Biznes Fakty
Klient zjadł rzodkiewkę. Zapłaciła za to wysoką cenę i było jej wstyd.
Podczas zakupów klientka spróbowała jednej rzodkiewki. Powiedziała, że jedna głowa odłamała się od reszty i spadła na podłogę, a sklep i tak by ją wyrzucił. Jednak ochroniarze nie byli przekonani. Kazano jej zapłacić, a kwota była dość znaczna.

Czytelnik skontaktował się z heute.at ze skargą na nieprzyjemny incydent, do którego doszło w sklepie Hofer w Linzu w Austrii. Wyjaśniła, że poszła do sklepu i postanowiła kupić rzodkiewki. Kiedy wybierała najlepszy bukiet, jedna z główek odłamała się i spadła na podłogę. Kobieta pomyślała, że sklep i tak je wyrzuci, więc postanowiła je zjeść. Wzięła nową paczkę i poszła do kasy, żeby za nią zapłacić.
Przeczytaj także: Wielka Brytania na skraju rewolucji. Mięso hodowane w laboratorium trafi do sprzedaży
Spróbowała rzodkiewki. Została skazana za kradzież.
Gdy odchodziła od kasy i kierowała się w stronę wyjścia, podszedł do niej ochroniarz i poprosił, aby weszła z nim do małego pokoju. Na miejscu zdarzenia zeznał, że widział, jak kobieta jadła rzodkiewki, co można uznać za kradzież. Sąd skazał ją na zapłatę grzywny w wysokości 246 euro (ok. 1023 złotych) i 3 centów za zjedzoną rzodkiewkę. „Od tej pory nie mam wstępu” – powiedziała kobieta. Opowiedziała znajomym, co się wydarzyło, a oni wszyscy byli oburzeni. Twierdzili, że została „oszukana”, bo nie dano jej kopii raportu „detektywa sklepowego”.
Przeczytaj także: Kradzieże z kalkulatorem. Złodzieje starają się nie przekraczać tej kwoty.
Sklep: Jedzenie bez płacenia jest przestępstwem
Dziennikarze skontaktowali się z siecią Hofer, aby wyjaśnić szczegóły incydentu. Przedstawiciel biura prasowego potwierdził, że taki incydent miał miejsce. „Po zdarzeniu regionalny dział sprzedaży zapoznał się z nagraniem wideo. Z materiału wyraźnie wynika, że kobieta wcześniej włożyła ten produkt do kieszeni kurtki, a następnie go zjadła podczas zakupów. „To przestępstwo” – oświadczyła sieć, precyzując, że konsumpcja produktów w sklepie jest możliwa wyłącznie po zapłaceniu za nie przy kasie. Klienci prawdopodobnie nie mieliby żadnych kłopotów, gdyby po prostu powiedzieli kasjerowi, że zjedli jedną rzodkiewkę i poprosili o doliczenie odpowiedniej kwoty do rachunku.
Ponadto w polskich sklepach spożycie towaru przed zapłaceniem za niego może skutkować oskarżeniem o kradzież. Urząd ds. Konkurencji i Konsumentów zajął już stanowisko w tej sprawie, przypominając, że „towary nie należą do Ciebie, dopóki za nie nie zapłacisz”. „Jeśli zjesz lub wypijesz cokolwiek przed zapłaceniem, może to zostać uznane za kradzież (art. 535 Kodeksu cywilnego i art. 278 Kodeksu karnego)” – napisał Urząd na Instagramie.