Biznes Fakty
Roboty i AI już zmieniają polski rynek. “Jeśli dziś przy kawie tworzylibyśmy wspólnie firmę, byłaby ona maksymalnie autonomiczna” [WYWIAD]
Aleksander Kania, Poland Country Manager w UiPath, w rozmowie z Business Insiderem tłumaczy, jak agenci AI zmienią rynek pracy, jak postępuje automatyzacja w firmach, a także dlaczego na tym trendzie korzystają zarówno korporacje, jak i — a może zwłaszcza — małe firmy i start-upy. — Zmiany demograficzne będą ogromnym wyzwaniem dla gospodarki, i automatyzacja jest kluczowa dla utrzymania rozwoju w Polsce — podkreśla.
- Rozwój automatyzacji w Polsce zyskał na znaczeniu od 2018 r., a coraz więcej firm, zarówno dużych, jak i małych, wdraża RPA w różnych sektorach, takich jak finanse, telekomunikacja, logistyka i retail
- Platforma UiPath oferuje narzędzia zarówno dla programistów, jak i dla użytkowników biznesowych bez specjalistycznej wiedzy technicznej
- Agent AI, wyposażony w zdolność uczenia się i interpretacji danych, może wspierać przedsiębiorstwa w bardziej złożonych zadaniach
- “Wyobraźmy sobie, że dziś przy kawie zakładamy firmę — od razu tworzylibyśmy ją jako maksymalnie autonomiczną”
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Grzegorz Kubera, Business Insider Polska: Zajmujecie się Państwo RPA (Robotic Process Automation), czyli automatyzowaniem zadań i procesów. Jak wygląda obecnie postęp w tej dziedzinie w polskich firmach?
Aleksander Kania, Poland Country Manager w UiPath: Jeśli chodzi o RPA, jego rozwój w Polsce nabrał tempa od 2018 r., kiedy pierwsze duże polskie przedsiębiorstwa zaczęły wdrażać automatyzację na większą skalę. Nasi klienci pochodzą z różnych branż. W pierwszych pięciu latach były to głównie firmy komercyjne obsługujące dużą liczbę klientów, takie jak ubezpieczyciele, banki i firmy telekomunikacyjne. Następnie dołączyły sektory detaliczne i logistyczne, które szybko dostrzegły możliwość automatyzacji wielu powtarzalnych czynności transakcyjnych i obsługowych. Liderami pod względem liczby wdrożonych robotów i realizowanych operacji są właśnie te branże.
Ostatnio o swoich rozwiązaniach wspominał InPost, który nie tylko automatyzuje procesy dzięki naszej platformie, ale także — z pomocą wbudowanej sztucznej inteligencji — analizuje umowy i podejmuje na ich podstawie działania. Allegro korzysta z kolei z naszych rozwiązań w obsłudze klienta, wspierając użytkowników i realizując miliony transakcji. Podobnie PKO BP wykorzystuje nasze roboty do licznych operacji.
A co z automatyzacją pracy w mediach? Codziennie publikuję artykuły i opracowane teksty muszę wstawiać do systemu CMS. To dość powtarzalna czynność. Czy mogę zautomatyzować taki proces? Czy cyfrowy robot mógłby samodzielnie wprowadzać dany tekst do systemu, dodawać w odpowiednim miejscu tytuł, lead, czy też inne elementy?
Jak najbardziej. To zadanie jest idealne dla robota asystenta, tak zwanego attended robot. Wielu naszych klientów, którzy przeszli pierwszą fazę robotyzacji procesów back-office, obecnie wdraża tak zwany citizen development. To podejście pozwala użytkownikom biznesowym, którzy nie są developerami, tworzyć własne automaty dzięki prostym narzędziom. Programy citizen developmentu prowadzą m.in. PKO BP, Pekao SA, Allegro i Orange.
Nasza platforma oferuje dwa typy narzędzi developerskich: bardziej zaawansowane oraz prostsze, przeznaczone dla użytkowników biznesowych, takie jak StudioX. To narzędzie low-code pozwala na łatwe tworzenie automatyzacji i wymaga jedynie krótkiego szkolenia. Zwykle szkolimy citizen developerów przez około dwa tygodnie, po kilka godzin dziennie. Po tym czasie są oni w stanie samodzielnie tworzyć bezpieczne i zgodne z firmowymi standardami automaty zarówno dla siebie, jak i dla swoich współpracowników.
Czyli w zasadzie każdy użytkownik pracujący na co dzień z komputerem byłby w stanie po krótkim czasie przeszkolić własne roboty do automatyzacji?
Zestaw narzędzi do wspierania citizen developmentu jest w pełni przystosowany do wdrożenia w przedsiębiorstwie. Nie jest to chaotyczne rozwiązanie, lecz system, który daje administratorom pełną kontrolę nad tym, kto i jak tworzy automaty. Możemy też automatycznie sprawdzić, czy stworzony automat spełnia najlepsze praktyki i wymagania stawiane przez firmę.
A co z bardziej złożonymi zadaniami? Powiedzmy, że moje konkretne zadanie obejmuje 25 różnych akcji na komputerze — jest to powtarzalna sekwencja, ale jednak dość złożona. Czy są jakieś limity w przypadku automatyzacji zadań i niektóre z nich mają za dużo kroków, aby robot sobie poradził?
Nie, nie ma takich ograniczeń. Automaty mogą być bardzo złożone i zawierać skomplikowaną logikę działania. Przykładowo jeden z naszych klientów automatycznie weryfikuje zasadność reklamacji, uznając je lub przekazując do dalszej oceny przez człowieka.
Nasza platforma umożliwia też tzw. orkiestrację procesu, czyli zarządzanie zadaniami i przypisywanie ich robotom lub ludziom. Mechanizm ten, który nazywamy human in the loop, pozwala przekazywać zadania z powrotem do człowieka, gdy sytuacja tego wymaga. To podejście pozwala przedsiębiorstwu decydować, które procesy wykonywane są automatycznie, a gdzie potrzebne jest zaangażowanie ludzi do podejmowania decyzji czy weryfikacji. Taka orkiestracja, która łączy działania robotów i ludzi, przygotowuje grunt pod rozwój automatyzacji opartej na inteligentnych agentach, którzy staną się kolejnym elementem w procesach przedsiębiorstwa.
UiPath kojarzy się z automatyzacją i segmentem RPA, ale od pewnego czasu stosujecie Państwo też sztuczną inteligencję. Do czego jest wykorzystywana?
Sztuczna inteligencja jest wdrożona w naszych systemach już na szeroką skalę. Model AI może stać się trzecim elementem orkiestracji. Przykładem są rozwiązania, które pracują z dokumentami oraz tzw. autopilot, czyli asystent, któremu można zlecić określone działania. Asystent interpretuje polecenia za pomocą dużego modelu językowego i wykonuje zadania zgodnie z najlepszą wiedzą — na tyle, jak dalece obecne technologie na to pozwalają. Obecnie jesteśmy już liderem rynkowym nie tylko w RPA, ale też w obszarze Intelligent Document Processing według Everest Group. Wyróżnia nas na pewno to, że nasze narzędzia nie tylko pozwalają na skalowalność działań, ale przede wszystkim zapewniają bezpieczeństwo i są zgodne z procesami audytowymi. Dzięki temu są odpowiednie dla zastosowań nawet w wymagających korporacjach.
Czytaj też: Cztery sprawy, które ulepszy AI i zyska na tym ludzkość według szefa Googla
Pora na drugą fazę sztucznej inteligencji
To przejdźmy teraz do agentów AI, czyli drugiej fazy sztucznej inteligencji po generatywnej AI, takiej jak ChatGPT. Czy realne jest, aby już w przyszłym roku pojawiły się systemy, które mogłyby wykonywać zadania tak sprawnie, że firmy, zamiast zatrudniać pracowników, po prostu dostawią komputery i uruchomią określone workflow, jak np. generowanie artykułów, obsługa zapytań klientów i inne zadania, które będą wykonywane bez przerwy przez maszyny? Czy taka pełna automatyzacja będzie możliwa?
Ujmę to tak: automatyzacja to od lat główny cel informatyki w biznesie. Każdy przedsiębiorca szuka sposobów na zwiększenie konkurencyjności, oferowanie lepszych usług i obniżenie kosztów, co naturalnie prowadzi do poszukiwania nowych technologii. Kluczowe pytanie brzmi: jak szybko możemy wdrożyć takie technologie i w jakich obszarach mają one największy sens. Wszyscy widzą dziś ogromny potencjał AI, szczególnie w zadaniach takich jak podsumowania dokumentów, tworzenie treści na podstawie poleceń czy generowanie raportów. Jednak dążenie do tego, by AI działała bardziej autonomicznie i mogła samodzielnie obsługiwać całe procesy, wykracza poza proste generowanie treści.
Doprecyzuję. Chodzi o to, by robot nie tylko pomagał, ale wręcz przejmował pełne sterowanie – tak, by człowiek nie musiał go nadzorować. Obecnie przy AI ciągle potrzebny jest nadzór ze strony specjalisty.
Tak, to ważna kwestia przejścia od robotów do agentów. Nasza platforma jest w stanie nauczyć roboty pracy w środowisku korporacyjnym, w tym logowania się do systemów takich jak SAP, wyszukiwania dokumentów i podejmowania działań na ich podstawie. Co więcej, roboty potrafią przetwarzać treści z niestrukturyzowanych dokumentów, takich jak pisma czy reklamacje. Dzięki wbudowanemu modułowi document understanding robot jest już w stanie zrozumieć treść takiego dokumentu, wyciągnąć najważniejsze informacje, a następnie uruchomić odpowiedni proces. Na przykład w przypadku reklamacji robot analizuje zgłoszenie, identyfikuje kontrakt i roszczenia, a następnie weryfikuje jego zasadność w systemie. Jeśli roszczenie spełnia określone kryteria, robot automatycznie inicjuje wypłatę. W przypadku wyższych kwot lub brakujących informacji — przekazuje sprawę do dalszej weryfikacji przez człowieka.
Moment, w którym wkraczamy w obszar agentowości i sztucznej inteligencji, pojawia się, gdy proces jest zbyt złożony lub nieprzewidywalny, aby można go było precyzyjnie opisać w logice robota. Wówczas zwracamy się do sztucznej inteligencji, aby ta samodzielnie zinterpretowała dane, przeanalizowała je i podjęła właściwe działania. Taki agent AI powinien mieć zdolność do nauki i pozyskiwania kontekstu — analizowania regulacji, wewnętrznych procedur i danych. To jest właśnie esencja idei agenta, który potrafi samodzielnie zarządzać sytuacjami, w których wcześniej wymagano szczegółowego, ręcznego programowania procesu.
Czyli agent AI powinien mieć możliwość nauki i adaptacji, aby działać, opierając się nawet na nowych, niedostępnych w treningu jego algorytmów informacjach?
Dokładnie. Taki agent powinien rozumieć przepisy, weryfikować nasze wewnętrzne regulacje, rozumieć kontekst, a następnie przejmować całościowe zarządzanie procesem. Obecnie trwają eksperymenty, które pozwalają modelom językowym na dostęp do komputera w celu gromadzenia dodatkowych informacji i wykonywania interakcji. Przykładem jest moduł, nad którym pracuje Anthropic, umożliwiający modelowi językowemu podstawowe działania na komputerze. Mimo że jest to na razie dość ograniczone, dąży się do integracji, gdzie AI pełni funkcję „mózgu,” a robotyzacja RPA – „oczu, rąk i nóg”. W przypadku budowy agentów będą oni potrzebowali dostępu do różnych narzędzi w ramach swoich zadań. Jeśli zlecamy agentowi obsługę reklamacji, musi on zrozumieć kontekst, identyfikować klienta i produkt, zweryfikować transakcje w systemie i – jeśli wszystko się zgadza – zainicjować odpowiednie działania, takie jak założenie zgłoszenia czy realizacja przelewu.
Oczy, ręce i nogi macie Państwo od lat. Czy ten mózg jest obecnie rozwijany?
Wierzymy, że możemy stać się fundamentem rewolucji w automatyzacji agentowej. Nasza platforma, już przygotowana do pracy w środowisku korporacyjnym, zapewnia pełne bezpieczeństwo, audytowanie operacji i kontrolę nad udostępnianymi danymi. Platforma zarządza tym, jakie informacje są dostępne dla modelu, jakich nie może zapisywać, i jakie działania może wykonać w systemach firmowych. Na tej platformie będą działać modele, które z czasem zyskają większą autonomię.
Na razie agenci AI będą pracować w ścisłej współpracy z człowiekiem. Taka współpraca pozwoli na stopniowe uczenie się modeli i ich zrozumienie funkcjonowania w przedsiębiorstwie. Na początku agenci będą działać w tandemie z ludźmi, a rola orkiestracji ich pracy, podobnie jak robotów i samych ludzi, stanie się kluczowa. Roboty będą też pełnić funkcję narzędzi wspierających agentów i umożliwią pracę w systemach takich jak finasowo-księgowe, magazynowe, HR, CRM czy inne aplikacje, które są często niezbędne do efektywnego działania danego działu czy firmy.
Dodam, że agent AI może mieć dostęp do internetu, ale nie ma dostępu do zasobów wewnętrznych przedsiębiorstw i nie zna specyfiki pracy z firmowymi systemami. Nie jest to proste do wdrożenia, szczególnie w przypadku systemów legacy, które działają od lat lokalnie w firmach i nie mają dostępnych API. Modele mogą stosunkowo łatwo korzystać z API popularnych systemów SaaS, jednak te starsze systemy, trzymane w centrach danych i oparte na technologiach niewebowych, pozostają dla AI niedostępne. Tu ważna staje się rola robotów. Nasza platforma automatyzacji już współpracuje z tymi aplikacjami, a teraz dodatkowo umożliwiamy osadzenie na niej agentów i orkiestrację ich pracy wraz z ludźmi, ucząc te modele interakcji z narzędziami.
Będzie można wyszkolić sobie dowolnego agenta?
Stworzyliśmy oprogramowanie o nazwie Agent Builder, które oferuje komponenty i schematy do tworzenia agentów AI. Agent Builder umożliwi łatwe wdrażanie agentów w przedsiębiorstwach, wspierając ich adaptację i rozwój w środowiskach firmowych.
Współpracujemy już blisko z firmą Anthropic, która podchodzi do tematu od drugiej strony, starając się dodać do swoich modeli funkcje działania, jakby wyposażając je we wspomniane “ręce i nogi”. My natomiast mamy już te narzędzia, a także doświadczenie w wykorzystywaniu AI do przetwarzania dokumentów czy obrazów, a teraz rozszerzamy je o generatywną sztuczną inteligencję i środowisko do tworzenia agentów. Taka jest nasza wizja rozwoju.
Państwa doświadczenie i zaplecze technologiczne otwiera możliwości dla firm, które mogą poprawić efektywność i obniżyć koszty. Ale muszę zapytać o wpływ na pracowników. Często słyszy się, że automatyzacja może prowadzić do zwolnień — że pracownik wspierany przez agenta będzie wykonywać trzy razy więcej zadań, co może sprawić, że potrzeba będzie mniej ludzi do tej samej pracy. Czy jest obawa, że w przyszłym roku nastąpią zwolnienia związane z wdrożeniem agentów?
Odpowiem, nawiązując jeszcze do poprzedniej kwestii i rozszerzając ją na sektor publiczny, który również zaczął intensywnie korzystać z automatyzacji procesów. Przykładem jest Ministerstwo Finansów, które wdrożyło roboty najpierw w procesach back-office, a później także w administracji skarbowej, aby przyspieszyć obsługę, ograniczyć liczbę błędów i zwiększyć skalę działania przy ograniczeniach kadrowych. Niedawno podczas konferencji Państwo 2.0 wiceminister finansów Jurand Drop zaprezentował makrotrendy, które będą miały wpływ na polską gospodarkę, w tym również na demografię.
Jako ktoś, kto studiował demografię, wiem, że demografia to nauka, w której można przewidzieć przyszłość z dużą dokładnością na wiele lat do przodu. To nie jest jak prognozowanie pogody, gdzie walczymy o dokładność na krótką metę. W demografii wiemy, co się wydarzy za 10 lat, ale sama ta wiedza nie rozwiązuje problemów.
A zatem: co zrobić z tą wiedzą?
Powinniśmy ją wykorzystać do adaptacji. Minister wspomniał, że zmiany demograficzne będą ogromnym wyzwaniem dla gospodarki i że automatyzacja jest kluczowa dla utrzymania rozwoju w Polsce. Bez automatyzacji nie będziemy w stanie sprostać nadchodzącym wyzwaniom. Teraz pytanie, czy automatyzacja spowoduje utratę pracy przez niektórych ludzi. Z pewnością wpłynie na rynek pracy i skłoni do refleksji nad tym, które zadania i zawody pozostaną domeną człowieka, a które mogą zostać przejęte przez maszyny.
Ludzie powinni myśleć o swoich zdolnościach adaptacyjnych, zwłaszcza jeśli wykonują prace łatwe do zautomatyzowania. Jednak nie spodziewam się masowego bezrobocia wynikającego z automatyzacji, ponieważ wiele firm i instytucji już teraz boryka się z brakami kadrowymi. Jak każda duża zmiana technologiczna, automatyzacja wymusi pewną adaptacyjność, ale moim zdaniem nie doprowadzi do społecznych problemów związanych z bezrobociem.
Niedawno czytałem, że pokolenie Z garnie się do pracy fizycznej. Młodzi ludzie już wiedzą, że szeroko pojęta “praca przy komputerze” nie ma przed sobą przyszłości, bo przejmie ją sztuczna inteligencja?
To dobrze, że młodzi ludzie rozważają takie trendy, ale ważne, by nie kierowali się strachem, lecz świadomie wybierali obszary edukacji, które są sensowne i w których jest realny popyt na rynku. Ważne jest, by wybierać dziedziny, które będą wnosiły wartość dodaną — zwłaszcza w kontekście tego, co będzie faktycznie potrzebne w przyszłości.
A co z pracą w sektorze IT? Czy programiści powinni obawiać się agentów AI?
Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to rozwijanie umiejętności w kierunku tworzenia robotów i automatyzacji. Zapotrzebowanie na specjalistów IT wciąż jest bardzo duże, a coraz więcej firm i instytucji, w tym publicznych, zaczyna wdrażać robotyzację procesów. Przykładem jest Ministerstwo Finansów, a za nim podążają inne ministerstwa i instytucje państwowe. W związku z tym potrzebni są specjaliści, którzy będą projektować i wdrażać te automaty, przyczyniając się do tworzenia nowoczesnych modeli pracy.
Zapotrzebowanie na analityków biznesowych i developerów jest ogromne i utrzyma się jeszcze przez długi czas, ponieważ technologie te stale ewoluują. Co ciekawe, dzięki odpowiednim narzędziom developerami robotów mogą zostać osoby bez wykształcenia informatycznego. W ramach programów Citizen Development ludzie z różnych branż, takich jak księgowość czy prawo, zaczynają uczyć się tej technologii i z czasem przechodzą do roli twórców automatyzacji. Mam na przykład znajomego prawnika, który stał się specjalistą w tej dziedzinie.
Czyli w myśl zasady: jeśli nie możesz pokonać robotów i AI, to się do nich przyłącz?
To bardziej naturalna ewolucja — ludzie, zwłaszcza młodzi, od dawna chcą uczestniczyć w tworzeniu technologii automatyzacyjnych i współtworzyć te zmiany. To nie tyle kwestia “przyłączenia”, co raczej potrzeba aktywnego udziału w tych obszarach.
Sprawdź też: Bezwzględna Dolina Krzemowa. Inwestycje w AI finansowane zwolnieniami pracowników
Agenci AI od UiPath. Skorzystają też małe firmy
Wiem, że Państwo macie zamiar udostępnić agentów AI już w najbliższych miesiącach.
Tak, choć pełne wdrożenie zajmie czas. Na rynku będzie to wyglądać tak, że pierwsze, konsumenckie wersje będą raczej narzędziami dostępnymi w internecie, pomagającymi np. w rezerwacji podróży czy zaplanowaniu spotkania. Następnie pojawią się asystenci działający w środowiskach enterprise, którzy będą zintegrowani z profesjonalnymi narzędziami i aplikacjami, oferując wsparcie na poziomie korporacyjnym.
Dzięki platformie UiPath agenci, korzystając z orkiestracji i robotów, będą mogli uzyskiwać dostęp do danych i pracować z różnymi aplikacjami, ale nadal będą funkcjonować jako asystenci, działający pod kontrolą człowieka. Wyobrażamy sobie, że na początku agenci będą wykonywać ok. 20 proc. pracy, resztę pozostawiając robotom RPA i ludziom. Z czasem jednak te proporcje będą się zmieniały, gdy agenci lepiej zrozumieją narzędzia i bardziej skomplikowane procesy. Istotne będzie również rozwinięcie audytowania ich pracy, co pozwoli na monitorowanie każdego kroku agenta i weryfikację jego decyzji.
Zwłaszcza w obszarach tak ściśle regulowanych jak ubezpieczenia, służba zdrowia czy telekomunikacja, każda decyzja musi być w pełni kontrolowana i zgodna z przepisami. Dlatego konieczne jest, abyśmy mogli śledzić, jak sprawy są obsługiwane i na jakiej podstawie podejmowane są decyzje. Nasza wizja automatyzacji jest oparta na współpracy z klientami, którzy pomagają kształtować naszą platformę. Planujemy wprowadzać coraz bardziej zaawansowane funkcje dla agentów, dając klientom możliwość wyboru modeli, które najlepiej odpowiadają ich potrzebom.
A gdzie w tym wszystkim jest rola i miejsce dla małych firm? Państwa platforma skupia się głównie na korporacjach, ale czy uważa Pan, że pojawienie się agentów AI i dostęp do rozbudowanej automatyzacji, zwłaszcza w systemie low-code, może stać się szansą dla małych firm i start-upów? Czy te narzędzia pozwolą im szybko skalować działalność i konkurować z korporacjami, które mają bardziej złożone procesy wdrożeniowe?
Rzeczywiście, automatyzacja low-code otwiera wiele możliwości dla mniejszych firm i start-upów. Dzięki temu, że do obsługi systemu nie potrzeba specjalistycznej wiedzy programistycznej, małe firmy mogą szybko wdrażać nowe rozwiązania. To przyspiesza ich rozwój. Jestem przekonany, że małe firmy zyskają tu wielką przewagę — mają mniej ograniczeń, często działają na nieregulowanych rynkach i budują swoją strukturę od zera.
Pora na naukę obsługi narzędzi AI i automatyzację, bo inaczej stracimy możliwości konkurowania z innymi?
Odpowiem w ten sposób: wyobraźmy sobie, że dziś przy kawie decydujemy się na założenie firmy. Od razu stworzylibyśmy ją jako maksymalnie autonomiczną. Naszym celem byłoby budowanie optymalnej organizacji, która dostarcza innowacyjne produkty szybko i automatycznie. Dlatego właśnie małe firmy mogą szybko przyjmować nowe technologie i wykorzystywać je do rozwoju.
Co więcej, małe firmy mają tu jeszcze łatwiejsze zadanie: bezpłatne roboty. Każda polska firma, która nie przekracza 5 mln dol. obrotu na rok, może korzystać z naszej platformy bezpłatnie, automatyzując swoje procesy operacyjne. I widzimy, że z automatyzacją wiele z tych małych organizacji rozwija się, przekracza próg obrotu czy liczbę 250 pracowników, i wtedy przechodzą na licencję komercyjną.
Rozmawiał Grzegorz Kubera
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło