Prezydent USA podpisuje umowę z firmami Nvidia i AMD: Co to oznacza dla świata?

Stany Zjednoczone potwierdziły, że Nvidia i AMD zgodzą się przekazywać do 15% swoich przychodów ze sprzedaży niektórych układów AI Chinom w zamian za licencje eksportowe na układy H20 firmy Nvidia i MI308 firmy AMD. Umowa ta jest uważana za niekonwencjonalną, ponieważ łączy autoryzację eksportową z udziałem rządu w zyskach firm – w efekcie wprowadzając pośredni podatek u źródła od kluczowych technologii.

5ce3254f844120598e853bb86844a77e, Biznes Fakty
Dyrektor generalny firmy Nvidia, Jensen Huang (po prawej), rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem na temat inwestycji w Ameryce | Zdjęcie: JIM WATSON/AFP / East News
  • Nvidia i AMD zgodziły się przekazywać Stanom Zjednoczonym 15% przychodów ze sprzedaży konkretnych układów scalonych AI do Chin w zamian za licencje eksportowe.
  • Umowa ta zapewnia przedsiębiorstwom stabilność i dostęp do rynku chińskiego, jednocześnie dając Stanom Zjednoczonym udział w zyskach, bez łagodzenia kontroli eksportu.
  • Dla Chin oznacza to droższy i trudniejszy dostęp do układów scalonych, co może przyspieszyć ich dążenie do niezależności sprzętowej.
  • Na arenie międzynarodowej sytuacja ta może pogłębić podziały w ekosystemie sztucznej inteligencji.
  • Więcej informacji biznesowych znajdziesz na Businessinsider.com.pl.

W krótkim okresie obie firmy osiągnęły to, czego przede wszystkim chciały: stabilność i powrót na największy rynek sprzętu AI po USA. Oczywiste jest, że 85% przychodów z Chin jest nadal lepsze niż nic — a rynek przewiduje, że część 15% podatku znajdzie odzwierciedlenie w cenach dla nabywców w Państwie Środka.

Jednocześnie rząd USA jest znacząco zaangażowany w przepływy finansowe wynikające z chińskiego popytu na akceleratory AI, bez oficjalnego złagodzenia ram kontroli eksportu. Nie oznacza to powrotu do normalności, a raczej pauzę transakcyjną.

Dodatkowo: Militaryzacja Doliny Krzemowej: Jak duże firmy technologiczne i miliarderzy wchodzą do sektora obronnego

Geopolityka wkracza do świata sztucznej inteligencji

W skali globalnej umowa stanowi test nowego narzędzia geopolitycznego: licencji eksportowej, funkcjonującej jako instrument fiskalny i polityczny. Ustanowienie tego mechanizmu mogłoby utorować drogę do podejścia „płać i graj” w innych wrażliwych obszarach, choć analitycy postrzegają obecnie półprzewodniki jako wyjątkowy przypadek ze względu na ich wpływ na bezpieczeństwo i obronność.

Dla rządów oznacza to atrakcyjną kombinację przewagi nad bezpieczeństwem i wymiernego wpływu na marże zysku. Dla firm oznacza to jednak koszty funkcjonowania w środowisku, w którym państwa pragną udziału w zyskach technologicznych.

Dla Chin implikacje są minimalne. Z jednej strony, krajowe firmy odzyskują dostęp do legalnych, choć o ograniczonej wydajności, układów scalonych do uczenia i wnioskowania AI, co pomaga im utrzymać konkurencyjność w wyścigu o lepsze technologie. Z drugiej strony, rosną koszty zasobów obliczeniowych, a zależność od decyzji Waszyngtonu utrzymuje się . Może to doprowadzić do dwóch wydarzeń: wzmożonych dążeń do pełnej suwerenności sprzętowej oraz dalszego udoskonalania modeli i oprogramowania w celu uzyskania większej wydajności z mniej zaawansowanych systemów.

Globalny łańcuch dostaw jest narażony na dodatkowe obciążenia, w tym wzrosty cen i presję związaną z koniecznością ograniczenia nieautoryzowanych kanałów.

Zobacz także: Sztuczna inteligencja wkracza na rynek usług konsultingowych. McKinsey ostrzega przed „zagrożeniem egzystencjalnym”

Czy Europa pójdzie w ich ślady? Jeszcze nie.

Europa i reszta świata doświadczają znaczącej zmiany. Nie chodzi tu jedynie o konflikt handlowy, ale o uregulowaną alokację zasobów obliczeniowych . Dostęp do układów graficznych staje się instrumentem polityki zagranicznej, a nie tylko kwestią podaży i popytu.

W przypadku przedsiębiorstw spoza USA i Chin oznacza to konieczność dywersyfikacji źródeł sprzętu, planowania zakupów z wyprzedzeniem oraz oceny ryzyka politycznego w kontekście ryzyka technologicznego.

Precedens ten rodzi pytania prawne i konstytucyjne w USA, a także pytanie o to, czy i kiedy przyszłe rządy będą mogły rozważyć podniesienie tego wskaźnika powyżej 15%. Jeśli sprzedaż do Chin wzrośnie, wzrośnie również pokusa zwiększenia udziału rządu. Jednocześnie to, co obecnie wydaje się rozsądnym kompromisem dla inwestorów, może w dłuższej perspektywie przyspieszyć rozbieżność ekosystemów technologicznych i formowanie się równoległych standardów po przeciwnych stronach Pacyfiku.

Wszystko to wskazuje na to, że wkraczamy w erę „polityki mocy obliczeniowej” w obszarze sztucznej inteligencji.

Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *