Biznes Fakty
Volkswagen ID.7 – za co cenimy elektryczne auta? – test
Volkswagen ID.7 to obecnie najbardziej komfortowy i największy z elektrycznych Volkswagenów. Jeździ cicho, szybko i ma całkiem spory zasięg. Czy w takim razie ID.7 może być dobrą alternatywą dla samochodów spalinowych, takich jak choćby benzynowy Passat? A może jest od nich zdecydowanie lepszy?
- Volkswagen ID.7 ma niemal pięć metrów długości i bardzo przestronne, wygodne wnętrze
- Zaletą ID.7 w trasie jest komfort, który wyniki m.in. z tego, że silnik elektryczny jest bardzo cichy i płynnie rozpędza auto
- W Polsce nadal jazda „elektrykiem” wymaga planowania, cierpliwości, a czasem nawet szczęścia
- Samochód został użyczony przez importera marki, a po teście został zwrócony
Volkswagenem ID.7 jeździ się naprawdę świetnie. Doceniam go za przestronne i ładne wnętrze, za bardzo cichy, elektryczny napęd, który na dodatek jest naprawdę mocny. Jeśli tylko mam ochotę, mogę poczuć przyspieszenie takie, jak w sportowym wozie. Na dodatek błyskawiczne rozpędzanie następuje od razu po wciśnięciu gazu. To duży plus „elektryków”. Jednak jazda samochodem na prąd po Polsce nadal wymaga pewnych wyrzeczeń i może być dość droga.
Volkswagen ID.7 – flagowa limuzyna na prąd
Kiedyś flagową limuzyną Volkswagena był potężny Phaeton, oczko w głowie Ferdinanda Piecha, ale teraz mamy inne czasy, a więc i „flagowiec” się zmienia. Jest nim elektryczny crossover, czyli ID.7. Przyznaję jednak, że mocną strona tego dużego „elektryka” jest właśnie komfort, podobnie jak w produkowanym lata temu Phaetonie. I choć ID.7 nie jest luksusową limuzyną, lecz raczej autem klasy średniej, porównywanym z Arteonem, to jednak komfort podróżowania nim jest bardzo wysoki. Także ze względu na jego gabaryty, ale nie tylko.
Po pierwsze, znakomicie działa jego zawieszenie. Choć auto zbudowano na podwoziu MEB, znanym też z innych aut z rodziny ID, to jest ono tak potraktowane, by pasować do dużego samochodu, który ma zapewnić odpowiednią wygodę podróżnym. W testowanym samochodzie znakomicie sprawdzało się adaptacyjne zawieszenie, dzięki któremu ID.7 jedzie niemal jak słynny Citroen C6 z systemem hydropneumatycznym. Nierówności niemal nie odczujemy.
Poza tym, ID.7 to auto o długości niemal pięciu metrów, z rozstawem osi dochodzącym do trzech metrów, a to oznacza, że pod względem przestronności bliżej mu do Audi A6 niż wspomnianego Passata. Co więcej, to dobrze wykorzystana przestrzeń, bo przecież w „elektryku” mamy płaskie podwozie z umieszczonymi w nim zestawami baterii. To pozwala aranżować wnętrze swobodniej niż w samochodach z tradycyjnym napędem. W konsekwencji i z tyłu, i z przodu, miejsca jest mnóstwo.
Volkswagen ID.7 – napęd cichy i mocny, lecz nie zawsze oszczędny
Na komfort pozytywnie wpływa też elektryczny napęd, którego moc to 286 KM, a dostępny moment obrotowy to 545 Nm. Jak przystało na „elektryka”, rozpędzanie zaczyna się natychmiast, od razu po wciśnięciu gazu. To duży plus ekologicznego napędu. Oczywiście nie warto się zbyt często rozpędzać tak szybko, jak to możliwe, bo wówczas błyskawicznie rośnie zużycie prądu. I choć w ID.7 mamy baterię o pojemności 77 kWh, to nie gwarantuje ona zasięgu porównywalnego ze spalinowym Passatem.
Volkswagen twierdzi, że średnie zużycie energii to 14 do 16 kWh/100 km, co oznacza, że możemy liczyć na zasięg rzędu 600 km. To fikcja, chyba że jeździmy tylko mało zatłoczonymi, podmiejskimi drogami i to nie szybciej niż 70-80 km/h. Na dodatek przy dobrej, letniej pogodzie. Zapotrzebowanie na prąd szybko rośnie, gdy robi się chłodniej, gdy jest więcej korków albo gdy wjeżdżamy na drogę szybkiego ruchu. Ile zatem prądu potrzebuje ID.7? Przy 120 km/h będą to okolice 22-23 kWh/100 km, a w mieście – raczej 18 kWh, czyli o 2 kWh więcej niż deklaruje VW. Na trasie możemy więc liczyć na przejechanie około 350 km bez ładowania.
Sporo, ale nie na tyle dużo, by z Warszawy dotrzeć nad morze, do Krakowa lub na Podkarpacie. Zawsze trzeba będzie po drodze podładować auto, a z tym bywa różnie. W naszym kraju dostępność ładowarek na niektórych terenach nadal jest śladowa, a gdy mamy do dyspozycji tylko urządzenie prądu zmiennego o mocy 22 kWh, to nie skorzystamy z pełni jego możliwości, bo ID.7 potrafi przyjąć tylko 11 kWh. Wówczas zwiększenie zasięgu o 100 km zajmie nam około dwóch godzin… Trzeba więc trasę wytyczyć tak, by móc skorzystać z szybkiej ładowarki dostarczającej prąd stały. Wówczas ID.7 naładujemy naprawdę w kilkanaście, najwyżej kilkadziesiąt minut (zależnie od ładowarki i przygotowania baterii).
Volkswagen ID.7 – dominacja elektroniki
Napęd ID.7 jest elektryczny, a w kabinie mamy mnóstwo elektroniki, czego zewnętrzną oznaką jest 15-calowy ekran na środku kokpitu, kolejny zastępujący wskaźniki oraz wyświetlacz head-up, który pokazuje podstawowe informacje na linii wzroku kierowcy. Systemy te działają szybko, mają nowoczesną szatę graficzną i duże możliwości. Ale moim zdaniem trochę przedobrzono z nowoczesnością. Regulacja głośności, tempomatu, podgrzewania foteli, czy też klimatyzacji wymaga uwagi i zaangażowania. Prościej by było, gdybyśmy mieli do dyspozycji tradycyjne przyciski.
Volkswagen ID.7 – czy warto go kupić?
Jeżeli dysponujemy zasobnym portfelem i mamy chęć, by wejść w świat elektrycznej motoryzacji to ID.7 jest jedną z ciekawszych propozycji na rynku. To auto bardzo obszerne, niesamowicie komfortowe i faktycznie dopracowane w szczegółach. Ma mocny silnik i całkiem pojemne baterie. Pamiętajmy jednak, że z elektromobilnością w naszym kraju nadal bywa różnie, a podróż w niektóre rejony Polski może być problematyczna (np. Mazury albo Podkarpacie, bądź po prostu wyprawa lokalnymi drogami). Czy ID.7 może być jedynym samochodem w rodzinie? Oczywiście może, ale musimy sobie zdawać sprawę z ograniczeń, jakie się wiążą z wyjazdem takim autem na wakacje w rejony, gdzie może zabraknąć szybkich ładowarek.
Volkswagen ID.7, dane techniczne:
Silnik elektryczny, 286 KM, 550 Nm. Skrzynia 1-biegowa. Przyspieszenie 0-100 km/h w 6,5 s. Prędkość maksymalna – 180 km/h. Średnie zużycie energii: 14 kWh/100 km (WLTP), zasięg: 614 km. Cena: od 267 690 zł.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło