Intel w rozsypce i na drodze do pierwszej straty rocznej od 1986 r. „Nie nadaje się”

Od 2021 do 2023 r. przychody Intela spadły o 30 proc. Analitycy spodziewają się, że firma odnotuje w tym roku swoją pierwszą roczną stratę netto od 1986 r. W tym roku jej akcje straciły już 57 proc. ze swojej wartości, co przełożyło się na dziesiątki miliardów dolarów, które wyparowały z kapitalizacji. To zadziwiające, jak fatalna jest obecna sytuacja Intela, który niemal 20 lat temu rozważał przejęcie Nvidii za ok. 20 mld dol., a jednym z jego dyrektorów generalnych był Andrew Grove, autor jednej z najlepszych książek biznesowych „Only the Paranoid Survive”, w której przedstawiał tzw. punkty kryzysowe, które mogą zagrażać firmom, a także opisywał, jak można je wykorzystać do osiągnięcia przewagi konkurencyjnej.

Cce6c5c6ac84e51f509838a245fca368, Biznes Fakty
Pat Gelsinger, szef Intela, chce m.in. produkować chipy dla innych klientów | Foto: I-HWA CHENG/AFP / East News
  • Adrew Grove, który odegrał kluczową rolę w rozwoju Intela, będąc jego trzecim dyrektorem generalnym, przeprowadził silną transformację spółki
  • Pod kierownictwem Grove’a Intel przeszedł z produkcji pamięci do dominacji na rynku mikroprocesorów
  • Obecnie to już tylko wspomnienia. Obecny CEO, Pat Gelsinger, który jest już ósmym dyrektorem generalnym Intela, miał przywrócić kulturę innowacji i zwiększyć produkcję chipów
  • Na razie Intel kojarzy się z firmą, która zwalnia tysiące ludzi i przegapiła szansę na rozwój — zwłaszcza w segmencie AI
  • Dziś Nvidia jest ok. 34 razy droższa od Intela, z kapitalizacją na poziomie 3,25 biliona dol.
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl

Paul Otellini, dyrektor generalny Intela w latach 2005 – 2013, skupiał się na zwiększeniu obecności Intela w sektorze chmur obliczeniowych i centrów danych. Miał też pomysł, niedługo po objęciu sterów firmy, żeby przejąć Nvidię, wtedy ciągle start-up z Doliny Krzemowej, znany z rozwoju chipów używanych do przetwarzania grafiki komputerowej. W tym czasie cena za Nvidię wynosiła ok. 20 mld dol., jednak dyrektorzy Intela byli przekonani, że lepiej skupiać się na rozwoju zwykłych procesorów, służących jako „mózgi” w większości komputerów. Pomysł Otelliniego wydawał się za bardzo odbiegać od tego, co rozwijał Intel i można było go porównać do sytuacji, jakby firma produkująca motocykle chciała zająć się też produkcją rowerów.

Co ciekawe, jak zauważa New York Times, niektórzy kierownicy Intela wierzyli nawet ok. 20 lat temu, że chipy graficzne mogłyby kiedyś sprawować ważną rolę w centrach danych i serwerach (dziś wiemy, że sprawują, służąc m.in. do szkolenia sztucznej inteligencji), ale ostatecznie zarząd odrzucił te prognozy. Tym bardziej że transakcja na poziomie 20 mld dol. byłaby bardzo drogim przejęciem, jak na tamte czasy — uznano ją za zbyt ryzykowną.

Z perspektywy czasu wiemy, że ta decyzja była błędem. Nvidia jest dziś drugą co do kapitalizacji firmą na świecie, a przez chwilę była nawet najdroższą z nich. Obecna wycena Nvidii to 3,25 bln dol. i ustępuje tylko Apple’owi (wycena 3,43 bln dol.). Intel, dla porównania, jest wart dziś zaledwie 92,72 mld dol. Oczywiście to ciągle duża suma, ale w sektorze firm technologicznych Intel nie uchodzi już za giganta. Jest wart mniej niż takie podmioty jak Palantir, Shopify, Micron Technology, Arm Holdings, Qualcomm, czy też — odwieczny rywal — AMD (233 mld dol.).

Czytaj też: Upadająca gwiazda Doliny Krzemowej. Intel chce wrócić na szczyt. „Tylko paranoicy przetrwają”

Gorączka złota w AI, a Intel nie korzysta

Oprócz Nvidii wiele innych firm czerpie dziś duże korzyści z gorączki złota na sztuczną inteligencję. Amazon, Microsoft czy Google silnie rozwijają zarówno data center, jak i oprogramowanie, a także inwestują w różne start-upy z tego rynku, takie jak Anthropic czy OpenAI. AMD stara się gonić Nvidię, prezentując najnowsze chipy AI przeznaczone do szkolenia sztucznej inteligencji. Intel natomiast, pod presją wysokich kosztów i przestrzelonych inwestycji, głównie skupia się na redukcji zatrudnienia, a nawet pojawiają się informacje o tym, że spółka jest do przejęcia. Były już sugestie, że zakupem Intela zainteresowany jest Qualcomm.

Intel pilnie potrzebuje udanych projektów i produktów, by wzmocnić przychody i pokazać, że potrafi się odbudować. Jest to o tyle zastanawiające, że Pat Gelsinger, obecny CEO, jest inżynierem, a nawet pracował wcześniej w Intelu na stanowiskach kierowniczych i odszedł w 2009 r., aby zostać prezesem EMC, producenta sprzętu do przechowywania danych. Kiedy wracał do firmy po tym, jak następcy Otelliniego, Brian Krzanich (2013 – 2018) i Bob Swan (2019 – 2021) nie potrafili zapewnić odpowiednich wyników, pojawiła się nadzieja, że Gelsinger skieruje Intela na właściwe tory.

Ostatnie miesiące na to jednak nie wskazują.

W sierpniu informowaliśmy, że Intel zwolni 15 tys. osób w ramach redukcji kosztów. Pojawiły się też informacje, że niektóre procesory Intela do komputerów stacjonarnych „mogą się zepsuć”, jak również firma zaraportowała stratę dochodową rzędu 1,6 mld dol. Inwestorzy byli sfrustrowani sytuacją, zwłaszcza że Nvidia, AMD, Meta czy Microsoft odnotowywały kolejne wzrosty na giełdzie, podczas gdy akcje Intela topniały. „Nasze przychody nie rosną zgodnie z oczekiwaniami — i jeszcze nie w pełni korzystamy z potężnych trendów, takich jak AI. Nasze koszty są zbyt wysokie, a nasze marże zbyt niskie” — komentował Gelsinger.

Redukcja zatrudnienia o 15 tys. osób ma zapewnić oszczędności na poziomie 10 mld dol., ale łatwo sobie wyobrazić, że firma pozbawi pracy również wielu świetnych inżynierów, jak również decyzja tego rodzaju wyraźnie wpłynie na morale pracowników. Obecnie wiemy też, że zwolnienia dotkną polski oddział Intela. Najpierw spółka wycofała się z inwestycji i budowy fabryki w okolicach Wrocławia, a niedawno pojawiły się doniesienia, że pracę straci kilkaset osób w Gdańsku, gdzie Intel ma swoją siedzibę.

W oczekiwaniu na sukces

Niedawno dochodzenie Reutersa ujawniło, że Pat Gelsinger niewłaściwie zarządzał też relacjami Intela z Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC). Według źródła, mimo otrzymania wysokich rabatów od TSMC na produkcję chipów, szef Intela publicznie wygłaszał oświadczenia, które niejako obrażały tajwańską spółkę. W maju 2021 r. powiedział, że „nie chcesz mieć wszystkich jajek w koszyku tajwańskiej fabryki”, odnosząc się do sytuacji geopolitycznej Tajwanu, a później zachęcał też producentów chipów do pozostania w USA, twierdząc, że „Tajwan nie jest stabilnym miejscem”. Morris Chang, założyciel TSMC, mówił później, że Gelsinger jest „niegrzeczny”:

Komentarze Gelsingera miały sprawić, że zarząd TSMC cofnął hojne warunki i ok. 40 proc. zniżki na produkcję 3-nanometrowych wafli, na których TSMC miało drukować chipy dla Intela, co odbiło się na jego marży zysku. Gelsinger był jednak przekonany, że Intel w końcu sam zacznie produkować chipy (stąd m.in. planowana inwestycja w Polsce) dla siebie i swoich klientów, i dążył do tego, aby budować fabryki, stopniowo uniezależniając się od TSMC.

Ambitne plany napotkały przeszkody. Pojawiły się problemy techniczne i liczne opóźnienia, a dodatkowo konkurencja — przede wszystkim Nvidia z chipami AI — sprawiła, że wielu klientów coraz chętniej inwestowało w układy do rozwoju sztucznej inteligencji.

Intel miał też produkować chipy dla rosnącej floty autonomicznych taksówek Waymo, spółki należącej do Alphabetu (Google). Jednak w 2022 r. anulowano umowę. Ostatecznie wyniki Intela pod rządami Gelsingera są relatywnie słabe — przychody spadły do 54 mld dol. w 2023 r., co stanowi prawie jedną trzecią spadku od momentu objęcia stanowiska CEO. Obecnie analitycy spodziewają się, że Intel odnotuje w tym roku pierwszą roczną stratę netto od 1986 r.

Szanse Intela na odzyskanie silnej pozycji rynkowej są coraz mniejsze. I nie chodzi tylko o same możliwości i plany firmy. Klienci Intela, firmy takie jak Amazon czy Google, coraz częściej projektują własne układy scalone. Coraz trudniej więc o klientów korporacyjnych na chipy serwerowe. Intel przespał też rozwój urządzeń mobilnych — ten sektor zdominowały spółki takie jak Qualcomm i Texas Instruments. Stałym klientem Intela było również Apple, ale producent MacBooków ostatecznie opracował własne układy we współpracy z Arm i też zrezygnował z Intela.

Intel rozwija dziś układy z serii Guadi, właśnie do obliczeń AI, i poczynił pewne postępy w nadrabianiu zaległości. Ma też chipy AI do laptopów, które zapewniają obiecujące wyniki. Ale czy to wystarczy? Przed Gelsingerem ogromne wyzwanie. Zwłaszcza w kontekście produkcji chipów dla innych klientów, gdzie w grę wchodzą kontrakty na miliardy dolarów. Ostatnie testy możliwości Intela, zrealizowane przez Broadcom, nie zakończyły się jednak pomyślnie i inżynierowie Broadcomu stwierdzili, że proces produkcyjny Intela nie jest jeszcze wystarczająco dobry i „nie nadaje się, aby przejść do produkcji o dużym wolumenie”.

Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *