Biznes Fakty
Mężczyzna ze spuszczoną głową: wszystko o uzależnieniu od smartfona

„Znowu gapię się w telefon!” Co może być nudniejszego? Każdy to robi. A skoro każdy to robi, to musi być normalne. A może jednak? Ciągła interakcja ze smartfonem to tak nowe zjawisko, że dopiero zaczynamy zgłębiać granicę między używaniem a uzależnieniem, między używaniem a nadużywaniem. Czy zbyt często wpatrujesz się w swój smartfon? Dlaczego czujemy się do tego niepotrzebnie zmuszeni? Czy stałeś się niewolnikiem swojego telefonu? A jeśli tak, to jak możesz się uratować?
NOWA WIADOMOŚĆ
Sprawdź telefon, zanim za bardzo zagłębisz się w artykuł. Prawdopodobnie widziałeś cyfrę „1” z napisem „mirra” na jednej z ikonek. Dostałeś/aś e-mail z odpowiedzią „OK”, wegański salon kosmetyczny zaczął Cię obserwować na Instagramie, a ktoś na Facebooku zaprasza Cię na festiwal serów topionych z okazji „Dnia Niepodległości”. Każde przypomnienie samo w sobie jest bezsensowne, ale razem wzięte, to właśnie ta informacyjna eteryczność, w której spędzamy bezsenne godziny.
Kiedyś dzieliliśmy świat na realny i wirtualny. Mówiliśmy: „Wejdę do sieci i sprawdzę”. Potem siadaliśmy przed komputerem, uruchamialiśmy przeglądarkę, wpisywaliśmy adres i otwieraliśmy stronę internetową. Ale dziesięć lat temu Steve Jobs wprowadził iPhone'a.
Podczas gdy wszyscy debatowali nad tym, czy telefon się sprzeda, jeśli nie będzie można wysyłać dzwonków przez Bluetooth, iPhone podzielił erę internetu na „przed” i „po”. Cały rytuał logowania się do internetu sprowadził się do jednej czynności – przesunięcia palcem w lewo na ekranie, „Przesuń, aby odblokować”. Kilka lat później pojawił się sklep z aplikacjami i powiadomienia, a teraz to nie użytkownik loguje się do internetu, ale internet loguje się do niego.
Życie bez smartfona jest możliwe, ale bezcelowe: to Twój bank, Twoja pizza, Twoja taksówka, Twoje studio fotograficzne, Twoje życie osobiste, a nawet możesz dzwonić. Leslie Perlow, badaczka z Harvardu, twierdzi w swojej książce „Sleeping with Your Smartphone”, że dla 70% aktywnych obywateli telefon jest pierwszą rzeczą, której dotykają rano. A to historia z 2012 roku. Już to wszystko wiesz i najprawdopodobniej czytasz ten tekst na małym ekranie.
CZĘSTOTLIWOŚĆ PODRAŻNIEŃ
Era cyfrowa nadeszła szybciej, niż zdążyliśmy się do niej przystosować, pisze w swojej książce profesor psychologii Uniwersytetu Kalifornijskiego Larry Rosen. Przeprowadził kompleksowy eksperyment na swoich studentach i odkrył dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, korzystamy z telefonów przez około 3–3,5 godziny dziennie i nie ma w tym nic złego. Pożyczyliśmy ten czas na czytaniu książek, oglądaniu telewizji i kontaktach towarzyskich, ale okazuje się, że robimy to samo, tylko na naszych smartfonach.
Druga liczba jest jeszcze bardziej niepokojąca: przeciętny amerykański student odblokowuje smartfon 200-220 razy dziennie. Odejmując czas snu od codziennej rutyny, smartfon rozprasza go co 8-10 minut, uniemożliwiając mu skupienie się na czymkolwiek innym. Deloitte potwierdza wyniki badań Larry'ego Rosena: 50% młodych ludzi w wieku 18-24 lat sprawdza powiadomienia na smartfonie nawet w nocy, jeśli nagle się obudzi.
Profesor Rosen postanowił udowodnić, że takie uzależnienie jest szkodliwe i ma realne konsekwencje fizjologiczne. Jednej grupie młodych ludzi dano smartfony w namacalnej odległości, a drugiej – w odległości 1-2 metrów. Podczas gdy grupy wykonywały proste testy logiczne, na ich telefony wysyłano powiadomienia. Obie grupy doświadczyły reakcji emocjonalnej na podświetlony ekran telefonu. Jednak po przeczytaniu powiadomienia, pierwsza grupa uspokoiła się, podczas gdy druga pozostała zdenerwowana, ich tętno przyspieszyło, a zdolności poznawcze osłabły.
W drugiej części eksperymentu badani przestali otrzymywać powiadomienia. Pierwsza grupa zaczęła regularnie sprawdzać swoje smartfony, podczas gdy druga, nawet bez otrzymywania powiadomień, nadal czuła się równie zdenerwowana, jak w pierwszej części eksperymentu. To zachowanie okazało się podobne do każdego innego uzależnienia, takiego jak palenie. To prawda, że od dawna dochodzi do ludobójstwa na palaczach. Ale w dużym mieście dosłownie każdy ma smartfon. Leży on w kieszeni, czekając, aż po niego sięgniesz. A potem pułapka się zamknie.
PUŁAPKA NUMER JEDEN: ZASADA GOŁĘBIA
Około 70 lat temu Burrhus Frederic Skinner, jeden z najsłynniejszych psychologów XX wieku, przeprowadził eksperyment na gołębiach. W pierwszej fazie zamknął ptaka w klatce i zamontował przycisk, który po naciśnięciu dozował określoną ilość pokarmu. Gołąb zachowywał się przewidywalnie i swobodnie: kiedy potrzebował pokarmu, naciskał przycisk.
W drugiej fazie Skinner sprawił, że działanie przycisku stało się nieprzewidywalne: dostawa jedzenia nie zawsze działała, a wielkość porcji była zmienna. To doprowadziło do histerycznego zachowania ptaka: denerwował się i naciskał przycisk bez przerwy, nawet gdy był pełny.
Naukowiec nazwał to podejście nieprzetłumaczalnym terminem „przerywany zmienny stosunek wzmocnienia harmonogramu”, napisał książkę o hazardzistach z Atlantic City i stał się sławny.
Uzależnienie od smartfonów w liczbach
♦ 70% ludzi sprawdza swój smartfon w ciągu godziny od przebudzenia.
♦ 56% ludzi sprawdza swój smartfon przed pójściem spać.
♦ 51% stale sprawdza swój smartfon podczas wakacji.
♦ 44% odczuwa niepokój i dezorientację, jeśli nie będzie mieć przy sobie smartfona przez tydzień.
Niedawno Natasha Shull, antropolog i profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, opublikowała badanie łączące współczesne algorytmy mediów społecznościowych z neurotycznymi gołębiami. Według jej badań, nasze uzależnienie od smartfonów jest bardzo podobne do relacji gołębi z przyciskiem.
Wchodzimy tam, żeby się dobrze bawić: zobaczyć polubienia naszych postów, otrzymać długo wyczekiwane e-maile, podziwiać ładne obrazki, grać w gry, czytać dowcipy… Ale ponieważ nasz kanał jest nieprzewidywalny, najczęściej jesteśmy bombardowani masą niejadalnego i irytującego śmiecia: reklamowymi e-mailami, smutnymi wiadomościami, przygnębiającymi zdjęciami dzieci innych ludzi itd.
Jednocześnie pamiętamy i wiemy, że czasami w naszym podajniku znajdują się jadalne kąski. Oczekiwanie na tę nagrodę wyzwala wyrzut dopaminy, tego samego hormonu, który wywołuje poczucie osiągnięcia celu, prekursora satysfakcji. Pragniemy tego zastrzyku hormonalnego raz po raz, sięgając po przycisk co pięć minut.
Trudno przyznać, że dosłownie nie masz silnej woli, ale to nie Twój słaby charakter jest tego przyczyną, lecz dobrze funkcjonujący układ hormonalny.
PUŁAPKA NUMER DRUGA: PRAGNIENIE ZAANGAŻOWANIA
Innym sposobem, w jaki smartfony przejmują kontrolę nad naszymi duszami, jest zjawisko FOMO (strachu przed przegapieniem czegoś). Jeśli znasz uczucie, że życie Cię omija, a towarzyszy mu neurotyczna chęć bycia pierwszym, który dowie się o nowościach, bycia na bieżąco, to cierpisz na FOMO (strach przed przegapieniem czegoś). Syndrom ten został po raz pierwszy opisany przez profesora Patricka J. McGinnisa w czasopiśmie Harvard Business School Journal w 2004 roku.
W małych społecznościach, gdzie wszyscy się znają, nie można przegapić ważnego wydarzenia. Nie jesteś zaproszony z automatu, ale stajesz się pełnoprawnym uczestnikiem, który ma wpływ na bieg wydarzeń. W dużych miastach, gdzie w ciągu dnia dzieje się więcej niż człowiek doświadcza przez całe życie, odczuwa się uporczywe poczucie równoległego wszechświata, w którym czas płynie szybciej (i ciekawiej) niż w twoim własnym.
To uczucie jest szczególnie silne wśród użytkowników mediów społecznościowych. Umysł zostaje oszukany przez prostą arytmetykę drugiej klasy wiejskiej szkoły: jeśli obserwujesz 120 osób, to każdej z nich powinno przytrafić się coś ważnego raz na cztery miesiące, więc w twoim kanale każdego dnia pojawi się ważne wydarzenie. Jednak w podświadomości posmak wciąż pozostaje i kumuluje się.
Dr Andrew Przybylski, psycholog z Uniwersytetu Oksfordzkiego, który spędził wiele lat badając psychologię użytkowników internetu, definiuje ten syndrom jako „uporczywe przypomnienie, że inni mogą mieć wartościowe doświadczenia, podczas gdy ty nie”. Aby w jakiś sposób uczestniczyć w radościach życia, subskrybujesz każdego agregatora wiadomości, blogera podróżniczego, entuzjastę fitnessu, prezentera telewizyjnego i gwiazdę filmową. Ponieważ nie możesz uciec do Tajlandii w przerwie na lunch, a plaża na Instagramie to ta mikrodawka połączenia z satysfakcjonującym życiem, dlatego właśnie wyciągnąłeś smartfon.
PUŁAPKA NUMER TRZECIA: RADOŚĆ Z GNIEWU
Dopamina to nie jedyny hormon produkowany przez aktywnych użytkowników. „Czarne skrzynki” to nie tylko sygnał szczęścia, ale także złości, oburzenia i irytacji. Za agresywne zachowania odpowiada cała grupa hormonów: testosteron, adrenalina, wazopresyna, kortykoliberyna i tak dalej. A od tego koktajlu uzależnić się jeszcze łatwiej niż od hormonów radości. Dlatego negatywne posty przyciągają większą publiczność niż pozytywne.
Przede wszystkim to wiadomości, filmy, które poruszają nasze obywatelskie sumienie i zasady moralne, do których tak bardzo się przyzwyczailiśmy, na nieskończenie popularne tematy: „położyli kraj na kolanach”, „bezpańskie psy”, „wojna”, „katastrofa ekologiczna”. Na wirtualnych turniejach miliony rycerzy ścierają się klatka w klatkę, emocje sięgają zenitu, hormony szaleją, gwarantując kaca – letarg, przygnębienie i drażliwość.
Zamiast radości, smartfony przynoszą nam ból; zamiast pozytywności – negatywność. Jasne, możemy dostosować nasze kanały, by wyświetlały wyłącznie kichające pandy i niebo pokryte stokrotkami. Ale jaki jest sens życia w takim razie?
PUŁAPKA NUMER CZWARTY: GRAWITACJE NOOSFERY
Idea wspólnej świadomości całej ludzkości – noosfery – narodziła się na początku XX wieku, a jej twórcą był akademik Wiernadski. Niecały wiek później noosfera (nawet jeśli w czasach Wiernadskiego jeszcze nie istniała) z całą pewnością się wyłoniła. Włączając smartfon, odkrywasz, że jesteś połączony (oczywiście nie bezpośrednio, ale pośrednio) z praktycznie całą ludzkością. Stajesz się jednym z sygnałów we wspólnym łańcuchu. Koniec z samotnością, koniec z izolacją; jesteś częścią ogromnego oceanu naszej świadomości (nawet jeśli w oceanie tym jest o wiele więcej zabawnych słoni niż błyskotliwych pomysłów).
Jesteś pierwszy, który wie o wszystkim, co ważne, każdy może cię dotknąć jednym ruchem palca, masz miliardy potencjalnych słuchaczy i gawędziarzy. Żadna rzeczywistość, żadna osobista, przyjacielska rozmowa nie może się z tym równać. (Ilu was jest w tym pokoju? Pięciu? Pięćdziesięciu pięciu? Co za absurdalna liczba!)
A kiedy ekran robi się czarny, czujesz się odcięty od pępowiny. Pozostawiony. A nawet trochę przestraszony. Samotny strażnik kosmosu, miliard parseków od jakiegokolwiek zamieszkanego świata. Nie możesz długo znieść tego niepokojącego uczucia i znów sięgasz do kieszeni. Chciałbym, żeby wymyślili sposób na wszczepienie smartfona do twojego mózgu i wyświetlanie obrazów bezpośrednio na siatkówce!
A CO ZROBIĆ?
Po pracy w Apple i Google, amerykański inżynier Tristan Harris założył własny startup, aby pomóc mediom zatrzymać czytelników na dłużej na swoich stronach internetowych. Podążył za myślą Skinnera i chciał wzbudzić w użytkownikach więcej pozytywnych emocji – jako nagrodę za wizytę. Duże media, w tym „The New York Times”, rozpoczęły z nim współpracę, ale Harris szybko rozczarował się tym pomysłem. Nie byli skłonni do poprawy ogólnego przekazu komunikatu prasowego, ponieważ negatywne historie nadal generowały większe zainteresowanie. Zamknął więc swój startup i obrał inną drogę. Harris założył ruch „Time Well Spent”.
Pomysł pozostał ten sam, ale projekt stał się non-profit i każda firma lub osoba mogła korzystać z jego efektów. Metoda „Czas Dobrze Spędzony” ma na celu zmniejszenie uzależnienia użytkowników, a przynajmniej minimalizację szkód spowodowanych ciągłym korzystaniem ze smartfonów.
Oto trzy najważniejsze wskazówki Harrisa:
■ Ustal granice
Przypomnij sobie eksperyment Skinnera i spraw, by zadziałał na Twoją korzyść. Nie ma nic złego w Facebooku czy Instagramie, ale zadbaj o odpowiednią dawkę w odpowiedniej ilości i o właściwej porze. Jeśli masz problemy z koncentracją, ale nadal ważne jest czytanie służbowych e-maili, ustaw przypomnienie i sprawdzaj skrzynkę odbiorczą lub kanał co dwie godziny. Wyłącz wszystkie inne powiadomienia na smartfonie. Nadal będziesz je otrzymywać po uruchomieniu aplikacji.
■ Nie drażnij sąsiada
Harris cytuje badania w swoim wykładzie, powołując się na badania. W tym czasie ludzie są zazwyczaj rozpraszani przez smartfony dwa lub trzy razy, stąd narzekania na to, że nic nie robią i nic nie robią. Aby ułatwić życie znajomym i współpracownikom, ustal zasadę: pisząc do kogoś, postaraj się zawrzeć w wiadomości kilka punktów, w których będziesz mógł się z nim skontaktować w najbliższej przyszłości. Na przykład, jeśli chcesz wysłać mu filmik z gadającym kotem, powstrzymaj się, zapisz link jako osobny plik, a następnie dodaj wszystkie żarty, demotywujące zdjęcia i emotikony, którymi tak bardzo chcesz się podzielić. Wyślij wszystko w jednej wieczornej porcji. I nie żądaj natychmiastowej odpowiedzi – co, jeśli przeczyta poprzedni punkt?
■ Zastąp czymś przydatnym
Twój smartfon wciąż przypomina ci o swojej obecności; wciąż będziesz go wyciągać z kieszeni, wciąż będziesz uruchamiać aplikację. Pytanie brzmi: którą? Przenieś media społecznościowe na drugi ekran, usuń gry i zostaw coś edukacyjnego na pierwszym. Na przykład podcasty lub DuoLingo. Jedna lub dwie lekcje to 10 minut. Jeśli zrobisz pięć lub sześć takich przerw dziennie, za rok będziesz w stanie komunikować się w nowym języku. A to tylko dlatego, że wyrobiłeś sobie nawyk rozpraszania się.
CZY LECZENIE UZALEŻNIENIA OD INTERNETU JEST MOŻLIWE I KONIECZNE?
Uzależnienie od internetu nie jest wymienione w DSM-5 (konsensusowej liście zaburzeń i chorób psychicznych), a naukowcy wciąż nie są zgodni co do jego definicji. Pierwszy artykuł opisujący uzależnienie od internetu ukazał się w 1995 roku, ale był satyryczną parodią, opisującą objawy takie jak „sny i marzenia na jawie o internecie”, „zmniejszona aktywność społeczna spowodowana internetem” oraz „mimowolne ruchy palców imitujące pisanie na klawiaturze” (wówczas uważane za zabawne). Naukowcy docenili żart, pozytywnie go ocenili i zaczęli go cytować. Dr Ivan Goldberg, który z powodzeniem opowiedział dowcip, kontynuował próby postawienia poważniejszej diagnozy, opierając się na objawach uzależnienia od hazardu. Obecnie nie ma konkretnego leczenia uzależnienia od internetu. Kliniki oferujące detoks cyfrowy (najwięcej w Stanach Zjednoczonych) stosują typową metodę terapii grupowej, znaną z leczenia alkoholizmu, niekontrolowanej aktywności seksualnej i uzależnienia od hazardu.
Pozostaje nam tylko czekać, aż specjaliści zrozumieją, że we współczesnym świecie uzależnienie od internetu wymaga leczenia tak samo jak uzależnienie od wody i powietrza. I że nie należy ludzi odzwyczajać od internetu – wręcz przeciwnie, należy ich nauczyć, jak korzystać z niego jak najefektywniej, dla dobra własnego i innych. Być może wrócimy do noszenia cylindrów i polowania na mamuty (oczywiście mamuty GMO), ale z pewnością nigdy więcej nie będziemy żyć w świecie bez jednej sieci neuronowej. Wręcz przeciwnie, jej wpływ na naturę homo sapiens będzie z każdym rokiem coraz bardziej globalny. A zmiany, jakie przyniesie światu, będą coraz bardziej kolosalne.
I z pewnością nie powinieneś sięgać po smartfon z poczuciem winy. Przecież to nie twoja wina, że urodziłeś się teraz, a nie dwa tysiące lat wcześniej.



