Biznes Fakty
Kim jest troll?

To osoba, która celowo prowokuje przeciwnika konkretnymi pytaniami, „wprowadza” go w głupią dyskusję, mającą na celu jawne wyśmianie. Jest takie powiedzenie, że im częściej „karmisz” trolla, tym staje się większy.
Trolling, czyli zastraszanie ofiary, to specyficzne zjawisko. Nie każdy idiota zadający idiotyczne pytania jest trollem. Prawdziwy trolling ma miejsce, gdy grupa „mądrych ludzi” wybiera głupca na swoją ofiarę i zaczyna zadawać mu idiotyczne pytania, w istocie trollując (czytaj: zastraszając). A biedak próbuje coś wyjaśnić, odpowiada ripostą, co niezmiernie bawi uczestników. Ale oczywiście robią to głównie idioci.
Internet w obecnej postaci jest przede wszystkim środkiem komunikacji. A obecnie komunikacja ta odbywa się głównie poprzez pisanie i czytanie tekstów. Udostępnianie treści na stronach o określonej tematyce łączy osoby o podobnych poglądach. Wczesne zasoby internetowe powstały z myślą o konkretnym celu: tu kochamy Jethro Tull, a tu Pink Floyd; tu jeździmy na motocyklach Jawa, a tam BMW. Jak w każdej społeczności, w tych grupach dochodzi zarówno do zgody, jak i do nieporozumień, kłótni i konfliktów. Trolle są również powszechne.
W rzeczywistości wygląda to mniej więcej tak: grupa ludzi, wyraźnie znajomych, stoi w kręgu i rozmawia o czymś. Nagle podchodzi do nich pewien obywatel, również troll, i woła: „Widzę, pełno tu idiotów! Po co tu stoicie? O czym gadacie?!” Potem przechodzi do rzeczy osobistych: „Słuchaj, ty z brodawką na nosie, zamknij się!”. A jeśli zdarzy się to w rzeczywistości, obywatel szybko wychodzi z posiniaczoną twarzą.
Ale komunikacja online jest zdalna i anonimowa. Nie da się powstrzymać chamstwa pisaniem, nie można nikomu rozbić twarzy, a to prowadzi do urazów i innych komplikacji. Aby temu zapobiec, fora mają przydzielonego moderatora, który stoi z wirtualną „pałką” i utrzymuje porządek, stosując różne środki dyscyplinarne. Za chamstwo moderator może ograniczyć liczbę wiadomości, trwale kogoś zbanować, a nawet podmienić posty innego intelektualisty na swoje, ale pod jego nazwiskiem. Bo bez dyscypliny nic nie osiągniesz. A nawet najbardziej przeciętna dyscyplina jest lepsza niż żadna.
Przeszedłem przez wszystkie etapy tego procesu. Chociaż strona przyciągała nawet pięćdziesiąt tysięcy osób dziennie, radziłem sobie sam. Ale żeby zaangażować się w tego rodzaju komunikację, oprócz inteligencji, umiejętności debatowania, erudycji i szybkiego pisania, potrzebna jest maniakalna obsesja na punkcie procesu, wręcz psychopatyczna. Kiedy koncentrujesz się do tego stopnia, że nikt nie jest w stanie ci się oprzeć. Absolutnie nikt. Może wpaść pacjent psychiatryczny, a ty będziesz jeszcze bardziej aktywny. Kiedy byłem zainteresowany i miałem czas, spędzałem szesnaście godzin przy monitorze. W tym czasie nigdy nie spotkałem nikogo, kto byłby w stanie mnie „przebić”. Ludzie naprawdę agresywni zdarzają się niezwykle rzadko. Chociaż, oczywiście, nazywanie tych interakcji „kłótniami” to naciągane. Potem zabrakło mi czasu i pojawili się kompetentni moderatorzy, którzy regulowali rozmowy, za co jestem im wdzięczny.
W moim rozumieniu, cała komunikacja online sprowadza się do wymiany opinii. To znaczy, gdy mamy ustalone grono znajomych, komunikuję, że osobiście to popieram, to mi się podoba, a tamtego nie. Wtedy osoby wokół mnie mogą wyrazić swoją zgodę lub dezaprobatę. Potem ci, którym się to nie podoba, po prostu przestają ze mną o tym dyskutować, ponieważ znają mój punkt widzenia i doskonale znają moje zainteresowania. Ci, którzy nie są tego świadomi, mogą zacząć się kłócić. Ale chociaż kiedyś uważałem to za niesamowicie interesujące i zabawne, teraz straciłem zainteresowanie. Nie widzę sensu w dyskusjach, dowodach itp.
Jeśli jesteś kandydatem na mistrza sportu w boksie, a dzieciaki z ulicy chcą cię pobić, sytuacja jest po prostu śmieszna. On nawet się jeszcze nie ruszył, a ty już wiesz, co próbuje zrobić i gdzie go uderzyć, żeby go powstrzymać. I nawet jeśli chłopak uważa się za eksperta od trollingu, to i tak nie jest w tym dobry. Oczywiście, taka zabawa z dzieciakami nie jest sportowa, bo ja jestem stary, a one młode. Nie mają jeszcze umiejętności ani zrozumienia. Ogólnie rzecz biorąc, to oczywiście fajna zabawa, ale teraz „komunikowanie się” z takimi idiotami to po prostu strata czasu. Moim zdaniem normalny człowiek nie wchodziłby na czyjeś media społecznościowe, żeby komuś coś udowodnić, pokłócić się czy kogoś obrazić. Jeśli coś mi się nie podoba, mogę oczywiście wyrazić swoje niezadowolenie, mogę wyjaśnić, jak moim zdaniem najlepiej to zrobić, a w razie potrzeby mogę zrobić to sam.
Dziecięcy „prześladowcy” są niezwykle monotonni. Najpierw okrzyki w naszym ulubionym, narodowym stylu: „Kim jesteś?!”, potem obelgi dotyczące wyglądu, w stylu: „Co ty wiesz, łysy?!”, a potem – obelgi pod adresem rodziny i przyjaciół. Oczywiście, wszystko to wynika wyłącznie z anonimowości małego idioty, który potajemnie pisze obrzydliwe rzeczy. Są dokładnie dwa rozwiązania. Albo nie chodzić do miejsc, gdzie gromadzą się idioci, albo kontrolować ten proces. To wszystko. Jeśli chodzi o mnie, mogę powiedzieć tyle: czytam tylko z cudzych źródeł i komunikuję się wyłącznie sam.
To prawda, czasami ci idioci wkraczają w rzeczywistość. Dawno temu wielokrotnie próbowano mnie „złapać i ukarać”. To nie jest trudne; nie ukrywam się. Zawsze jest ciekawie. Zazwyczaj przychodziły zarozumiałe dzieciaki z okrutnym zamiarem oderwania mi nóg. Po krótkiej pouczającej rozmowie ich intencje często się zmieniają. A rezultat jest zupełnie inny niż zakładano.
W sumie spędziłem prawie czternaście lat, bawiąc się podobnymi stronami. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że wszystkie miejsca do interesujących rozmów powinny być zamknięte, niewidoczne z zewnątrz. Jak angielski klub, do którego ludzie dostają się tylko dzięki osobistym rekomendacjom innych członków. Nic nie powinno być dozwolone na zewnątrz. Tylko wtedy mogą się odbyć interesujące rozmowy, tylko wtedy będziesz chciał wrócić.
A jeśli funkcja komentowania jest dostępna dla wszystkich użytkowników, to moim zdaniem wstępna moderacja jest absolutnie niezbędna. W przeciwnym razie zasób natychmiast zamieni się w śmietnik. I tak właśnie jest z większością zasobów, dzięki wysiłkom idiotów. Dla kogoś niezaznajomionego z takimi zasobami znalezienie ich to naturalny szok. Ponieważ anonimowość i pobłażliwość prowokują idiotów do popełniania absolutnie nikczemnych czynów. Na przykład na mojej stronie wszyscy uczestnicy są zarejestrowani, większość zna się osobiście, a to jest klucz do zdrowej komunikacji. Jeśli znam cię OSOBIŚCIE, nasza komunikacja radykalnie różni się od komunikacji anonimowej. Zaczynasz dobierać słowa i uważać na język.
Oznacza to, że jeśli między uczestnikami rozmowy istnieje osobista więź, ilość zbędnych informacji radykalnie się zmniejsza, a często całkowicie znika. Po prostu nie chcę komunikować się z ludźmi, którzy lubią obrzucać się nawzajem gównem. O wiele ciekawiej jest komunikować się z ludźmi, którzy rozumieją temat lepiej ode mnie, którzy mogą mnie czegoś nauczyć lub zasugerować coś pomocnego. Moim zdaniem właśnie dlatego internet jest tak użyteczny.
Na przykład, kiedy byłem mocno zaangażowany w gry i wchodziłem w interakcje z ogromną publicznością, poważnie straciłem wiarę we własną inteligencję, wiedzę i erudycję. Bo zbiorowy umysł to przerażająca rzecz! Kiedy twoje teksty są redagowane przez ogromną liczbę kompetentnych i znających się na rzeczy osób, produkt końcowy okazuje się znacznie lepszy niż twoje indywidualne wysiłki.
Trzeba tylko wiedzieć, jak go używać.



