Co kryje się za wolnością od strachu?

Boimy się uwolnić od naszych lęków. W tym ciemnym pokoju może nic nie być, ale skąd możemy mieć pewność? Nie ma mowy. Albo wejść tam i zapalić światło – albo stać przy drzwiach i wzdrygać się na każdy dźwięk. Do końca życia.

Jak często spotykamy ludzi, którzy są jak wiewiórki w kole – biegną bez końca w tym samym starym kręgu? Budzą się niezadowoleni, że jest wtorek zamiast soboty, piją swoją zwykłą kawę i noszą to, co mają pod ręką. Potem idą do pracy, której nie lubią, z konieczności i przyzwyczajenia, i wykonują swoje obowiązki, marząc o leniuchowaniu nad morzem. A kiedy wracają do domu, spędzają wieczór bez celu zajęci i idą spać, by rano powtórzyć cały cykl. Ale najdziwniejsze jest to, że ani sobota, ani wakacje nad morzem, nawet po przyjeździe, nie wnoszą do ich życia poczucia szczęścia i radości.

Niektórzy mogą powiedzieć, że skoro wszystko jest wygodne i znajome, to po co cokolwiek zmieniać w życiu? Inni będą się usprawiedliwiać, powołując się na komfort i stabilizację każdego nowego dnia – w końcu nie da się wznieść ponad siebie. Niektórym po prostu brakuje wzniosłego celu lub głębszego sensu w życiu – nie każdy może być pionierem czy laureatem Nagrody Nobla. Ale tak naprawdę przyczyna takiej stagnacji leży w najpowszechniejszym lęku.

Gdybyś zapytał którąkolwiek z tych osób, czy boją się cokolwiek zmienić w swoim życiu, mało prawdopodobne, że którakolwiek z nich przyzna, że winny jest strach. Wiem to na pewno, bo sama byłam jedną z tych wiewiórek. Mąż, dwójka dzieci, praca i próby zrobienia czegokolwiek poza praniem, prasowaniem, gotowaniem i sprzątaniem. Próby, które zazwyczaj kończyły się fiaskiem. Ale nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że strach był przyczyną mojej bezczynności. Aż pewnego dnia postanowiłam posłuchać samej siebie.

Czego się boimy?

Robimy to samo dzień po dniu, bo boimy się przyznać przed sobą, że podjęliśmy złą decyzję. Na przykład, że zdobyliśmy nieodpowiednie wykształcenie, znaleźliśmy niewłaściwą pracę albo poślubiliśmy niewłaściwą osobę.

Aż strach o tym myśleć, bo odpowiedź może być zupełnie ponura. A w głębi duszy, w głębi naszej świadomości, znamy tę odpowiedź. Dlatego boimy się pytać i słuchać samych siebie.

Nie chcemy niczego zmieniać w swoim otoczeniu, bo boimy się, że później będziemy musieli coś zrobić, szukać, próbować, ryzykować i wychodzić ze strefy komfortu. Przecież w bezpiecznym miejscu wszystko jest jasne, wszystko znajome, wszystko wygodne i komfortowe, ale co, jeśli poszukiwania nie przyniosą rezultatów? Co, jeśli w ogóle nie znajdziemy nowej pracy? Co, jeśli…?

Skąd czerpać odwagę?

Dobrze znam te pytania, wątpliwości i lęki, bo kiedyś odważyłam się je zadać. Znalazłam w sobie odwagę, by przyznać, że żyję z mężczyzną, którego nie kocham i który dawno przestał być dla mnie naprawdę szczęśliwy. Pomimo lat małżeństwa i dwójki dzieci, zrozumiałam, że pytania i odpowiedzi muszą prowadzić do działania. Przecież życie z mężczyzną, którego się nie kocha, a uświadomienie sobie tego to dwie różne rzeczy. Mogłam oszukiwać każdego przez długi czas, tylko nie siebie.

Większość ludzi w głębi duszy wierzy, że coś w ich życiu może się zmienić bez ich interwencji i aktywnego działania. Ale jeśli zapytasz siebie, czy jesteś gotowy leżeć na tej kanapie przed telewizorem do końca życia, niektórzy zmienią zdanie. W końcu świadomość, że masz tylko jedno życie i że dopóki leżysz na kanapie, ono cię omija, to potężny zastrzyk energii, który przezwycięża strach.

Aktor Tom Hiddleston jest autorem wspaniałego cytatu, który doskonale oddaje istotę tej historii: „Człowiek ma dwa życia. A drugie zaczyna się, gdy uświadamia sobie, że ma tylko jedno”.

Zadałam sobie pytanie: czy jestem gotowa żyć z tą osobą do końca życia i nigdy więcej nie zaznać tego szczęścia – zasypiając z kimś, kogo kocham? I zdałam sobie sprawę, że nie! Czy się bałam? Oczywiście, że tak! Czy to mnie powstrzymało?

Absolutnie nie!

Bałam się, że matka dwójki dzieci nie będzie miała czasu na ułożenie sobie życia osobistego. Bałam się, że nie poradzę sobie z trudnościami finansowymi. Bałam się, czy moje dzieci zrozumieją mnie, kiedy dorosną. Bałam się, że nigdy nie znajdę bratniej duszy i że stracę tego, generalnie dobrego człowieka, na zawsze. Ale szczerze i otwarcie przyznałam się przed sobą do wszystkich moich obaw.

Obiecałam sobie, że spróbuję znaleźć alternatywne rozwiązanie poza oczywistym – rozwodem – jeśli wszystkie moje obawy okażą się zbyt wielkie. To był podstęp, ale zadziałał. Mogłam spokojnie przeanalizować sytuację, wiedząc, że niekoniecznie prowadzi ona do jedynego rozwiązania.

Analizując dowolny aspekt swojego życia i zadając sobie pytanie, co dokładnie jest potrzebne, by czuć się naprawdę szczęśliwym, ważne jest, aby zostawić sobie odrobinę luzu, pole manewru. Na początkowym etapie samodoskonalenia, na pierwszym etapie rozwoju, może to być bardzo pomocne. Najważniejsze to pozostać szczerym wobec siebie do samego końca. Wtedy najlepsze rozwiązanie będzie oczywiste.

Jak pokonać strach?

Szczera rozmowa z samym sobą nieuchronnie ujawni to, co twój umysł próbował ukryć. Szczere pytania i odpowiedzi pozwolą ci uzyskać pełny i jasny obraz tego, co się dzieje.

I rozważ wszystkie możliwe scenariusze przyszłości, niezależnie od tego, czy zrobimy coś teraz, czy nie zrobimy nic. To właśnie w tym momencie strach ujawnia się w pełni. To oczywiste, może wywołać nerwowy śmiech lub bezsenne noce. W każdym razie lepiej walczyć z wrogiem, poznając go osobiście.

Metoda przezwyciężania strachu jest prosta i spójna, jak każdy algorytm matematyczny.

1. Rozważ najgorszą i najbardziej nieprzyjemną rzecz, jaka może się wydarzyć. Jeśli rzucisz pracę, której nienawidzisz, możesz siedzieć w domu przez długi czas, nic nie robiąc. Jeśli rozstaniesz się z partnerem, istnieje duże ryzyko, że spędzisz życie w samotności. Jeśli odizolujesz się od nudnych i przygnębiających ludzi, możesz mieć trudności ze znalezieniem osób o podobnych poglądach lub nie znajdziesz towarzystwa, z którym mógłbyś pójść do teatru.

2. Wyobraź sobie, że to już się stało . Użyj wyobraźni i wyobraź sobie najgorszy scenariusz. Nie masz pracy. Nie znalazłeś jej w miesiąc i nie znalazłeś jej w drugim miesiącu. Co możesz zrobić? Jak przetrwasz ten czas? Na jakie kompromisy możesz pójść, wybierając karierę? A może znajdziesz pasję do czegoś, co lubisz, pracując jednocześnie na tym samym stanowisku? Następnie sprawdź, czy to się opłaca, i zerwij kontakty z obecnym pracodawcą?

3. „Połóż trochę słomy”. Aby „upadek” był mniej bolesny, musisz przemyśleć wszystkie kolejne kroki i działania. Wtedy odkryjesz, że nie ma się czego bać. Kiedy przełamiesz swoje lęki, okażą się one mniej poważne, niż początkowo myślałeś.

Odważyłam się zadać sobie ważne i definiujące pytania i zdałam sobie sprawę, że nawet jeśli rozwiedzę się z mężem, mogę nigdy nie znaleźć bratniej duszy. Ale jednocześnie wiedziałam z absolutną pewnością, że jeśli nie podejmę działania, z pewnością go nie spotkam. Przełamałam więc strach i skoczyłam z klifu. A przy okazji wyrosły mi skrzydła.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *