkowań, zostanie rozważona kwestia ich przekazania polskiej stronie – dodał.
Jednocześnie Warankow zaświadczył, że obaj mężczyźni, po dokonaniu czynu zabronionego, zbiegli na Białoruś. Zostało to zarejestrowane przez służby graniczne tego kraju.
Incydenty na szlaku kolejowym. Tusk mówił o „bezprecedensowym czynie sabotażu”
Na trasie Warszawa-Dęblin doszło 15 i 17 listopada do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja materiału wybuchowego uszkodziła tor kolejowy. Sprawa ujrzała światło dzienne po zgłoszeniu maszynisty jednego ze składów, który dostrzegł, że oderwany został element szyny. Nie doszło do wypadnięcia pociągu z torów i nikt nie odniósł obrażeń.
Sprawą natychmiast zainteresowały się agencje. Premier Donald Tusk oświadczył w poniedziałek, że „potwierdziły się najgorsze domysły”. Zasygnalizował wówczas, że był to „bezprecedensowy czyn sabotażu skierowany w bezpieczeństwo polskiego państwa i jego obywateli” oraz że zamiarem sprawców było najprawdopodobniej wysadzenie pociągu.
W innym miejscu, w pobliżu stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie) w niedzielę skład z 475 osobami na pokładzie musiał gwałtownie hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Jak dowiedziała się Interia, do incydentu doszło niedaleko znanej fabryki nawozów, która ma strategiczne znaczenie dla państwa.
Akty dywersji na torach. Dwaj Ukraińcy z oskarżeniami
Rzecznik medialny Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak ogłosił w środę, że „bezpośrednimi sprawcami tych czynów dywersji o charakterze terrorystycznym byli dwaj obywatele Ukrainy: Ołeksander K. (39 lat) i Jewherij I. (41 lat)”. Śledczy podjęli decyzję o postawieniu im dwóch zarzutów m.in. uszkodzenia torów z użyciem materiału wybuchowego. Obywatele Ukrainy mieli działać na zlecenie Federacji Rosyjskiej.
Wyjaśnił wówczas, że „nie istnieje możliwość przeprowadzenia z nimi czynności procesowych, bowiem jeszcze w nocy z soboty na niedzielę opuścili oni Polskę, udali się na Białoruś”. – Nie są zatrzymani, nie zrealizowaliśmy z nimi czynności procesowych – tłumaczył, wskazując, że prokuratura dysponuje w tej sprawie wieloma dowodami, którymi są „przede wszystkim wyniki inspekcji na miejscu zdarzeń, zarówno miejsca, jak i przedmiotów”. – Tymi dowodami są również zeznania świadków, dane telekomunikacyjne oraz zapisy z monitoringu – mówił na konferencji prasowej Przemysław Nowak.
Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maciej Wewiór zawiadomił w środę, że polski rząd wystąpił z wnioskiem o „wydanie dwóch obywateli Ukrainy podejrzanych o dokonanie na polecenie służb specjalnych Federacji Rosyjskiej przestępstw o charakterze terrorystycznym” w związku z incydentami na torach.
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk przekazał w rozmowie z TVN24, że złożono dwa wnioski do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów o areszt tymczasowy dla osób podejrzanych. Dodał, że mężczyźni są poszukiwani przez polskie agencje, nie tylko na obszarze Białorusi. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Zauważyłeś coś ważnego? Prześlij fotografię, nagranie wideo lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
WIDEO: Dowodził armiami USA w Europie. Wskazuje, co byłoby klęską NATO wobec Rosji

Marcin Jan Orłowski/polsatnews.pl



