Biznes Fakty
Jak Studio Element buduje opowieści dla ogromnych przedsięwzięć inwestycyjnych w Europie
Zaczęli od konkursowych prezentacji, dzisiaj współtworzą narracje dla największych projektów w Europie. Studio Element, założone przez Filipa Kurasza i Jakuba Figla, to więcej niż tylko firma graficzna — to przestrzeń, gdzie architektura łączy się z emocjami, a obraz staje się historią. O ścieżce od studenckich ambicji po międzynarodowe uznanie, o filozofii pracy oraz przyszłości prezentacji architektonicznej opowiada Filip Kurasz.

- Studio Element zyskało globalne uznanie, w tym renomowane nagrody w konkursach Architizer Vision Awards oraz International Property Awards
- Projekty studia, takie jak Stockholm Wood City albo Health Innovation Campus, integrują estetykę, technologię i emocjonalne nastawienie
- Studio Element pragnie rozwijać się w obszarze premium, używając nowoczesnych technologii, lecz utrzymując skupienie na emocjonalnym przekazie i ludzkim doświadczeniu
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
REKLAMA
Anna Korólczyk-Lewadnowska, Business Insider Polska: Jak pojawił się zamysł założenia Studia Element?
Filip Kurasz, dyrektor kreatywny Studio Element: Od zawsze pragnęliśmy być architektami — i to ma ogromne znaczenie, ponieważ Element od początku był tworzony jako połączenie studia wizualizacji i biura architektonicznego. Architektura to nasza pasja. Już jako studenci pragnęliśmy współpracować z najlepszymi i realizować autorskie projekty. Zakończyliśmy studia z wyróżnieniem, zdobywając doświadczenie w znanych holenderskich firmach. To ukształtowało nasze aspiracje, standardy i sposób myślenia o jakości pracy.

Czytaj też: PRS i co-living w Polsce. Urban Partners buduje przyszłość rynku najmu
Wartości i estetyka w architekturze
Jak to się zaczęło?
Z Kubą poznaliśmy się po studiach, dzięki naszej promotorce, prof. Kseni Piątkowskiej. Zaprosiła nas do wspólnego konkursu na projekt jednego z budynków dla Politechniki Gdańskiej. Wygrana w wieku 26 lat była punktem zwrotnym — dała nam wiarę we własne możliwości i stworzyła podwaliny przyszłej kooperacji. Szybko okazało się, że mamy zbliżone wartości, estetykę i sposób myślenia o architekturze. Nasze umiejętności zaczęły się wzajemnie uzupełniać — tak powstał Element.
Pamiętasz pierwsze zamówienie?
Oczywiście. Nadeszło z biura, w którym wcześniej pracowałem w Holandii. To był spory projekt mixed-use w Haarlem: pięć wizualizacji, tydzień pracy i noce spędzone przed komputerem. Intensywny, ale ważny moment, gdyż uświadomił nam, że możemy tworzyć wizualizacje i na tym zarabiać.
Jak ewoluowała filozofia pracy studia na przestrzeni lat?
To była długa droga — pełna nauki, prób i błędów. Na początku oferowaliśmy wizualizacje konkursowe, które sami wykonywaliśmy dla siebie. Działało to dobrze, ale szybko spostrzegliśmy, że część klientów traktuje nas jak narzędzie do wytwarzania obrazów. Dla nas każdy obraz był zawsze projektem samym w sobie — z własną narracją, klimatem i intencją. Dzięki kolejnym nagrodom i publikacjom zaczęliśmy budować reputację studia, które potrafi opowiadać architekturę w sposób zgodny z tożsamością marki. Zrozumieliśmy, jak funkcjonuje rynek, jak różni są odbiorcy i czego naprawdę potrzebują nasi partnerzy. Zaczęliśmy świadomie kształtować proces — tłumacząc klientom, czemu służą poszczególne etapy i dlaczego to istotne. Kluczem okazała się partnerska komunikacja i transparentność. Dziś, po 11 latach działalności, Element funkcjonuje jako partner doradczy i kreatywny. Nasi klienci powierzają nam nie tylko wizualizacje, lecz także opracowanie kierunku artystycznego, a czasem nawet całej identyfikacji wizualnej projektu.
Czy jest projekt, który szczególnie utkwił Ci w pamięci?
Zdecydowanie kilka.
Health Innovation Campus Boxmeer w Holandii projektu UN Studio — to kampus o rozległej powierzchni 200 tys. m kw. poświęcony zdrowiu. Kluczowe było oddanie relacji między architekturą, światłem a ideą „healing environment”.

Stockholm Wood City (Henning Larsen Architects / Atrium Ljungberg) — największa drewniana dzielnica na świecie, zajmująca łącznie 250 tys. m kw., budowana z drewna klejonego. Projekt ukazujący przyszłość miast: zrównoważoną, przyjazną, ludzką.
Więzienie w Antwerpii (Hootsmans) — budynek dla 440 osób z salami gimnastycznymi, biblioteką, kawiarnią i możliwością trzymania zwierząt. Przestrzeń redefiniująca pojęcie humanitarnego podejścia do architektury więziennej.

Każdy z tych projektów wymagał połączenia technicznej dokładności z emocjonalną percepcją. Właśnie w tym — w zrozumieniu, że architektura to nie tylko forma, ale doświadczenie — dostrzegamy największą wartość naszej pracy.
Do finalnej wizualizacji
Jak wygląda proces twórczy w studiu — od briefu do ostatecznej wizualizacji?
Zaczynamy od rozmowy z klientem, architektem, zespołem projektowym. Dyskutujemy o tym, co chcą przekazać, do kogo się zwracają i jakie wartości ma projekt. Dopiero wtedy powstaje pomysł na serię wizualizacji — spójną, narracyjną i dostosowaną do charakteru projektu. Standardowy proces trwa od dwóch do czterech tygodni. Odbywają się trzy spotkania: pierwsze to moment wyboru ujęć i szkiców, kolejne służą kontroli postępu i odkrywaniu nowych kadrów. Najlepsze pomysły rodzą się właśnie wtedy — spontanicznie, w trakcie pracy. W skrócie: nasz proces to dialog, interpretacja, intuicja oraz rzemiosło. Każdy projekt traktujemy indywidualnie, ponieważ każda architektura ma swój rytm. My przekształcamy go w obraz.
Czy są realizacje, które zdobyły uznanie branży kreatywnej?
Tak. Przykładem jest wizualizacja wnętrza sali koncertowej Centrum Muzyki im. Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli. Obraz stał się viralem — trafił do pracy doktorskiej o akustyce oraz lookbooka paryskich targów designu. Projekt realizowaliśmy wspólnie z Arau Acustica — laureatami nagrody im. Miesa van der Rohe. Pomimo że konkursu nie wygraliśmy, nasza wizualizacja znalazła się na okładce Archdaily i zdobyła Special Mention w Architizer A+ Awards.

Studio Element zdobyło ostatnio prestiżowe międzynarodowe nagrody — czy może Pan o nich opowiedzieć?
Architizer Vision Awards to konkurs organizowany przez jedno z wiodących światowych mediów o architekturze. Nagroda Artist of The Year przyznawana jest studiom, które wnoszą nową jakość do sposobu prezentowania architektury. Dla nas to ogromne wyróżnienie — pokazuje, że nasza praca ma wartość nie tylko estetyczną, ale także emocjonalną.
Z kolei International Property Awards to konkurs z ponad 30-letnią historią, nagradzający najlepsze biura i projekty z całego świata. Proces jest wieloetapowy, a konkurencja ogromna — tym bardziej cieszy nas, że znaleźliśmy się w gronie laureatów w kategorii najlepszego biura CGI (grafiki komputerowej).
Jakie znaczenie mają dla Was konkursy międzynarodowe?
To coś więcej niż promocja. Traktujemy je jako przestrzeń do eksperymentów, rozwoju i refleksji nad kierunkiem, w którym podąża nasza branża. Pozwalają nam porównywać się z najlepszymi, konfrontować idee i prezentować nasze wartości. Dla klientów to dowód, że współpracują z zespołem, który myśli globalnie, pracuje według wysokich standardów i potrafi opowiadać architekturę w sposób zrozumiały i poruszający.
Jakie są najbliższe cele studia Element?
Chcemy się rozwijać — rozbudować zespół, brać udział w kolejnych międzynarodowych konkursach i umacniać pozycję w segmencie premium. Zależy nam, żeby Element był synonimem jakości — miejscem, gdzie klient otrzymuje nie tylko piękny obraz, ale partnera, który rozumie jego wizję, cele biznesowe i wartości.
Czy dostrzega Pan nowe kierunki rozwoju dla wizualizacji architektonicznych — np. VR, AI, interaktywne prezentacje?
To trochę jak z fotografią — technologia się zmienia, ale esencja pozostaje ta sama. VR, AI, interaktywne prezentacje to narzędzia, które pozwalają dogłębniej doświadczać architektury, zanim wbije się pierwszą łopatę w ziemię. Ale sedno wciąż jest takie samo — chodzi o emocje, przekaz informacji i zrozumienie człowieka w przestrzeni. Technologia jest tylko środkiem. Najważniejsze jest to, co dzięki niej potrafimy pokazać.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło



