Dark Web, czyli czy kupiłbyś swojemu dziecku pistolet bojowy?

Myślę, że odpowiedź jest oczywista. Dlaczego więc kupujemy mu komputer z czystym sumieniem (albo pozwalamy mu go używać jak własnego), nie dbając o minimum bezpieczeństwa…

Nie, nie mam na myśli naszego ukochanego „elektronicznego przyjaciela”, mam na myśli dziecko, które z niego korzysta.

Trochę o naszych dzieciach

Każdy, lub prawie każdy, wie, że komputer należy chronić przed wirusami, trojanami i innymi złymi duchami, aby nie zachorował i przez długi czas cieszył nas możliwością „surfowania po Internecie”, rozmawiania ze znajomymi, a nawet wykonywania części naszej pracy w domu, siedząc w miękkim fotelu, niedaleko telewizora.

Wydaje się, że wszyscy rozumieją, że dziecko (i my sami) musimy być chronieni nie mniej, a może nawet bardziej. Ale ponieważ zagrożenie jest nieuchwytne, nieoczywiste (w końcu nie chodzi o broń), niewiele osób o tym myśli lub nie wykracza poza rozmowy. Wiele osób po prostu kupuje komputer dla swojego dziecka jako okup, gdyby tylko ustały codzienne prośby o pomoc. Na tym kończy się opieka rodzicielska, tyle że z czasem zaczynamy dostrzegać zmiany zachodzące w dziecku.

W jednym z artykułów, które przeczytałem w internecie, autorka stwierdziła, że wolałaby uzależnienie od internetu od jakiegokolwiek innego. Nie mogę się z tym zgodzić. Uzależnienie, niezależnie od tego, jak szlachetne cele się za nim kryją, pozostaje uzależnieniem. Nie można mieć nadziei, że wszystko zniknie z biegiem lat. Niektórzy narkomani również wyzdrowieją, ale większość…

Ten problem zaczął mnie interesować nie tak dawno, kilka miesięcy temu.

Mój 6-letni syn, jak zwykle, wdrapał mi się na kolana, kiedy „siedziałam w internecie”. Wszystko było jak zwykle. Szukałam czegoś, a on siedział cicho i patrzył. To, co stało się później, prawdopodobnie przydarzyło się nie tylko mnie. Zapytał, co wujek i ciotka robią na ekranie – tam, w kącie. To był szok!!! Kiedy człowiek jest tak zajęty szukaniem potrzebnych informacji, nie zawsze zauważa, dokąd prowadzą hiperłącza… Jak wytłumaczyć 6-letniemu chłopcu, że wielu ludzi lubi ten proces, a niektórzy na nim zarabiają? Ale ja też mam 12-letnią córkę.

Czy próbowałeś kiedyś bawić się w „szpiega” i obserwować, co Twoje dziecko przegląda, surfując po internecie? Otwórz „log” przeglądarki i sprawdź (oczywiście, jeśli dziecko go nie wyczyści), z jakich zasobów korzysta Twoje dziecko? Myślę, że dowiesz się wiele o swoim ukochanym synu (córce). Po namyśle, troskliwy rodzic dojdzie do wniosku, że konieczne jest blokowanie przejść i luk w „ciemnym segmencie sieci”.

Inny przykład. Tak zwane darmowe gry online, które w rzeczywistości wcale nie są darmowe. Jeśli jest to gra Java, prawdopodobieństwo zainfekowania komputera jakąś infekcją (trojanem, ze wszystkimi konsekwencjami…) wzrasta wielokrotnie. W innych przypadkach zakłada się, że „kupujesz” jakieś umiejętności, możliwości, broń itp. za pieniądze elektroniczne.

W naszych czasach też graliśmy w „wojnę” i „rycerzy”. Ale nie kojarzyło się to z kałużami krwi i mięsa rozmazanymi na ścianach. Teraz nie trzeba sobie niczego wyobrażać – wszystko bardzo kolorowo „żyje” na ekranie komputera. A dzieci bardzo często „wciągają się w… tę grę”, a cóż mogę powiedzieć o dzieciach, całkiem udani dorośli poświęcają cenny czas i pieniądze na gry. Ale ci ostatni przynajmniej sami zarabiają.

Trochę o nas samych

Jeśli potraktujemy Internet jako zjawisko w ogólności, to pełna analogia do realnego życia jest widoczna gołym okiem. Wszystkie oznaki zarówno dobrych, jak i złych zjawisk są obecne w całej okazałości. Jest kradzież, chciwość i namiętność przekraczająca wszelkie granice, morderstwa i zdrady, choroby i epidemie.

Automaty do gry zniknęły z ulic, ale gdziekolwiek spojrzysz w internecie, oferują grę. Nieważne, czy to karty, czy ruletka, walka, czy uprawa warzywnika (oczywiście wirtualny ogródek warzywny jest łatwiejszy w uprawie niż prawdziwy). Prawie za darmo. Tylko zasady nie stanowią, że po krótkim czasie, gdy wciągniesz się w grę, będzie ona wymagała od kilku rubli do kilkuset dolarów miesięcznie. A nawet więcej, w zależności od tego, w co grasz. Niektóre media o tym mówią, ale to głos wołającego na puszczy.

Choroby komputerowe (wirusy, robaki i wiele innych), jeśli nie zacznie się ich dzielić na kategorie, nie są gorsze niż „ptasia grypa”. Ale… Zrobiliśmy trochę hałasu, pogadaliśmy i uspokoiliśmy się. Sformatowaliśmy dysk twardy, jeśli nie udało się go wyleczyć, i tyle. A kto uleczy złamane dusze dzieci?

Jeśli otrzymasz rachunek telefoniczny z czarno na białym napisem: „Zapłać za połączenia do Wybrzeża Kości Słoniowej”, a nie tylko nie będziesz mógł rozmawiać, ale nawet nie będziesz sobie wyobrażał, gdzie to jest, będziesz głęboko oburzony i nie zapłacisz. Ale jednocześnie, jeśli masz nielimitowany internet i płacisz tylko za jego prędkość, raczej nie będziesz bardzo zdenerwowany, jeśli pewnego dnia okaże się, że lwia część Twojego ruchu idzie w nieznanym kierunku. A bez pewnych umiejętności nie jest łatwo się tego dowiedzieć.

Komunikując się na czacie, kontrolujesz, co i do kogo mówisz, ale czy możesz mieć pewność, że Twoje dziecko robi to samo? Istnieje o wiele więcej możliwości i sposobów na wyciągnięcie danych osobowych od dziecka niż od osoby dorosłej. Ciągle ostrzegasz swoje ukochane „dziecko”, aby nie komunikowało się z nieznajomymi na ulicy. Ale co z jego aktywnością w internecie?

Nie jest tajemnicą, że reklama służy do sprzedaży towarów, kształtowania opinii publicznej, naszych nawyków i pragnień, a także kreowania stereotypów behawioralnych i sposobów myślenia. Dzieje się tak pomimo istnienia swoistej cenzury w telewizji i radiu. Choć o jej jakości można by długo dyskutować. Wyobraź sobie, ile możliwości otwiera się w internecie, gdzie wszystko jest niekontrolowane. Powiem od razu: nie jestem zwolennikiem totalnej kontroli (nie żyjemy w Chinach). Dlatego ratowanie tonących – resztę sami znacie…

Powstało wiele sekt i klubów, podobnych do tego, w którym uczestniczył niesławny książę Florizel. Dzieci tam uczęszczają, niektóre z powodu zainteresowań sportowych, inne dla „dobrego” życia. Przyciąga je niepowtarzalna okazja, by „zaryzykować” swój los.

Niniejszy artykuł nie jest apelem do władz o zaostrzenie kontroli nad internetem. Jest to apel do rodziców, aby byli bardziej uważni na swoje dzieci. Zakaz to najgorsze, co można zrobić w tej sytuacji, a możliwość kontroli to pilna potrzeba. Przyjrzyj się swojemu dziecku bliżej. Spróbuj dostrzec i zrozumieć, co je niepokoi, odpycha, a co wręcz przeciwnie – pociąga.

Jeśli kupisz swojemu dziecku (broń) komputer, naucz go, jak go używać i jak się chronić, a także wytłumacz dziecku, że Internet jest niemal jak życie – jest w nim wiele złego, ale też wiele dobrego.

Najważniejsza jest nie umiejętność naciśnięcia spustu, ale wiedza, gdzie wycelować.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *