Biznes Fakty
Bańka mieszkaniowa w Rosji. Olbrzymi wzrost cen mieszkań
O 172 proc. wzrosły ceny mieszkań w największych miastach Rosji w ostatnich trzech latach. Wojna w Ukrainie oraz sankcje wpłynęły bezpośrednio na rosyjską gospodarkę. „Elvira Nabiullina, prezes rosyjskiego banku centralnego, jest przerażona” – czytamy w „The Economist”.
Wielki skok cen mieszkań w putinowskiej Rosji (via Getty Images, Contributor#8523328)
„Dziesięciolecia sowieckiej propagandy, która potępiała kredyt jako ciężar nie do udźwignięcia, przyniosły efekt” – zauważa brytyjski tygodnik ekonomiczny „The Economist”. Rosjanie od lat nie chcieli brać kredytów hipotecznych, uważając je za rodzaj niewolnictwa. Dlatego Władimir Putin walczył z tym poglądem od 2003 r., gdy sprawował pierwszą kadencję prezydenta kraju. Apelował wtedy, że kredyty mieszkaniowe mogą rozwiązać problem wielu obywateli.
Liczba kredytobiorców w końcu wzrosła, ale Kreml otrzymał za to rachunek. „Państwowe dotacje podsyciły bardzo gorący rynek nieruchomości, powodując gwałtowny wzrost cen domów” – zaznaczono.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "W biznesie jak w saunie, im wyżej siedzisz tym bardziej się pocisz" – Marian Owerko w Biznes Klasie
Już po wybuchu pandemii COVID-19 wprowadzono preferencyjne kredyty z oprocentowaniem wynoszącym ok. 6 proc. – o 2 p.p. mniej niż oferował rynek – państwo dopłacało różnicę. Taki kredyt mogły otrzymać nie tylko rodziny, ale również np. pracownicy przeprowadzający się na Syberię czy teren okupowanej Ukrainy.
Kredyty po wybuchu wojny
„The Economist” zaznacza, że mimo starań Kremla liczba udzielanych kredytów wystrzeliła dopiero po inwazji na Ukrainę. W 2023 r. banki udzieliły kredytów hipotecznych o łącznej wartości 88 mld dolarów. To wzrost o prawie 50 proc. względem 2020 r.
Skąd taki wzrost? Rosjanie mają mocno ograniczone pole manewru w inwestycjach z powodu sankcji nałożonych przez Zachód. Jest również problem z „przenoszeniem pieniędzy za granicę”. Do tego w Rosję uderzyła inflacja.
Paweł Jeżowski inwestor giełdowy i analityk danych rosyjskiej gospodarki mówił niedawno w programie „Didaskalia” Patrycjusza Wyżgi, że realna inflacja w Rosji może wynosić nawet 30 proc. Oficjalnie Kreml podaje, że jest to 8,59 proc.
Centralny Bank Federacji Rosyjskiej podniósł kilka miesięcy temu stopy referencyjne do poziomu 16 proc. W tym samym czasie rząd utrzymał preferencyjne warunki kredytowania, podnosząc je z 6 do 8 proc. W efekcie powstała spora różnica między rządową a rynkową wysokością stopy dla kredytów hipotecznych.
„W konsekwencji Kreml ponosi wysokie koszty. Ministerstwo Finansów wydało już prawie pół biliona rubli na ten program” – zaznacza „The Economist”. A koszty mogą jeszcze skoczyć, gdy 26 lipca podniesione zostaną stopy do 18 proc.
Według szacunków ceny nieruchomości w największych miastach kraju wzrosły w latach 2020-2023 o 172 proc. Te dane mają przerażać szefową rosyjskiego banku centralnego Elvirę Nabiullinę, która obwinia rządowe dotacje o „przegrzanie rynku mieszkaniowego”.