Biznes Fakty
Pierścionki zastępują zegarki. Technologiczna biżuteria w natarciu
Zyskującym na sile trendem jest obecnie technologiczna biżuteria, a zwłaszcza pierścienie, którym szybko rośnie grono zwolenników. Odpowiednie „sygnety” noszą już gwiazdy takie jak piłkarz Cristiano Ronaldo lub aktor Tom Holland, jak również miliarderzy z sektora technologii — Mark Zuckerberg, szef Mety, przyznaje, że również ma taki gadżet na palcu. Czy to faktycznie dobre rozwiązanie?
- Technologiczna biżuteria zyskuje na popularności
- Smart pierścienie oferują precyzyjne monitorowanie zdrowia, a ich użytkownicy cenią sobie wygodę noszenia oraz nieinwazyjne działanie
- Wysokie ceny urządzeń oraz abonamenty za oprogramowanie mogą jednak zniechęcać konsumentów
- Analitycy przewidują dalszy wzrost rynku urządzeń noszonych, niemniej potrzebne są innowacje, aby przyciągnąć więcej klientów — ma to zapewnić sztuczna inteligencja
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Urządzenia noszone (z ang. wearables), które mierzą nasze parametry zdrowotne, zapewniają już wystarczająco precyzyjne dane, ale pod warunkiem, że faktycznie ich nie zdejmujemy. W przypadku smart zegarków często jest jednak tak, że po pewnym czasie chcemy dać odpocząć nadgarstkowi i ściągamy urządzenie — zwłaszcza do snu.
Tymczasem z pierścionkami tak nie jest. Podobnie jak w przypadku obrączki ślubnej, większość osób nosi je cały czas. Dzięki temu firmy takie jak Oura, które produkują smart pierścienie, zyskują coraz większą popularność. Użytkownicy nieustannie noszą na palcu dany sprzęt, zyskując szansę na indywidualne i dokładne rekomendacje.
Czytaj też: Telefony z AI trafiły na rynek. Ich funkcje mogą przekonać niektórych do zakupu
Obietnica lepszego snu i kondycji fizycznej
Użytkownicy chwalą sobie smart pierścienie, bo często zapominają, że w ogóle je noszą — to akurat dobry znak. Urządzenia nie są inwazyjne, działają i monitorują nasze parametry w tle, a potem wyświetlają rekomendacje na ekranie smartfona (trzeba zainstalować odpowiednią aplikację mobilną i założyć konto).
Co dokładnie potrafią te niewielkie urządzenia? Najlepsze modele na rynku zbierają dane dotyczące nawet 20 „biometrów”, które według producentów wpływają na nasze samopoczucie. Niewielkie pierścienie monitorują aktywność fizyczną (od biegania po wioślarstwo), wykrywają momenty, w których dotyka nas stres (i proponują np. spacer), czy też analizują dane dotyczące snu, aby po czasie określić optymalny harmonogram i zidentyfikować obszary do poprawy. Mark Zuckerberg pochwalił się w jednym z wywiadów, że to właśnie taki pierścień sprawił, że potrafi obecnie spać po 8 godz. na dobę.
Pierścienie takie jak Oura są kompatybilne z platformami iOS i Android, działają na baterii nawet cały tydzień, są wykonane z wysokiej jakości materiałów (np. niepowodujący alergii tytan), a nawet są wodoodporne do 100 m głębokości. Niektóre marki przekonują nawet, że smart pierścień pomaga kobietom zajść w ciążę, bo podczas cyklu menstruacyjnego „istnieje określone okno, kiedy temperatura ciała nieznacznie wzrasta i są one najbardziej podatna na zajście w ciążę”. Pierścienie z czujnikami temperatury mogą precyzyjnie określić ten wzrost.
Problemem w przypadku urządzeń jest cena. Sam pierścień to wydatek rzędu ok. 2000 zł. Gdyby tego było mało, producenci coraz częściej oczekują też, że klient wykupi abonament na oprogramowanie. W przypadku popularnej Oura to aż 70 euro na rok (ok. 300 zł).
Czytaj też: Gadżety z AI trafiły na rynek. Lepiej jakby ich nie było
Sprzęty „smart” zyskają na AI
Poza smart zegarkami i pierścieniami na rynku znajdziemy np. matę do monitorowania snu Withings Sleep Analyzer, jaką umieszcza się pod materacem. Rejestruje długość snu, jego fazy (płytki, głęboki, REM), a nawet chrapanie, tętno i oddychanie, co ma diagnozować bezdech senny. Są też urządzenia do monitorowania oddechu, które śledzą jedynie „czynność oddechową” — to zwykle specjalne i niedrogie opaski na nadgarstek.
Dalsza część pod materiałem wideo:
Jeszcze inne gadżety, smart poduszki, są wyposażone w czujniki monitorujące pozycję ciała i jakość snu, jak również mogą oferować regulację twardości oraz — jeśli zajdzie taka potrzeba — możemy nawet włączyć podgrzewanie (jeśli poduszka zostanie wcześniej naładowana).
Urządzenia noszone ewoluują i oferują wiele możliwości w zakresie monitorowania zdrowia i jakości snu, co może przyczynić się do lepszego zrozumienia nawyków zdrowotnych i poprawy ogólnego samopoczucia. Mają też zyskiwać nowe i dodatkowe funkcje za sprawą sztucznej inteligencji. Pierwsze próby takich nowości są już na rynku, a niektóre można uznać nawet za udane.
Według analityków takich urządzeń będzie na rynku przybywać. Niektórym pewnie trudno będzie wyobrazić sobie sytuację, kiedy nosimy na palcu pierścień na abonament, niemniej urządzenia noszone to segment zwiększający globalne dostawy o kilka proc. co roku. Według IDC w pierwszym kwartale br. dostawy wzrosły o 8,8 proc. rok do roku do 113,1 mln sztuk, niemniej średnie ceny sprzedaży spadają, ponieważ konsumenci wybierają głównie tańsze produkty, nie zaś sprzęty klasy premium, takie jak wspomniany pierścien Oura czy smart gadżety Apple’a lub Samsunga.
Sprawdź też: PlayStation Portal. Rewolucja w gamingu czy niszowy gadżet dla fanów PS5?
„Brak poważnych innowacji w segmencie premium pozwolił markom z drugiej ligi na zmniejszenie przepaści w kontekście sprzedaży” — powiedział Jitesh Ubrani, kierownik ds. badań w Worldwide Mobile Device Trackers. „Dopóki nie dojdziemy do punktu, w którym nowe czujniki lub algorytmy zapewniają unikalne spostrzeżenia lub śledzenie nowych punktów danych, takich jak ciśnienie krwi lub poziom glukozy, konsumenci prawdopodobnie będą skłaniać się ku średnim i ekonomicznym punktom cenowym” — dodał. AI ma zapewnić nowe możliwości, ale na to jeszcze poczekamy. Na razie wygląda na to, że użytkownicy coraz częściej sięgają po biżuterię technologiczną, która zastępuje inteligentny zegarek.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło