Biznes Fakty
Google okrzyknięty monopolistą. Konsekwencje mogą być zaskakujące
Google przegrał w USA trwający niemal rok proces antymonopolowy dotyczący umów, jakie nawiązuje z innymi firmami w sprawie wyszukiwarki internetowej. Poznaliśmy kwoty, partnerów giganta, ale też pewne konsekwencje, jakie mogą pojawić się w niedalekiej przyszłości. I tu spore zaskoczenie.
- Google płaci miliardy dolarów za to, aby na wielu urządzeniach jego wyszukiwarka była domyślnie aktywna
- Niektóre firmy uzależniają swoje „być albo nie być” od tej współpracy
- Po latach płacenia partnerom za wspieranie swojej wyszukiwarki Google wypracowało coś bardzo cennego
- To nawyk i przyzwyczajenie wśród samych użytkowników
- Oto jak może wyglądać przyszłość na rynku wyszukiwarek i co może się zmienić
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Trwająca niemal rok sprawa Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych przeciwko Google dotyczyła dominacji firmy na rynku wyszukiwarek internetowych. Finał? Kiepski dla Google’a. Gigant został okrzyknięty monopolistą i może to doprowadzić do radykalnych zmian w sposobie, w jaki liczne urządzenia i przeglądarki internetowe oferują domyślne wyszukiwarki.
Amerykański sędzia orzekł, że ogromne płatności, jakie Google przekazywało na rzecz różnych firm technologicznych w zamian za „domyślne” ustawianie wyszukiwarki google.com było w rzeczywistości zagraniem uznanym za „nielegalny monopol”. Stwierdzono też, że firma wykorzystywała swoją dominację rynkową, aby uzyskiwać niesprawiedliwą przewagę nad konkurencją.
Google płaciło za „domyślny wybór”. Najwięcej Apple’owi
Kiedy wpisujemy coś w polu wyszukiwania w przeglądarce internetowej na iPhonie, wyniki wyszukiwania zapewnia Google. System operacyjny Apple’a nie pyta, czy chcemy używać innej wyszukiwarki i domyślnie współpracuje z największą na świecie wyszukiwarką. Dlaczego tak jest? Bynajmniej nie dlatego, że w jakiś obiektywny sposób inżynierowie Apple’a uznali, że to będzie najlepszy wybór.
Za taki „domyślny” wybór i rekomendowanie swojej wyszukiwarki Google płaci innym firmom — uwaga — miliardy dolarów. Jak ustalił amerykański sąd, w samym 2021 r. płatności na ten cel wynosiły ponad 21 mld dol., z czego ok. 19 mld dol. trafiło do Apple’a.
Jak konkretnie wygląda współpraca Google i Apple? Google dzieli się z Apple procentem swojego przychodu z reklam. Jeśli więc użytkownik szuka czegoś na telefonie czy tablecie Apple’a, a potem klika w reklamy pojawiające się w wyszukiwarce, zarabia na tym nie tylko Google, ale też Apple. Współpraca tego rodzaju trwa już od 2016 r. i obecnie, jeśli chodzi o samo wyszukiwanie na telefonach iPhone, w prawie 95 proc. odbywa się ono na wyszukiwarce Google’a.
Warunki kontraktu wydają się korzystne dla obu stron i Apple przedłużyło umowę w 2021 r. Obecnie ma ona wygasnąć dopiero w 2026 r. Co najciekawsze, obie firmy twierdzą też, że to jest najlepsza opcja dla wszystkich. Podobno Apple dokonało stosownych obliczeń i okazało się, że firma musiałaby wydać 6 mld dol. rocznie, aby zarządzać własną wyszukiwarką. Jednocześnie Google przeprowadziło estymację, ile Apple musiałoby wydać, jeśli miałoby zaoferować coś podobnego do tego, co ma Google, włącznie z odpowiednią infrastrukturą serwerową. Aby konkurować na tym polu z Google, firma miałaby wydać jednorazowo 20 mld dol., by „technicznie odtworzyć” rozwiązania dedykowane wyszukiwaniu.
Apple nie ma ambicji, by rozwijać własną wyszukiwarkę i rywalizować z Google — woli dostawać miliardy od giganta i oferować jego wyszukiwarkę swoim użytkownikom. Co więcej, Eddy Cue, starszy wiceprezes ds. usług w Apple, powiedział, że w zasadzie nie ma innej, znaczącej alternatywy. Podczas procesu przyznał, że „nie ma takiej ceny, jaką Microsoft mógłby kiedykolwiek zaoferować Apple za nakłonienie nas do domyślnego załadowania Bing w przeglądarce Safari”. Dla Apple’a wyszukiwarka Google jest jedynym uzasadnionym wyborem jako domyślna wyszukiwarka i „taka jest rzeczywistość rynkowa”.
Czytaj też: Zablokował jedną z największych wyszukiwarek. „Nie płacą, to nie dostaną dostępu”
Inne firmy mogą stracić dochody
Dla Apple’a współpraca z Google jest bardzo ważna, ale nie krytyczna. Inaczej wygląda to natomiast w przypadku takich firm jak Mozilla (Firefox). Organizacja ma bliskie relacje z Google i większość jej przychodów pochodzi właśnie z umowy, która zakłada utrzymywanie wyszukiwarki Google’a jako domyślnej w przeglądarce Firefox. Jeśli okaże się, że Mozilla będzie zmuszona zrezygnować z takiej opcji, może stracić setki milionów dolarów i będzie też musiała nawiązać współprace z innymi wyszukiwarkami, które mogą nie oferować równie atrakcyjnych warunków finansowych. Google stać na dzielenie się prowizjami z reklam, bo ma ich mnóstwo i na tym rynku też dominuje. Inne wyszukiwarki — niekoniecznie.
Korporacja z Mountain View wypracowała dominującą pozycję m.in. przez to, że opłaca „domyślny wybór” na wielu urządzeniach i w wielu przeglądarkach. Większość ze wspomnianych 21 mld dol. trafiło do Apple’a, ale pozostałe pieniądze zostały rozdysponowane do takich firm jak Mozilla, Samsung, LG, Motorola, AT&T, T-Mobile, Verizon, Opera i UCWeb. Wszystko po to, aby google.com była domyślną wyszukiwarką na wielu komputerach i urządzeniach mobilnych, a także przeglądarkach internetowych. Mozilla, dla przykładu, wypracowała w ciągu roku przychody na poziomie 593 mln dol., z czego aż 510 mln dol. pochodziło z partnerstwa z Google. Teraz sytuacja finansowa twórców Firefoksa może okazać się niepewna.
Sędzia okręgowy Stanów Zjednoczonych Amit Mehta uznał Google za winne „budowania monopolistycznej pozycji w wyszukiwaniu internetowym” i stwierdził, że ta polityka wyraźnie utrudniała alternatywnym wyszukiwarkom, takim jak Bing czy DuckDuckGo, zdobycie przyczółku wśród użytkowników.
Jak Google odpowiada na te zarzuty? Argumentuje, że jego wyszukiwarka jest… po prostu najlepsza. Co więcej, wszystkie urządzenia i systemy operacyjne umożliwiają obecnie zmianę domyślnej wyszukiwarki na inną — każdy użytkownik może to zrobić samodzielnie, jeśli tylko chce. Zdecydowana większość tego jednak nie robi. Częściowo dlatego, że nie wie, jak dokładnie można to zrobić, ale w przeważającej większości korzystanie z wyszukiwarki Google tak bardzo weszło już internautom w nawyk, że nie chcą jej zastępować innym narzędziem. Potwierdzają to udziały rynkowe. Dla przykładu DuckDuckGo ma 0,69 proc. udziału w rynku, Yandex ma 2,42 proc., Bing ma już 10,51 proc. i zajmuje drugie miejsce w rankingu Statista. A Google? Nieustannie cieszy się pozycją lidera, z wynikiem ponad 81 proc.
Przegrana Google’a w sprawie monopolu może mieć ogromne konsekwencje dla sposobu, w jaki urządzenia i przeglądarki współpracują z wyszukiwarkami w przyszłości. Ale może też być tak, że wyświetli nam się okienko wyboru, jaka wyszukiwarka ma być domyślna na urządzeniu, i wtedy większość z nas kliknie logo Google’a. Z przyzwyczajenia.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło