Wojna o samochody elektryczne w Europie rozpoczęta. Chiny wybierają te kraje

Komisja Europejska nakłada cła, ale walka o rynek samochodów elektrycznych w Europie dopiero się rozpoczęła. Chiny otwarcie rzucają wyzwanie niemieckiej motoryzacji na jej własnym podwórku. Marki chińskich samochodów elektrycznych wkraczają do Europy, a firmy Państwa Środka zapowiadają budowę ogromnych fabryk w UE. Sprawdzamy, jak wygląda rywalizacja o inwestycje i kto stanie się zagłębiem chińskiej produkcji na Starym Kontynencie.

6998e783c709653979c6457601e013bf, Biznes Fakty
Chińskie koncerny chcą produkować w Europie | Foto: VCG / Contributor / Getty Images
  • Komisja Europejska straszy Chińczyków dochodzeniami w sprawie naruszenia konkurencji i nakładaniem ceł. Chiny znalazły na to sposób
  • Na chińskiej ekspansji już korzysta Viktor Orban
  • Hiszpania kusi chińskie firmy pieniędzmi z KPO. Jeden koncern właśnie instaluje się na terenie dawnego zakładu Nissana
  • Do gry wkraczają inne kraje. Chińczyków u siebie chętnie widzieliby Francuzi, a wciąż niezdecydowana jest Polska
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl

Komisja Europejska wprowadza cła na samochody elektryczne z Chin, ale nie powstrzyma napływu chińskich marek do Europy. Walka o rynek elektryków na Starym Kontynencie dopiero się rozpoczyna.

Skoro UE nakłada dodatkowe cła sięgające 38,1 proc. na chińskich producentów, takich jak BYD, Geely i SAIC, a także na samochody produkowane w Chinach przez Teslę i innych zachodnich producentów samochodów, to producenci decydują się na produkcję na miejscu.

— BYD i chiński przemysł samochodowy są bardzo mile widziane we Francji – mówił francuski minister gospodarki Bruno Le Maire. To znamienny przykład – polityk popierający nakładanie ceł na auta z Chin jednocześnie wspierający inwestycje tamtejszego przemysłu u siebie w kraju.

Ta wypowiedź pokazuje, że w tym przypadku różnice polityczne schodzą na dalszy plan – liczą się inwestycje, tworzenie miejsc pracy i wpływ na gospodarkę.

Hiszpania wykorzysta swoje KPO

Francja nie jest jedynym krajem „starej UE”, który chce się załapać na chińskie projekty elektromobilności. Dla Chery — jednego z największych producentów chińskich elektryków – kluczowym miejscem dla rozwoju eksportu firmy na świat ma stać się Hiszpania. W miejscu dawnej fabryki Nissana w Barcelonie zamierza do 2029 r. uruchomić fabrykę dostarczającą 150 tys. pojazdów rocznie i zatrudniającą ponad 1,2 tys. pracowników.

Projekt wart 400 mln euro realizuje w ramach joint venture z hiszpańskim Ebro EV Motors, które wykorzystując chińską technologię reaktywuje swoją markę aut. A wszystko z błogosławieństwem hiszpańskiego rządu. Premier Pedro Sanchez chwalił się, że decyzja Chery wpisuje się w program wspierający bezemisyjną gospodarkę. Hiszpanie ujęli w swoim KPO i przeznaczyli na ten cel 5 mld euro.

Do ulokowania fabryki w Europie przymierza się również Geely, który szuka miejsca do ulokowania europejskiej produkcji swojego flagowca — Zeekr. Producent czeka m.in. na decyzję polskiego rządu w sprawie projektu Izera. Budowa fabryki w Jaworznie mogłaby pozwolić mu na rozkręcenie w Polsce przynajmniej części zakładanego wolumenu na Starym Kontynencie. Na łamach Business Insidera opisywaliśmy, że Chińczycy coraz bardziej niecierpliwią się w tej kwestii. Grupa ma obecnie zakłady Volvo w Szwecji i Belgii oraz bazę London Electric Vehicle Co. w Wielkiej Brytanii.

Z chińskimi producentami rozmawiali też Włosi. Na razie negocjacje jednak utkwiły w martwym punkcie wobec sprzeciwu włoskiego przemysłu motoryzacyjnego. Szef Stellantisa, właściciela m.in. Fiata, Carlos Tavares, ostrzegł, że w przypadku zaproszenia Chin do Włoch, sam może być zmuszony do podjęcia „niepopularnych decyzji”. Jego zdaniem taki ruch zagroziłby Stellantisowi i doprowadziłby do „znacznych konsekwencji społecznych”.

Orban dogaduje się z Chinami

Fabryki z Chin już przyciąga Viktor Orban. Na Węgrzech działa potężna fabryka CATL – jednego z największych producentów baterii do aut elektrycznych na świecie. A jedna duża inwestycja przyciąga kolejne. Pod koniec ubiegłego roku swoją fabrykę na Węgrzech zaczął budować BYD – największy producent elektrycznych aut w Państwie Środka, nazywany niekiedy „chińską Teslą”. Na obszarze 300 hektarów powstanie fabryka warta 500 mln euro.

Dalsza część artykułu pod wideo:

Nie we wszystkim się zgadzamy. Ministra o rozmowach rządu z Niemcami

Pekin osacza UE

Chińczycy jednocześnie szukają rozwiązań, by ominąć ewentualnie niesprzyjające chińskim producentom unijne regulacje. Jeśli nie uda się w Unii, są gotowe również zrobić sobie „bazę wypadową” na europejski rynek w inny sposób.

BYD niedawno ogłosiło olbrzymi projekt w Turcji. Rząd Recepa Tayypa Erdogana przyjął plany Chińczyków z otwartymi ramionami, choć sam najbardziej zainteresowany jest rozwojem projektu TOGG – rodzimej marki elektryków, w której tworzenie zaangażowało się konsorcjum sześciu tureckich firm.

W tym miesiącu dyrektor generalny BYD Wang Chuanfu i minister przemysłu i technologii Turcji Mehmet Fatih Kaci podpisali w Stambule umowę dotyczącą inwestycji giganta. Zgodnie z porozumieniem, do 2026 r. powstanie warta miliard dolarów fabryka BYD zatrudniająca ok. 5 tys. osób i produkująca ok. 150 tys. aut hybrydowych i elektrycznych.

Chcąc ominąć bariery celne i dotrzeć do europejskich klientów, Chiny zapowiadają także inwestycje w Afryce Północnej. Ambasador Chin w Maroku Li Changlin zapowiadał, że właśnie ten kraj może stać się ważnym miejscem dla inwestycji – dzięki bliskiemu dostępowi do metali ziem rzadkich niezbędnych do produkcji akumulatorów, a także podpisanym umowom handlowym z UE i USA. W czerwcu chiński Gotion High Tech podpisał umowę z marokańskim rządem, zgodnie z którą w Kenitrze na północ od Rabatu powstać ma inwestycja sięgająca 1,3 mld dol.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *