Biznes Fakty
Umowa handlowa z państwami Mecosur. Krajowa Rada Drobiarstwa: drób z Brazylii może wyprzeć polskie mięso z Europy
Tańszy brazylijski drób może wypchnąć polskie mięso z rynków Unii Europejskiej – ostrzega prezes Krajowej Rady Drobiarstwa Dariusz Goszczyński. Zwrócił uwagę, że polscy hodowcy drobiu nie mogą konkurować z dostawcami z krajów Mercosuru na równych warunkach, ponieważ muszą spełniać standardy, które tam nie obowiązują.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła w piątek w Montevideo, że Unia Europejska i blok państw Ameryki Południowej Mercosur zakończyły negocjowanie umowy o wolnym handlu. Von der Leyen spotkała się na szczycie z liderami państw Mecosur: Brazylii, Argentyny, Urugwaju, Paragwaju i Boliwii.
Obawy polskich rolników
Umowa budzi sprzeciw europejskich rolników, którzy obawiają się zalewu unijnego rynku przez tanie produkty rolne z krajów takich jak Brazylia czy Argentyna. Chodzi m.in. o mięso drobiowe, którego Brazylia jest największym eksporterem na świecie.
Polska jest z kolei największym eksporterem drobiu w Unii Europejskiej i trzecim na świecie po Brazylii i Stanach Zjednoczonych. Krajowa produkcja mięsa drobiowego wyniosła w 2023 r. 3,274 mln ton. Z tego 57 proc. trafiło na eksport, z czego 67 proc. na rynki UE.
– Jako przedstawiciele polskiej i europejskiej branży drobiarskiej, a szerzej całego sektora mięsnego, oceniamy propozycję umowy bardzo negatywnie. Producenci mięsa drobiowego i wołowiny znajdą się w bardzo trudnej sytuacji – powiedział PAP prezes Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej Dariusz Goszczyński.
W jego ocenie ewentualne wejście umowy w życie spowoduje, że kontyngenty importowe na mięso z Ameryki Południowej zostaną bardzo zwiększone. – Nasi hodowcy nie są w stanie konkurować z dostawcami z Brazylii ze względu na brak standardów produkcyjnych w tym kraju, dzięki czemu tamtejsi hodowcy mają znacznie niższe koszty niż my. Polscy rolnicy muszą spełniać wyśrubowane normy, np. dotyczące kwestii dobrostanu zwierząt, stosowania hormonów i antybiotyków, a także standardów środowiskowych. Brazylijscy producenci nie mają takich obowiązków – zaznaczył.
Jak zauważył prezes KRD-IG, producenci mięsa z krajów Mercosur uzyskają szeroki dostęp do europejskiego rynku. Umowa przewiduje wprowadzenie na rynek europejski ogromnych ilości produktów rolnych m.in.: 99 tys. ton mięsa wołowego, 180 tys. ton mięsa drobiowego, 3,4 mln ton kukurydzy, 180 tys. ton cukru i 8,2 mln hektolitrów biopaliw. W ocenie Goszczyńskiego dla polskiego sektora drobiarskiego taka zmiana może oznaczać poważne straty.
– Trudno już teraz dokładnie je oszacować, ale wiemy że kontyngenty mają rosnąć, co w dalszej perspektywie ma doprowadzić do handlu bezkontyngentowego. Dla brazylijskich producentów rynek europejski będzie bardzie atrakcyjny niż dotychczasowe kierunki ich eksportu, więc tym chętniej będą do Europy wchodzić – stwierdził Goszczyński.
KRD-IG wyraziła nadzieję, że uda się doprowadzić do zbudowania mniejszości blokującej umowę z Mercosurem. – Cieszy nas to, że nasz rząd opowiedział się przeciwko tej umowie, podobnie jak rządy: francuski, austriacki i irlandzki, ale to wciąż jeszcze za mało. Mam nadzieję, że uda się przekonać kilka kolejnych krajów i zablokować tę szkodliwą dla polskiego i europejskiego rolnictwa umowę – podkreślił Goszczyński.
Czytaj więcej: Polscy rolnicy walczą ze skutkami tegorocznej suszy. „Uprawa żywności jest trudniejsza” >>>
Ratyfikacja nie jest przesądzona
Według Ministerstwa Rolnictwa ratyfikowanie umowy nie jest sprawą przesądzoną. „Dotychczas przyjmowano założenie, że umowa z Mercosurem będzie mieć postać układu o stowarzyszeniu. Jeśli to założenie będzie podtrzymane, oznaczałoby to wymóg jednomyślności wszystkich krajów członkowskich przy podejmowaniu decyzji przez Radę UE” – wskazano w komunikacie resortu.
Jak wskazało MRiRW pojawiły się również sygnały, że KE może chcieć ominąć wymóg jednomyślności w Radzie UE poprzez zaproponowanie wydzielenia części handlowej jako odrębnej umowy. Taki zabieg był już stosowany przy okazji niektórych umów z innymi krajami. Wtedy do przyjęcia umowy, jedynie w części handlowej, oprócz zgody Parlamentu Europejskiego, wystarczałaby zgoda Rady UE (przedstawicieli rządów państw członkowskich) w trybie większości kwalifikowanej. „Aby stworzyć grupę krajów blokujących (…) potrzebny byłby sprzeciw nie tylko Francji i Polski, ale również innych państw członkowskich. Aby skutecznie zablokować umowę w Radzie UE państwa w sumie powinny reprezentować ponad 35 proc. ogółu ludności UE lub ich liczba powinna wynosić ponad 45 proc. ogólnej liczby krajów członkowskich w Radzie UE (13 lub więcej przy obecnej liczbie 27 krajów członkowskich UE)” – podało ministerstwo.