Biznes Fakty
Niespokojna noc w Tbilisi. Użyto gazu łzawiącego
Protesty w Tbilisi
W centrum Tbilisi "robocopy" wyłapują ludzi – donosili protestujący Gruzini, nazywając tak policjantów rozganiających demonstracje. W stolicy kraju trwają protesty po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu rozmów dotyczących przystąpienia do Unii Europejskiej.
W nocy z soboty na niedzielę policja zaczęła rozganiać protestujących zebranych przed parlamentem na głównej ulicy stolicy Gruzji Tbilisi – alei Rustawelego. Aleją kroczył szpaler policji, wypychając protestujących. Gruzini nazywają ich „robokopami”.
Demonstrujący biegiem uciekali przed nadchodzącymi funkcjonariuszami, chowali się we wnękach witryn i na klatkach schodowych. W okolicy Rustawelego widać było karetkę, a wokół niej zebrali się ludzie. Funkcjonariusze wyłapywali uczestników akcji i zatrzymywali ich. Niektórzy protestujący rzucali petardami w policjantów.
Na części alei przed parlamentem w pewnym momencie nie było już protestujących. Ludzie zostali wyparci na inny odcinek ulicy: w pobliżu placu Rewolucji Róż. Słychać było też szczekanie bezpańskich psów i oklaski dla osób budujących nowe barykady m.in. ze śmietników.
Policja użyła wobec zgromadzonych gazu łzawiącego. Protestujący donosili, że mogły zostać wykorzystane gumowe kule, ale nie jest to potwierdzona informacja. Demonstranci mieli użyć w walce z policją koktajli Mołotowa. Są doniesienia, że na ulicy obok tylnego wejścia do parlamentu aresztowano osoby nieletnie.
Gruzja. Protesty w Tbilisi
Protesty w Tbilisi wybuchły po ogłoszeniu przez premiera kraju, że Gruzja zawiesza rozmowy dotyczące jej przystąpienia do Unii Europejskiej do 2028 roku. Do protestujących dołączyła prezydent kraju Salome Zurabiszwili, która uznała, że rząd „wypowiedział wojnę własnemu narodowi”. Demonstracje na ulicach kraju trwają od kilku dni i są coraz brutalniej tłumione.
Zurabiszwili oświadczyła w sobotę, że pełniony przez nią urząd jest jedyną prawdziwą i legalną instytucją, jaka pozostała w państwie. Salome Zurabiszwili określiła krajowy parlament jako nielegalny, w związku z czym – według niej – nie może on wybrać jej następcy. – Pozostanę na stanowisku, dopóki legalny parlament nie wybierze nowego prezydenta – zadeklarowała.
Kadencja obecnej prezydent powinna zakończyć się w grudniu tego roku, jednak głowa państwa zapowiedziała, że jej mandat będzie kontynuowany aż do czasu wybrania nowego rządu. Przywódczyni kraju i opozycja nie uznają wyników październikowych wyborów – wówczas wygrała partia Gruzińskie Marzenie.
Gruzja. Andrzej Duda apeluje
W sobotę wieczorem prezydent Andrzej Duda rozmawiał telefonicznie z Salome Zurabiszwili. Jak podano, prezydent Gruzji „opisała przebieg trwających od 2 dni oddolnych i spontanicznych protestów społecznych, wyraziła też bardzo głębokie zaniepokojenie perspektywą wzrostu napięć, eskalacji wewnętrznego konfliktu i poważnego kryzysu konstytucyjnego w Gruzji”.
„Prezydent Andrzej Duda konsekwentnie wspiera wieloletnie dążenia narodu gruzińskiego do bycia częścią Unii Europejskiej” – czytamy w komunikacie.
Decyzję rządu o całkowitym wstrzymaniu negocjacji akcesyjnych nazwano „bolesnym ciosem dla tych dążeń”. „Ten radykalny ruch, w oczywisty sposób leżący w interesie Rosji, stoi w sprzeczności z przedwyborczymi deklaracjami Gruzińskiego Marzenia i dlatego nosi znamiona oszustwa wyborczego. Skłania to do wnikliwego zbadania wszystkich wątpliwości dotyczących przebiegu wyborów parlamentarnych w Gruzji z 26 października br.” – podkreślono dalej.
Prezydent Duda zaapelował do gruzińskiego rządu o „umiar i rozwagę, o wsłuchanie się w głos obywateli i wycofanie się ze sprzecznych z ich wolą decyzji, o otwartość na wyjaśnienie wszystkich wątpliwości związanych z przebiegiem ostatnich wyborów parlamentarnych oraz gotowość do rozpisania nowych wyborów, wolnych od wszelkich wątpliwości i podejrzeń”.
WIDEO: "Wszyscy czuliśmy się jak w domu". Tusk dziękuje premierowi Szwecji
Anna Nicz / an / PAP/Polsatnews.pl
Źródło