Czy myśli i słowa mogą zagrażać życiu?

Pierwsza historia, którą chcę opowiedzieć, wydarzyła się 20 lat temu. Była jesień i nawet pamiętam datę – 19 października 1991 roku. Kopaliśmy z mamą w ogrodzie. Był piękny, słoneczny dzień. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, ponieważ wpłynął na resztę mojego życia.

Nie pamiętam, o co była kłótnia, ale moja matka bardzo emocjonalnie pragnęła, abym miała taką córkę jak ja!

Muszę oddać sprawiedliwość mojej matce – bardzo się starała, wychowując nas samotnie (mój tata zmarł, gdy miałam 14 lat, a siostra 10), ale byłam uparta i zdeterminowana. Moja matka wyrażała swoje życzenie z taką siłą i pragnieniem, że naprawdę się spełniło w przypadku mojej córki. Kiedy się z córką kłócimy, czasami łapię się na tym, że widzę odbicie siebie sprzed 20 lat. Co prawda, jest jeszcze bardziej uparta niż ja, ale ogólnie rzecz biorąc, słowa mojej matki się spełniły!

Kilka lat temu jechałem do mamy i znajoma kobieta stała na poboczu, próbując złapać stopa z uniesionymi rękami. Obok nas była dość duża i długa kałuża, ale samochody przejeżdżały obok, nie dotykając jej. Jak można się domyślić, jeden samochód jednak celowo przejechał przez nią z pełną prędkością. W samochodzie było mnóstwo młodych ludzi, którzy świetnie się bawili, niemal całkowicie oblewając się błotem.

Kobieta życzyła im, żeby złapali gumę, przelewając w to życzenie całą swoją emocję. Kilka minut później obok nas zatrzymał się samochód i zaproponował podwózkę. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy niedaleko, na poboczu, zobaczyłem ten sam samochód, który niedawno ochlapał nas błotem – zmieniali oponę. Poczułem dziwny niepokój. Faceci nie przejechali nawet dwóch kilometrów, a ich życzenie się spełniło. A gdyby się przewrócili… Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać.

Czasami nie zastanawiamy się nad tym, co mówimy ani jak to mówimy. Po prostu próbujemy zranić osobę, która nas uraziła, ale bardzo często nie zastanawiamy się ani nie wyobrażamy sobie konsekwencji naszych słów, zwłaszcza w trakcie silnego wybuchu emocji. Oczywiście żal przychodzi później, ale czas mija, a słowa, niczym ptaki, odleciały, by nigdy ich nie złapać ani nie przywołać z powrotem.

Niedawno miałem taki sen: Stałem przed murem, ale nie był on całkiem zwyczajny. Był zrobiony z dużych kamyków… Było ich wokół znacznie więcej. Były różnej wielkości, ale przeważnie wielkości dłoni. Nieopodal stał mężczyzna, patrząc na mur. Podszedłem i zapytałem, co to znaczy: mur, porozrzucane kamienie… Odpowiedział, że kamienie to słowa, a mur to to, co zbudowałem z tych kamieni przez całe życie. I zdałem sobie sprawę, że przez całe życie otaczamy się słowami, niczym murem. I wiele zależy od tego, czy są one pozytywne, czy negatywne. W moim śnie widziałem wszystko w jasnych kolorach, skąpane w słońcu. Teraz w moim życiu naprawdę jest mnóstwo radości i szczęścia, ale kiedyś było inaczej.

Nasze myśli… Nie wiem jak Wy, ale ja często wyobrażałam sobie, że jeśli mój mąż nie odbiera telefonu, to znaczy, że mnie zdradza… I wielokrotnie wyobrażałam sobie, że się rozwiedliśmy, a ja sama spłacam długi… Wszystko, co tak wyraźnie widziałam, spełniło się!

Przez kilka miesięcy myślałem, że będę musiał zamknąć sklep, a okoliczności zmusiły mnie do tego. Kiedy otwierałem nowy biznes, zacząłem myśleć, że go rozkręcę, ale potem, tak jak sklep, z jakiegoś powodu musiałbym go zamknąć. I dokładnie tak się stało po pewnym czasie.

Nasze myśli są materialne! Z jakiegoś powodu zawsze myślimy więcej o złych rzeczach niż o dobrych!

Teraz myślę inaczej – pozytywnie. Powiem szczerze, na początku naprawdę trudno było mi się na to przestawić. Moje myśli ciągle wracały do negatywów, ale starałam się być czujna. Nadal zdarza mi się zapominać życzyć szczęścia ludziom wokół mnie, ale szybko się poprawiam.

Teraz, jeśli czuję, że dana osoba mnie nie akceptuje lub jest w jakiś sposób nieprzyjazna, wysyłam jej mentalne życzenia miłości, szczęścia, radości itp. I ta osoba w jakiś cudowny sposób zaczyna mnie lepiej traktować (przetestowane!).

Wyobraź sobie: jesteśmy w kokonie (polu energetycznym, które tworzymy słowami i myślami), z którego wystają haczyki – zarówno naładowane dodatnio, jak i ujemnie. Ty, niczym jeż, jesteś nimi pokryty, ale jest pewien haczyk… Jeśli w twoich słowach, myślach i emocjach przeważają pozytywne, to haczyki naładowane dodatnio są dłuższe, a naładowane ujemnie krótsze. I na odwrót.

Zastanów się: wokół nas dzieje się wiele wydarzeń, zarówno dobrych, jak i złych. Zadaj sobie pytanie: „Które wydarzenia bardziej do ciebie przylgną, jeśli będziesz miał dłuższe pozytywne haczyki?”. To samo dotyczy innych wydarzeń – tych negatywnych.

Proponuję Ci wykonanie tego ćwiczenia:

Przyjrzyj się swojemu życiu, wszystkim wydarzeniom w nim zachodzącym i odpowiedz sobie na pytanie: „Jakimi słowami możesz opisać to, co dzieje się teraz w twoim życiu?”

Jakie to będą słowa? Czy będą miały bardziej pozytywne, czy negatywne konotacje? Odpowiedz szczerze: czy jesteś zadowolony z tego życia? Czy chciałbyś je zmienić, czy zostawisz je takim, jakie jest? A jeśli już, to jakie słowa i myśli powinny przeważyć?

Moje życie jest dziś pełne jasnych kolorów. A jak u Ciebie?

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *