Jak sobie radzić z dręczącą melancholią?

Melancholia może być dręcząca lub przytłaczająca. Melancholia przytłaczająca pojawia się, gdy sytuacja jest nierozwiązywalna i trzeba znosić to, co nie powinno być. Melancholia dręcząca pojawia się, gdy coś z tego, co jest, nie powinno być. Jeśli całość jest w porządku, część można zmienić, a dręcząca melancholia karze odmowę.

Dlaczego nie?

Czasami nie wie, co robić i nawet nie wie dlaczego. Innym razem wie, co robić, ale boi się, że sytuacja zmieni się na gorsze. „Niech kłopoty leżą, póki są spokojne” – mawiają w takich przypadkach.

Jakie są konsekwencje bezczynności?

Zło może rosnąć, może obumrzeć, może wyparować. A fakt, że zaczęło wyparowywać, nie gwarantuje, że wkrótce nie wzrośnie. A wzrost nie oznacza, że nagle nie wyparuje. Bardzo chciałbym posiadać prawdziwą jasnowidzenie, ale czego nie ma, to nie ma.

Decyzja o złu jest bardzo trudna. Zło jest tak nieuchwytne. A może nie istnieje?

Jeśli zło jest nazwą braku dobra, to wystarczy uzyskać konieczne dobro, aby zło nie zaistniało.

Dobro, w przeciwieństwie do zła, można dostrzec wyraźnie nie tylko w teraźniejszości, ale także w przyszłości. Na przykład, jeśli dziecko się nie uczy, wyobraźnia rodziców może być pełna potworów, od krwawych zbrodni i narkomanii po grubego, krwiożerczego faceta na kroplówce, który zabił sobie wątrobę chipsami ziemniaczanymi. Ale jeśli dziecko szybko rozwija talent, rodzice mogą sobie wyobrazić dyplom z renomowanego uniwersytetu z imieniem ich dziecka, który prawdopodobnie wkrótce będą trzymać w rękach.

Zła jest wiele, a jednocześnie nie ma go wcale. Dobro jest rzadkie, konkretne i obecne. Ale czy je masz?

Jeśli na uniwersytecie studiuje nie twoje utalentowane dziecko, ale czyjeś beztalencie, to nie wygląda dobrze. Jeśli studiuje tam nie czyjeś utalentowane dziecko, ale twoje beztalencie, to byłoby uznane za dobre tylko wtedy, gdybyś nie miał sumienia. A tylko wtedy, gdy twoje dziecko jest zarówno utalentowane, jak i studiuje, a twoje sumienie jest żywe i zdrowe, dobroć jest naprawdę dobra.

Pełnię dobra osiąga się poprzez pewien wysiłek. Na przykład, talent dziecka rozwija się poprzez wysiłek, najpierw rozwijając siebie, następnie znajdując godnego partnera, wznosząc duszę ku prawdziwej miłości, a następnie poczynając, nosząc, rodząc i wychowując dziecko.

I wyobraźmy sobie, że to wszystko już się stało i nadal czynilibyśmy dobro w naszym współistnieniu, ale… pojawiło się jakieś „ale”.

Zdrowy umysł natychmiast odkrywa przyczynę opóźnienia. Jeśli jest nieznana, natychmiast postanawia zbadać problem. Umysł nie do końca zdrowy unika pytań i zaprzecza problemowi. Ukrywa przed sobą fakt, że coś trzeba zrobić. Wtedy pojawia się dręcząca melancholia, próbująca znaleźć lukę w odpowiednim kierunku.

Co więc zrobić, gdy dopadnie nas dojmująca melancholia? Niektórzy opracowali całe algorytmy postępowania w takiej sytuacji.

Osoba o imieniu A. prowadzi dialog z samym sobą. Wyraźnie odróżnia uwagi upominającego ojca od chłopca, którym rzekomo był. Potrafi też użyć dorosłego głosu, podsumować i sformułować plan działania. Dialog jest tym bardziej owocny, im bardziej wyrazista jest gra wyobraźni. Dlatego A. robi to, co pomaga i nie przeszkadza wyobraźni: po filiżance kawy idzie do parku i spaceruje przez kilka godzin. Albo idzie do garażu i spędza dzień na majsterkowaniu, kontemplując po drodze swoje życie.

Pewna B. najpierw powtarza sobie, jaka jest piękna i mądra, wspominając swoje dawne sukcesy, zwracając szczególną uwagę na otrzymane wyznania miłości. Następnie wraca do przeszłości i przeżywa ją na nowo, aż do dnia dzisiejszego, jakby wszystko było idealne. Naturalnie pojawiają się pomysły na to, co i jak należy zmienić. Niektóre punkty zapisuje w pamiętniku, inne omawia z przyjaciółką przez telefon – innymi słowy, poddaje je publicznej analizie.

Pan V. otwiera wątek na stronie internetowej Władimira Leviego, gdzie wielu psychologów-amatorów dzieli się z nim swoimi doświadczeniami. Podczas tych rozmów wyjaśniane są najsubtelniejsze niuanse doświadczeń życiowych. Podejmowane działania są korygowane przez życzliwych obserwatorów.

Ciocia G. uwielbia oglądać filmy. Niekończące się seriale pomagają jej zrozumieć problemy życia, ponieważ te same historie powtarzają się na scenie i w prawdziwym życiu, z niewielkimi różnicami w rekwizytach. Ciocia G. zabiera ze sobą na każdą podróż przyjaciółkę, która ją rozprasza i bawi, a także pomaga jej skupić się na tym, dokąd i po co jadą.

Młody, radosny D. raduje się z wszelkich trudności, ponieważ potrafi przekuć emocje w śpiew. Po patowej sytuacji następuje humorystyczne arcydzieło. Ponieważ słabości, które celebruje, są powszechne, jego publiczność rośnie z dnia na dzień. Ale kiedyś śpiewał sam do siebie, a jednak ta metoda działała bezbłędnie, przemieniając dręczącą melancholię w twórcze podekscytowanie, które wyprowadzało go z impasu.

Wspomniane powyżej litery A, B, V, G i D mają nazwy niezwiązane z tymi wielkimi literami. Pierwsze pięć liter alfabetu jest tu użyte. Sugeruję użycie pozostałych 25 liter w komentarzach do własnych wariacji.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *