Biznes Fakty
Pilny komunikat warszawskiej policji. Chodzi o wypadek na Woronicza
W Warszawie na ulicy Woronicza doszło do tragicznego wypadku
Po śmiertelnym wypadku w Warszawie policja zwróciła się z apelem do świadków zdarzenia. "Liczy się każda, nawet z pozoru mało istotna informacja" – czytamy w komunikacie. Chodzi o wtorkowe zdarzenie z ulicy Jana Pawła Woronicza, gdzie 45-latek potrącił kobietę, a następnie wjechał autem w grupę ludzi na przystanku. W zdarzeniu zginęły dwie osoby.
„Apelujemy do wszystkich osób, które były świadkami wypadku drogowego, do którego doszło dzisiaj w Warszawie przy ulicy Woronicza 29 około godziny 10:30, o kontakt telefoniczny lub osobisty z policjantami z KRP Warszawa II” – przekazała stołeczna policja.
Podkreślono, że „liczy się każda, nawet z pozoru mało istotna informacja”. „W precyzyjnym ustaleniu przebiegu zdarzenia mogą pomóc nagrania z telefonu komórkowego lub z kamerki umieszczonej w samochodzie” – dodano w apelu.
Kontaktować się ze służbami można pod numerem telefonu: 47 72 392 50, 47 72 392 52 (telefon czynny całodobowo), pod numerem alarmowym 112 oraz za pośrednictwem poczty elektronicznej, na e-mail: [email protected]
Wypadek w Warszawie na Woronicza. Kierowca auta wjechał w przystanek
We wtorek przed południem w Warszawie przy ulicy Woronicza 29 samochód marki SsangYong potrącił na przejściu dla pieszych kobietę, a następnie wjechał w przystanek, na którym znajdowali się ludzie.
Pierwotnie służby informowały, że zginęła jedna osoba. Później jednak reporter Polsat News przekazał, iż wypadku nie przeżyła także druga osoba. 65-letnia kobieta, która została ciężko ranna, zmarła w drodze do szpitala.
45-letniemu kierowcy nic się nie stało, był trzeźwy. Na razie nie wiadomo, jakie dokładnie usłyszy zarzuty, ani z jaką prędkością jechał ulicą Woronicza, gdzie znajduje się m.in. zajezdnia autobusowa oraz mieszkaniowe osiedle. Nieoficjalnie reporter PN usłyszał jednak, iż było to szybciej niż pozwalają w tym miejscu przepisy.
WIDEO: Sprawa Jacka Jaworka. Eksperci zabrali głos
Michał Blus / polsatnews.pl
Źródło