Biznes Fakty
Roboty zyskują supermoc. To będzie przełomowy rok
Jeszcze kilka lat temu w robotyce istniał poważny problem: nauczenie robota wykonywania konkretnych czynności było żmudne, pracochłonne i drogie. Obecnie, za sprawą generatywnej sztucznej inteligencji, roboty uczą się znacznie łatwiej i szybciej. Jest już robot, który np. nauczył się operacji chirurgicznych po obejrzeniu odpowiednio dużej liczby filmów.
- Generatywna sztuczna inteligencja pozwala robotom zdobywać umiejętności szybciej i taniej, ucząc się np. na podstawie filmów szkoleniowych
- Najnowsze roboty chirurgiczne potrafią autonomicznie wykonywać skomplikowane zabiegi, uzupełniając niedobory lekarzy w szpitalach
- Rozwój AI w robotyce otwiera nowe możliwości w medycynie, przemyśle i edukacji, rewolucjonizując sposób zdobywania kompetencji przez maszyny
- Choć technologia jest obiecująca, pozostają do rozwiązania kwestie odpowiedzialności za ewentualne błędy robotów
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Lekarze przeprowadzają konkretny zabieg chirurgiczny i nagrywają całość na wideo. Następnie film służy do nauki zarówno dla innych, mniej doświadczonych lekarzy, jak i — od niedawna — robotów napędzanych sztuczną inteligencją.
Zespół badaczy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i Uniwersytetu Stanforda zgłosił duży postęp, szkoląc roboty za pomocą filmów do wykonywania zadań chirurgicznych.
Roboty opanowały sztukę manipulowania igłami, wiązania węzłów i zszywania ran bez wcześniejszego doświadczenia. Można powiedzieć: obejrzały to wszystko na YouTube, choć w tym wypadku filmy nie były dostępne na popularnej platformie, tylko oferowane w ramach wewnętrznego repozytorium.
To jednak nie wszystko. Roboty nie tylko zyskały umiejętności po obejrzeniu filmów, ale za sprawą dostępu do wiedzy i technologii machine learningu (uczenie maszynowe) mogły również skonfrontować to, co przedstawiały filmy, z wiedzą z innych źródeł. Dzięki temu poszły o krok dalej niż zwykła imitacja i mogą korygować ewentualne potknięcia w trakcie zabiegów bez czekania na polecenia lekarza nadzorującego całą operację. Obecnie naukowcy, licząc na obiecujące efekty, rozpoczęli już przeprowadzanie operacji z użyciem robotów — na razie będą one potwierdzać swoje zdobyte umiejętności, przeprowadzając zabiegi na zmarłych zwierzętach.
Badacze przekonują, że nowa generacja autonomicznych robotów może rozwiązać problem niedoboru chirurgów Stanach Zjednoczonych. W kolejnych latach roboty mogłyby trafiać również do europejskich szpitali.
Czytaj też: Nadchodzi „era humanoidów”. Wejdą do fabryk i biur
Sale operacyjne pełne robotów
PUMA 560 to pierwszy robot asystujący na sali operacyjnej i pomagał on w biopsji mózgu w 1985 r. Od tego czasu dużo się zmieniło i szpitale coraz częściej wykorzystują roboty do różnych zabiegów.
Do tej pory rozwój robotów był jednak wyraźnie ograniczony. Praca ich ramion czy chwytaków wymagała odpowiedniego treningu, a często lekarze musieli wykorzystywać specjalne kontrolery, przypominające joysticki, aby niejako uczyć maszyny poszczególnych ruchów. Później roboty potrafiły realizować niektóre zadania autonomicznie.
Roboty chirurgiczne najnowszej generacji będą musiały jeszcze uzyskać aprobatę Agencji Żywności i Leków, jak i potwierdzić, że zapewniają odpowiednie bezpieczeństwo, niemniej dużo wskazuje na to, że nie będzie to problemem. Następnie staną się elementem wyposażenia wielu szpitali. Trening tych maszyn będzie odbywał się bez angażowania lekarzy i specjalistów — wystarczą materiały szkoleniowe i sztuczna inteligencja. To sprawi, że z czasem maszyny tej klasy potanieją i będą dostępne również dla tych ośrodków, które dysponują niższymi budżetami.
Roboty autonomiczne mają również wypełniać luki kadrowe. W samych Stanach Zjednoczonych ma zabraknąć od 10 do 20 tys. chirurgów do 2036 r. — wynika z raportu Amerykańskiego Stowarzyszenia Uczelni Medycznych. W dobie starzejącego się społeczeństwa, kiedy będzie przybywać seniorów, często z większymi problemami zdrowotnymi niż ludzie młodzi, zapotrzebowanie na roboty może okazać się gigantyczne. Dla wielu szpitali i klientów takie maszyny będą zbawienne.
Nie będzie więc mowy o tym, aby zastępować lekarzy robotami. Lekarzy będzie po prostu za mało i wsparcie robotów okaże się niezbędne.
Jeszcze trochę cierpliwości
Maszyny będą mogły uczyć się o wiele łatwiej i taniej niż dawniej, ale to nie oznacza, że równie łatwo znajdą zastosowanie w odpowiednich placówkach. Zwłaszcza w przypadku chirurgii, gdzie ewentualna pomyłka może zakończyć się tragicznie — nawet śmiercią pacjenta.
No właśnie: co w sytuacji, gdy robot popełni błąd? Czy odpowiedzialność będzie wtedy spoczywać na szpitalu, lekarzu nadzorującym zabieg, firmie rozwijającej sztuczną inteligencję czy producencie samego sprzętu? Te kwestie ciągle nie są rozwiązane.
Generatywna sztuczna inteligencja, jaką znamy choćby z narzędzia ChatGPT, zapewniła robotom przetwarzanie informacji w sposób bardziej złożony. Mogą one „oglądać” filmy czy „czytać” artykuły w celu zdobywania wiedzy i kompetencji. Z tego powodu AI może zrewolucjonizować sposób, w jaki roboty zdobywają umiejętności, czyniąc je bardziej elastycznymi i zdolnymi do wykonywania złożonych zadań w różnych dziedzinach, takich jak przemysł, medycyna czy edukacja. To podejście otwiera nowe możliwości dla rozwoju robotyki oraz integracji sztucznej inteligencji w codziennych zastosowaniach.
Niewykluczone, że pierwsze roboty nowej generacji trafią do sprzedaży już w tym roku.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło