Chiński dług: strategia Pekinu na dominację technologiczną.

Chiny stosują rozległą strategię kredytową, aby urzeczywistniać swoje ambicje geostrategiczne — wynika z aktualnego raportu instytutu badawczego AidData. Michał Bogusz z OSW zaznaczył w rozmowie z PAP, że w ten sposób Pekin niweluje konkurencyjność i generuje niebezpieczeństwa również dla Polski.

Chiska Puapka Kredytowa Pekin Eliminuje Konkurencj I Przejmuje Technologie B70a077, Biznes Fakty

fot. Coffeemill / / Shutterstock

W latach 2000-2023 Chiny udostępniły kredyty i dotacje o wartości 2,2 bln dolarów dla 200 państw, jak podaje najnowszy raport AidData, amerykańskiego ośrodka badawczego działającego przy Uniwersytecie William and Mary.

Twórcy raportu sygnalizują, że Pekin uzależnia od swoich funduszy nawet narody, które z nim jawnie konkurują, a chińskie środki finansowe kierowane są tam, gdzie mogą umocnić chińską pozycję.

Bradley Parks, dyrektor AidData i główny autor raportu, oznajmił PAP, że „chiński portfel kredytowy” jest skorelowany ze strategią „geoekonomiczną” Pekinu, mającą na celu wsparcie chińskich firm w uzyskiwaniu uprzywilejowanej pozycji w newralgicznych sektorach za granicą.

– Celem jest ekspansja kontroli nad dostępem do kluczowych segmentów łańcucha zaopatrzenia w surowce mineralne, podnoszenie możliwości eksportowych dla chińskich przedsiębiorstw oraz ułatwianie nabywania zaawansowanych technologicznie dóbr – podkreślił Parks.

Jego zdaniem nie jest przypadkiem, że „większość kredytów przyznawanych zamożnym państwom jest kierowana do firm z branży infrastruktury o kluczowym znaczeniu i służy do zakupu zaawansowanych technologicznie aktywów, takich jak firmy produkujące półprzewodniki”.

Pośród kredytobiorców były do tej pory zarówno kraje o wysokich zarobkach, np. Stany Zjednoczone, Japonia i Australia, jak i państwa rozwijające się.

Zgodnie z raportem, największymi klientami Pekinu w Europie były: Wielka Brytania (60 mld dol.), Szwajcaria (41 mld dol.) oraz Niemcy (33,4 mln dol.). Globalnie, największe ilości chińskiego kapitału popłynęły do USA (202 mld dol.), Rosji (172 mld dol.) oraz Wenezueli (106 mld dol.).

Polska w tym okresie otrzymała z Chin 1,8 mld dol. w postaci pożyczek i dotacji, co jest wartością znacznie niższą niż nawet w przypadku Węgier (10,8 mld dol.) czy Białorusi (12 mld dol.).

Zdaniem Michała Bogusza, analityka z Zespołu Chińskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, fakt, że Polska dotychczas nie była znaczącym chińskim kredytobiorcą, wynika paradoksalnie z tego, że jesteśmy postrzegani przez Pekin jako konkurencja dla chińskiego przemysłu, z uwagi na nasz silny – z ich perspektywy – fundament przemysłowy.

– W globalnych łańcuchach dostaw, mimo znacznie mniejszej skali, zasadniczo Polska rywalizuje z chińskimi przedsiębiorstwami, a co więcej, aspirujemy do rozwoju i tworzenia coraz bardziej wyrafinowanych technologicznie produktów, co ponownie implikuje konkurencję z Chinami – podkreślił Bogusz, dodając, że Chiny lokują swoje fundusze tam, „gdzie nie wykreują konkurencji dla własnej działalności”.

Z kolei Parks zwrócił uwagę, że wysokość „oficjalnego kredytu uzyskiwanego przez dany kraj od Chin” często zależy od „restrykcyjności” mechanizmów kontroli nad przepływem zagranicznego kapitału.

– A Polska wprowadziła stosunkowo solidne systemy kontroli, szczególnie w odniesieniu do infrastruktury o kluczowym znaczeniu. Do 2023 roku wszystkie pięć kategorii infrastruktury krytycznej – energetyka, gospodarka wodna, transport, telekomunikacja i opieka zdrowotna – podlegało procedurom kontroli – zauważył Parks, dodając, że na przykład Białoruś nie posiada takich ograniczeń.

Parks zaznaczył, że poziom kredytów nie musi być „miarodajnym wskaźnikiem” zainteresowania Pekinu budowaniem wpływów w danym państwie, a relatywnie niewielkie pożyczki udzielone Polsce nie świadczą o tym, że kraj ten jest poza obszarem zainteresowań Chin.

Bogusz również to potwierdził. Jednak jego zdaniem raport sugeruje, że wciąż mamy czas na uświadomienie sobie zagrożeń związanych z chińską ekspansją ekonomiczną i wywiadowczą, o których od dawna mówi się na Zachodzie, a które w Polsce dopiero się nasilają.

– Chińskie inwestycje mogą stanowić zagrożenie, ponieważ ich celem jest wyeliminowanie lokalnej produkcji oraz lokalnej konkurencji dla chińskiego przemysłu – podkreślił Bogusz. Dodał również, że chiński kapitał „przemieszcza się” tam, gdzie funkcjonują zaawansowane rynki finansowe i gdzie można osiągnąć wyższe stopy zwrotu w czasie, gdy w Chinach te stopy maleją.

Zdaniem rozmówcy PAP żaden chiński podmiot nie zainwestuje w Polsce z zamiarem wprowadzenia innowacyjnych technologii ani w celu wybudowania nowego zakładu produkcyjnego, który mógłby konkurować z chińską działalnością.

Przykładowo, gdyby polski producent rowerów został przejęty przez chińską firmę, to nie po to, aby inwestować w rozwój i rozbudowę łańcucha dostaw, ale po to, aby przejąć jego markę, sieć dystrybucji, zlikwidować całą produkcję w Polsce, importować komponenty i elementy z Chin, z tamtejszego łańcucha dostaw, a na miejscu co najwyżej montować gotowy rower do sprzedaży – objaśnił Bogusz.

Według eksperta Polska „w miarę możliwości” zabezpiecza się przed tego typu inwestycjami, oczekując, że inwestycje wniosą nowe technologie, dlatego z perspektywy chińskiego biznesu nie jest to atrakcyjne.

Bogusz zaakcentował, że chińskie „zagrożenia” już się ujawniają. Wzrasta import chińskich aut, zarówno elektrycznych, jak i spalinowych, co według niego oznacza, że sprowadzamy do Polski „kompletny chiński łańcuch dostaw” i „osłabiamy” polski przemysł motoryzacyjny, „włączony w łańcuchy dostaw i produkcję samochodów w Europie”.

Zdaniem eksperta, entuzjazm, z jakim Polacy przystąpili do zakupu chińskich samochodów, nie zwracając uwagi na to, jak negatywnie wpływa to na fundamenty polskiej gospodarki, a często także na ich własne miejsca pracy, dowodzi, że polskie społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z chińskich zagrożeń, w tym także tych wywiadowczych.

– A zanim się spostrzeżemy, chińska propaganda i dezinformacja będą tu działać na dużą skalę. Są oni coraz bardziej obecni w Polsce, chociaż w znacznie mniejszym stopniu niż np. w Wielkiej Brytanii. Brakuje im również odpowiedniego zaplecza i doświadczenia, ale szybko nabywają wiedzę – podkreślił Bogusz.

Anna Gwozdowska (PAP)

ag/ bst/ amac/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *