Kat czy ofiara?

Często, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zakładamy maski i odgrywamy role w naszym codziennym życiu. Jedną z najdziwniejszych gier jest gra w kata i ofiarę.

Torturować czy być torturowanym?

Niektórzy eksperci uważają, że Ofiara zawsze przyciąga Kata i nie interesuje nikogo oprócz niej, z wyjątkiem psychologów badających ludzkie zachowania.

Tandem Kata i Ofiary jest nie do wykorzenienia. Zawsze znajdą się tacy, którzy chcą torturować, i tacy, którzy… pozornie lubią być torturowani, i którzy zawsze szukają sposobu, by sprowokować agresję Kata.

Tak naprawdę sednem kompleksu Ofiary-Kata jest… odpowiedzialność. Jak sobie z nią poradzić: wziąć ją na siebie czy zrzucić na kogoś innego?

Zlituj się nade mną

Według psychologów rosyjskich i międzynarodowych, ofiarą jest osoba, której całe zachowanie świadczy o tym, że cierpiała. Zachowują się tak, jakby spodziewali się kolejnych kłopotów. Istnieje kluczowe zdanie, które natychmiast identyfikuje ofiarę: na pytanie: „Jak się masz?”, taka osoba odpowiada: „Jak zawsze, źle”.
Oczywiście, wszyscy czasami pragniemy litości, a kobiety są tego szczególnie winne, ale tylko osoby z kompleksem ofiary spędzają większość czasu na narzekaniu i czerpią z tego korzyści psychologiczne. Ofiara czuje, że wszyscy powinni jej współczuć i jej pomóc. To głęboko nieodpowiedzialna rola.

Ludzie kreatywni i utalentowani pokonują kompleksy psychologiczne, choć za cenę ogromnej pracy. Ale jeśli brakuje woli, talentu, umysłu zdolnego do introspekcji, zachowanie zarówno Ofiary, jak i Kata może sięgnąć granic absurdu.

Wieczne dziecko

Łagodniejszą wersją kompleksu ofiary jest kompleks wiecznego dziecka. Osoba o nawykach ukochanego dziecka, któremu pozwala się robić, co chce, staje się domowym dyktatorem, a sytuację tę ułatwia służalcza cześć, jaką darzą go rodzice. Wieczne dziecko nie jest w stanie stworzyć własnej rodziny, jest zależne od opieki rodziców, a przez innych postrzegane jest jako neurasteniczny cynik. Jeśli rodzina, lub coś ją przypominającego, powstanie, konflikty z małżonkiem są niemal nieuniknione.

Przypadkiem zaobserwowałem coś podobnego u pewnego dość znanego reżysera telewizyjnego. Inteligentny, erudycyjny mężczyzna, zachował wiele ze swojej dziecięcej natury. Mieszkał z matką do siwizny. Potem, kiedy zmarła, zamieszkał z siostrą. Mógł pracować tylko z ludźmi, którzy otaczali go matczyną troską; wszyscy go tolerowali, nieświadomi, że takie zachowanie było formą ochrony przed surową rzeczywistością, która wymagała niezależności.

Góra lodowa się wywróciła

Według amerykańskich statystyk, ponad 70% gwałcicieli doświadczyło w dzieciństwie traumy związanej z przemocą. Często oprawca jest byłą ofiarą. Co więcej, oprawca nie postrzega siebie jako oprawcy, a raczej jako nauczyciela, mentora, czasem karzącego ludzi dla ich własnego dobra, niemal zbawiciela. Kiedy rodzice zmuszali ich do czegoś, tłumaczyli, że próbowali uchronić ich przed złymi przyjaciółmi lub złymi wyborami życiowymi. Niestety, nie można pomóc innym, dopóki nie pomoże się samemu. Oferując pomoc, która przypomina karę, zastanów się: czy pokonałeś własne kompleksy psychologiczne?

Analizując rozwój kompleksów u niektórych pacjentów, lekarze często odkrywają, że warunki do ich powstania zostały stworzone w dzieciństwie: obojętność jednych rodziców i nadopiekuńczość innych. A później – w szkole, na studiach i w dorosłym życiu – ludzie podświadomie wzmacniają swoje kompleksy nieproduktywnymi zachowaniami.

Komentarz eksperta

Andriej Strelczenko, psychoterapeuta, doktor nauk medycznych, kierownik Profesjonalnego Klubu Psychologicznego:

Niewątpliwą zaletą psychoanalizy było usystematyzowanie dotychczas rozbieżnych sądów, zjawisk i faktów. Często, aby coś stało się powszechnie znane, trzeba to zdefiniować. Właśnie to zaczęto czynić z ludzkimi reakcjami behawioralnymi, zwanymi dziś kompleksami – najpierw w psychoanalizie, a następnie we wszystkich innych dziedzinach psychoterapii. U podstaw większości naszych reakcji behawioralnych leży „kompleks niższości”.

Przypominam sobie dwie klientki. Jedna, księgowa w urzędzie miejskim, znosiła upokorzenia, nieuprzejmość i przemoc ze strony męża. A jednocześnie prowokowała go za każdym razem, gdy tracił na nią uwagę. Jej cichy, żałosny głos i przygnębiona postać – typowa Ofiara.

A jej rówieśniczka – bohema, zmagająca się ze stresem rozstania z kolejnym oszustem. Energiczna, energiczna, z wyrazistym głosem – na pierwszy rzut oka typowy Kat. Obie cierpiały na poważne kompleksy niższości. Obie nie potrafiły dostrzec wyjątkowości i piękna swoich osobowości. Nie kochały siebie! Ta nieumiejętność dostrzegania i doceniania siebie zmuszała jedną do znoszenia upokorzeń, a drugą do ciągłego spotykania się z kolejnym oszustem.

Co ciekawe, typowa Ofiara, by zaznać upokorzenia, z łatwością przemieniała się w Drapieżcę, doprowadzając męża do utraty kontroli. A bohemistyczny Drapieżnik, po ujawnieniu kolejnej fałszywej kochanki, stał się Ofiarą, domagającą się litości.

Pokonanie kompleksów i stanie się dla nich swobodniejszymi, a co za tym idzie, szczęśliwszymi, wymagało od nich głębokiej pracy.

Jurij Jencow

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *