Biznes Fakty
Rosja obiera za cel Morze Bałtyckie. „Usilnie adaptuje lądową wojnę hybrydową na realia morskie”
Przystąpienie do NATO dwóch kolejnych krajów ulokowanych nad Morzem Bałtyckim – Finlandii i Szwecji – poważnie utrudniło sytuację Rosji na tym obszarze. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie zrezygnowali z aktywności, w tym militarnej: wręcz przeciwnie, nastąpiła jej intensyfikacja, szczególnie w roku 2025.
Morze Bałtyckie odgrywa zasadniczą rolę przede wszystkim jako szlak transportowy i zaopatrzeniowy, zarówno dla dóbr, jak i surowców energetycznych. Odnosi się to w istocie do wszystkich państw regionu, w tym Polski: kluczowe znaczenie z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego mają obiekty takie jak:
- terminal LNG w Świnoujściu (oraz planowany pływający terminal FSRU w Gdańsku),
- gazociąg Baltic Pipe
- Naftoport w Gdańsku.
Równocześnie obiekty tego rodzaju zlokalizowane na wybrzeżu – a zwłaszcza na otwartym morzu – są potencjalnie podatne na ewentualne ataki i akty dywersji.
Rosja utrzymuje na tym obszarze jedną z czterech flot – Flotę Bałtycką. Jej bazy znajdują się w Obwodzie Kaliningradzkim oraz w Zatoce Fińskiej, w pobliżu Sankt-Petersburga. W jej skład wchodzi m.in. okręt podwodny, niszczyciel, dwie fregaty, cztery korwety i kilkanaście małych okrętów rakietowych (ponadto w bazach Floty Bałtyckiej stacjonuje kilka okrętów Floty Czarnomorskiej).
Zmiana sytuacji geostrategicznej – akcesja Finlandii (2023) i Szwecji (2024) do NATO poważnie skomplikowała pozycję Rosji i jej sił morskich w regionie. Oba, do niedawna neutralne kraje, posiadają rozbudowane siły morskie, a przy wsparciu pozostałych państw NATO, nawet tylko tych nadbałtyckich: Polski, Niemiec i Danii, przewaga po stronie państw sojuszniczych staje się wręcz miażdżąca.
Szczególnie niekorzystna jest sytuacja sił rosyjskich stacjonujących nad Zatoką Fińską: w razie potencjalnego konfliktu jest to obszar łatwy do odcięcia za pomocą zagród minowych czy rakiet przeciwokrętowych (takie działania są regularnie ćwiczone m.in. z udziałem polskiego Morskiego Dywizjonu Rakietowego).
Kluczowe znaczenie dla układu sił na Morzu Bałtyckim ma kilka lokalizacji. Jedną z nich jest wspomniana wcześniej Zatoka Fińska. Inne to Cieśniny Duńskie, łączące Morze Bałtyckie z Morzem Północnym i Oceanem Atlantyckim. Zagrożenie związane z tym miejscem jest podobne do Zatoki Fińskiej: wąskie przejścia wodne są łatwe do zablokowania, nie tylko działaniami o charakterze militarnym, ale również w wyniku incydentu, który można przedstawić jako nieszczęśliwy wypadek. Dla sytuacji na Bałtyku zasadnicze znaczenie mają również wyspy, zwłaszcza Gotlandia.
– Rola tej wyspy jest porównywalna z Krymem. Ten, kto kontroluje Gotlandię, kontroluje całe Morze Bałtyckie – mówi w rozmowie z PAP Wołodymyr Zabłockij, analityk i ekspert ds. wojskowo-morskich portalu Defence Express.
Wyspa stanowi część terytorium Szwecji, która już kilka lat temu rozpoczęła jej ponowną militaryzację w obawie przed działaniami Rosji. Podobnie istotne są Wyspy Alandzkie, kluczowe dla kontrolowania dostępu do Zatok: Fińskiej i Botnickiej. W obu przypadkach zajęcie wysp i rozmieszczenie na nich rakiet przeciwokrętowych uniemożliwiłoby wszelką żeglugę cywilną.
Świadomość wszystkich tych uwarunkowań mają również Rosjanie. Z tego powodu starają się wypracować takie scenariusze działania, które mogłyby im umożliwić uzyskanie przewagi tam, gdzie jest to możliwe, neutralizując jednocześnie potencjał flot państw NATO. Podstawową metodą jest prowadzenie działań z obszaru tzw. wojny hybrydowej i dążenie do przeprowadzania operacji poniżej progu wojny – tak, aby uniknąć zaangażowania wszystkich sił krajów Paktu Północnoatlantyckiego.
– Działania Rosji sprowadzają się do adaptacji lądowej wersji wojny hybrydowej do środowiska morskiego. Oznacza to wykorzystywanie statków cywilnych do zbierania informacji wywiadowczych, uszkadzania i niszczenia strategicznej infrastruktury podmorskiej lub używania ich jako platform do przenoszenia i uruchamiania dronów – pisze były naczelny dowódca NATO, admirał James Stavridis, w komentarzu dla portalu Bloomberg.
Niektóre tego rodzaju działania były i są realizowane: aktywność rosyjskich statków, w tym tankowców tzw. floty cieni, doprowadziła m.in. do uszkodzenia kabli podmorskich łączących Finlandię i Estonię w grudniu 2024 roku. Zdarzały się także incydenty naruszeń przestrzeni powietrznej (trzy rosyjskie MiGi-31 19 września przez 11 minut znajdowały się nad terytorium Estonii, tego samego dnia miał miejsce bliski przelot rosyjskich samolotów wojskowych w pobliżu polskiej platformy wiertniczej). Z kolei 1 października w okolicy podmorskiego rurociągu należącego do spółki Petrobaltic odnotowano aktywność rosyjskiego kutra.
W związku z tą aktywnością niezbędna jest odpowiedź ze strony NATO. – Konieczne jest identyfikowanie jednostek uczestniczących w nielegalnych operacjach, ich obserwacja i śledzenie – pisze admirał Stavridis, podkreślając zasadność użycia jednostek specjalnych, takich jak amerykańskie Navy Seals (ich polskim odpowiednikiem jest JW Formoza). Obie formacje, jak również polska JW Grom i inne jednostki podległe Dowództwu Komponentu Wojsk Specjalnych miały sposobność współpracować m.in. w operacjach na wodach Zatoki Perskiej.
Wskazane działania są realizowane w ramach operacji Bałtycka Straż (ang. Baltic Sentry), od stycznia 2025 roku. Ich zamiarem jest ochrona infrastruktury podmorskiej przed kolejnymi aktami sabotażu; są prowadzone przez okręty nawodne i podwodne, samoloty, a także drony (również te operujące pod wodą).
Rola Marynarki Wojennej RP jest tutaj nieoceniona: okręty to jedyny środek umożliwiający stały nadzór nad akwenem morskim, zarówno wodami terytorialnymi, jak i strefą ekonomiczną; dają również możliwość szybkiej interwencji w przypadku zagrożenia. Potencjał polskiej floty wymaga jednak wzmocnienia. Aktualnie posiadane okręty (m.in. jeden okręt podwodny, dwie fregaty, kilka jednostek rakietowych) stanowią siły zbyt małe, aby skutecznie chronić własne wybrzeże, infrastrukturę oraz uczestniczyć w operacjach w ramach NATO.
Jak zaznacza Jarosław Ciślak z portalu Defence24.pl, podczas targów Baltexpo-25 (7-9 października) wspomniano m.in. o spodziewanych na przełomie lat 2025 i 2026 wydarzeniach, które przybliżą wprowadzenie do służby kilku nowych jednostek. Wkrótce ma zostać wyłoniona firma, która zbuduje dla MW RP trzy okręty podwodne (program Orka), ma nastąpić wodowanie kolejnego niszczyciela min Czajka i okrętu rozpoznania radioelektronicznego Henryk Zygalski.
Planowane jest także rozpoczęcie budowy następnej fregaty – Burza (program Miecznik) oraz okrętu ratowniczego. W połowie 2026 oczekiwane jest także wodowanie fregaty Wicher – docelowo Marynarka Wojenna RP ma dysponować trzema okrętami tego typu. (PAP)
Dariusz Materniak
mad/ mms/