Rafał Vos: Trump wygrywa wojnę celną na razie

Czy decyzja Donalda Trumpa z ubiegłego tygodnia o wstrzymaniu podwyżek ceł na 90 dni jest sygnałem, że Biały Dom się poddał i wycofał? Nie sądzę. Wręcz przeciwnie, można odnieść wrażenie, że osoba myśląca w ten sposób nie do końca rozumie, co dzieje się we współczesnej gospodarce światowej.

Fdb7b5fe06a2d4203a806330e064c8ba, Biznes Fakty Donald Trump / NICHOLAS KAMM / AFP

W powietrzu unosi się wiele komentarzy sugerujących, że prezydent USA obawiał się konsekwencji swojej polityki i został przywołany do porządku przez rynki. Pierwsza interpretacja jest taka, że Trump „złamał się”, ponieważ wartość amerykańskiego długu publicznego zaczęła rosnąć (wskutek ucieczki inwestorów z amerykańskich papierów dłużnych i dolara), w związku z czym musiał się wycofać. Druga interpretacja jest taka, że Trump spowoduje spadek giełdy. Inna interpretacja wydarzeń z ubiegłego tygodnia mogłaby naiwnie sugerować, że decydującym czynnikiem było pogorszenie nastrojów konsumentów (obawy przed wzrostem cen), co może wpędzić Amerykę w recesję.

„Wszystkie interpretacje są dziecinnie naiwne”

Wszystkie te interpretacje są oczywiście entuzjastycznie przyjmowane i rozpowszechniane przez antytrumpowską część opinii publicznej w USA i na całym świecie, która w końcu miała okazję (dla odmiany) się z czegoś cieszyć. Problem polega jednak na tym, że są oni wszyscy dziecinnie naiwni i nie potrafią wytrzymać konfrontacji z rzeczywistością. I jest na to kilka powodów.

Po pierwsze, mówienie o „wycofaniu się” Trumpa z polityki taryfowej jest mocno przesadzone. Warto w tym miejscu przypomnieć, że zawieszenie ceł ogłoszone w ubiegłym tygodniu, 2 kwietnia, w tzw. Dniu Wyzwolenia Ameryki, nie oznacza, że Trump powraca do poprzedniego statusu, jaki miał przed objęciem urzędu. Na przykład w stosunkach z Europą cła obniżono z ogłoszonych 2 kwietnia 20 procent, nie do zera, lecz do 10 procent. Ponadto wszystkie taryfy sektorowe wprowadzone w ostatnich tygodniach pozostają w mocy – na przykład te dotyczące samochodów czy aluminium. A wkrótce także w branży farmaceutycznej.

Po drugie, należy do tego dodać jeszcze 10 procent. Bo o tyle osłabił się dolar względem euro od początku prezydentury Trumpa . Od dawna spekuluje się, że zwolennicy Trumpa uważają, iż zbyt silny dolar jest główną przyczyną utrzymującego się deficytu handlowego USA . Każdy zainteresowany rozwinięciem tej idei może zapoznać się z moim tekstem opublikowanym kilka tygodni temu .

Trump i jego ekonomiści marzą o słabszym dolarze amerykańskim

Warto pamiętać, że dążenie do ciągłej dewaluacji własnej waluty jest właśnie jednym z głównych dążeń polityki gospodarczej obecnego prezydenta. Tak, dokładnie o to chodzi. Trump i jego zespół ekonomistów starają się jedynie osłabić dolara amerykańskiego względem walut najważniejszych partnerów handlowych Ameryki, głównie euro i juana chińskiego. Dlaczego tak się dzieje? To proste. Z punktu widzenia bilansu handlowego osłabienie waluty ma taki sam skutek jak cło. Dla eksportera (np. z UE), który importuje swoje towary do Ameryki, wzmocnienie euro względem dolara o 10 procent oznacza, że jego produkty stają się o 10 procent droższe dla amerykańskiego nabywcy. To z kolei sprawia, że taki produkt jest mniej konkurencyjny na rynku amerykańskim. Jeżeli w tym samym czasie Ameryka — za pomocą różnych środków, od ceł po wahania kursów walutowych — w podobny sposób zmniejsza konkurencyjność innych towarów importowanych do Stanów Zjednoczonych, to wszystko to razem tworzy szansę na to, że amerykańska produkcja stanie się bardziej opłacalna. I to jest prawdziwy i deklarowany cel ruchu MAGA.

Ekonomista Wolfgang Münchau napisał kilka dni temu w Unherd, że osłabienie dolara jest rozwiązaniem, które wielu doradców Trumpa (np. sekretarz skarbu Steve Bessent) preferuje zamiast ceł. Słabszy dolar wpływa zarówno na import (zmniejsza się, ponieważ towary zagraniczne stają się droższe), jak i na eksport (ponieważ towary amerykańskie stają się tańsze). Cła nie mają takiego wpływu.

„Cła nie są dla Trumpa celem samym w sobie”

Po trzecie, 90-dniowe zamrożenie ceł z okazji Dnia Wyzwolenia nie dotyczy Chin . Tutaj wojna handlowa trwa nadal, a nawet eskaluje, ponieważ Pekin już ją odrzucił

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *