Biznes Fakty
Robert Gwiazdowski: Praworządność? Znikąd nadziei!
Na konferencji „Ewolucja państwa i prawa. Refleksje z roku odbudowy praworządności” zorganizowanej przez zaangażowaną w walkę o demokrację Fundację Batorego Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar wyraził ponoć pogląd, że niewielka liczba członków stowarzyszenia prokuratorskiego Lex Super Omnia w porównaniu do liczby członków tak zaangażowanych w walkę o demokrację stowarzyszeń sędziowskich jak Iustitia i Themis świadczy o większej „skali wyzwań” w przywracaniu praworządności w prokuraturze.
/Tomasz Jastrzębowski /ReporterPiszę „ponoć”, bo na konferencji nie byłem. Na takie konferencje zapraszani są tylko prawnicy wystarczająco mocno zaangażowani w walkę o demokrację.
„Nie można przywrócić praworządności, bo jej nigdy nie było”
Więc wykorzystam te łamy, żeby powiedzieć, co ja o tym sądzę. Nie wiem tylko, czy nie wykorzystam ich w sposób niewłaściwy. Bo na konferencji dyskutowano miedzy innymi o tym „jak komunikować w mediach kwestie praworządności, aby dotrzeć do obywateli”. Mam wrażenie, że tak jak kiedyś byłem przez Jerzego Urbana nazywany „elementem antysocjalistycznym” lub „pełzającym kontrrewolucjonistą”, tak teraz mogę być nazwany – żeby użyć języka konferencji – „populistycznym manipulatorem nadużywającym demokratycznych standardów”. No ale trudno.
Tytuł „Refleksje z roku odbudowy praworządności” od razu przypomniał mi tematy szkolnych wypracowań: „Udowodnij, że Adama Mickiewicz wielkim poetą był”. Napisałem kiedyś z przekory, że może tym trzynastozgłoskowcem to on umiał się posługiwać, ale tego Ordona uśmiercił, żeby własne wyrzuty sumienia uśmiercić, gdy wspomnienie czułych ramion Konstancji Bojanowskiej, w których spędzał czas Powstania Listopadowego, już wygasło. A za rządów PiS, słysząc o zamiarze „przywrócenia praworządności” pisałem, że trzeba się zdecydować: albo praworządność, albo czegoś „przywracanie”. Nie można bowiem przywrócić praworządności, bo jej nigdy nie było. Rząd PO wybrał strategię przywracania niepraworządności.
Słowa Ministra Sprawiedliwości są tego dowodem.
„Obywatel podejrzany, a nawet już oskarżony, to człowiek niewinny”
Zacznę od wyznania, że o prokuratorach mam zdanie jak najgorsze. To taka pewnie przypadłość adwokacka. Mało który z kolegów ma dobre zdanie o prokuratorach manipulujących materiałem dowodowym, nadużywających aresztu tymczasowego, przeciągających postępowania – bo skoro podejrzany siedzi w areszcie, to po co się spieszyć, a jak posiedzi (bez żadnych praw, które mają już skazani na kary pozbawienia wolności więźniowie), to może „skruszeje” – wykorzystujących świadków „koronnych” i wyłudzających od nich w zamian za złagodzenia kary wyssane często z palca, niepoparte żadnymi innymi dowodami, zeznania przeciwko innym, niedopuszczających miesiącami obrońców do akt prowadzonych wobec ich klientów spraw, itp., itd.
Ale to się nie poprawi, gdy prokuratorzy zapiszą się do jakiegoś stowarzyszenia tak mocno zaangażowanego w przywracanie władzy PO (to znaczy oczywiście praworządności chciałem napisać) jak sędziowie z chwalonych przez Pana Ministra stowarzyszeń.
Prokuratura z istoty swojej jest elementem aparatu przemocy: ma ścigać przestępców. A sędziowie mają bronić praw obywateli – nawet tych, których ściga prokuratura. Obywatel podejrzany (czyli taki, któremu prokurator przedstawił zarzuty popełnienia czynu zabronionego), a nawet już oskarżony (czyli taki, wobec którego prokurator wniósł już do sądu akt oskarżenia) to człowiek niewinny. Winny będzie, dopiero wówczas gdy zostanie skazany. I nie ma znaczenia, że większość spraw, w których prokuratorzy wnieśli do sądu akt oskarżenia, kończy się skazaniem oskarżonych. To wcale nie musi być dowód na to, jak dobrych mamy prokuratorów. To równie dobrze może być dowód na to, jak kiepskich mamy sędziów.
Może czas pomyśleć o obywatelach tworzących Naród?
Pan Minister stwierdził, że wyzwaniem jest „naprawa instytucjonalna, po drugie odzyskanie zaufania UE oraz innych organizacji międzynarodowych i partnerów w stosunkach bilateralnych, wreszcie stworzenie mechanizmów odpowiedzialności za nadużycia”.
Ja bym postulował podjęcie próby budowy zaufania obywateli. Jego „odzyskiwanie” też nie wchodzi w grę, jak „przywracanie praworządności”, bo tego zaufania też nigdy nie było. Aczkolwiek nie wykluczam, że było „zaufanie UE oraz innych organizacji i partnerów”. Ale ono to już chyba zostało odzyskane od razu 15 października 2023 roku. Co nie?
Więc może czas pomyśleć i o obywatelach tworzących Naród, który, ponoć – jak stanowi Konstytucja – „sprawuje władzę zwierzchnią w Rzeczpospolitej”?
Niestety w Rzeczpospolitej Naród nie może sobie wybrać Ministra Sprawiedliwości czy Prokuratora Generalnego. Ma głosować za tym, kto ich będzie mógł wybrać. I raz mamy takiego, a raz innego Ministra/Prokuratora.
Póki co obecny Minister jest usprawiedliwiony (a dokładniej to się usprawiedliwia) tym, że Prezydent z PiS zawetuje ustawy w obronie PiS. Ale wszystko wskazuje na to, że za dziewięć miesięcy już nie będzie wetował. A ustawy naprawcze, „przywracające praworządność”, przywracają niepraworządność, tylko taką trochę inną niż ta niepraworządność, którą zaprowadził wcześniej PiS.
Więc słuchając „Refleksji z roku odbudowy praworządności” ogarnęła mnie refleksja następująca: znikąd nadziei.
Robert Gwiazdowski
Autor prezentuje własne poglądy i opinie.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.