Biznes Fakty
Pozytywne zmiany w starszeństwie. Co ze studentami na kontraktach usługowych?
Przy projektowaniu przepisów o okresach pracy i umowach o świadczenie usług trzeba wreszcie przyjrzeć się przestarzałym przepisom dotyczącym zatrudniania studentów na podstawie umów o świadczenie usług bez odprowadzania składek. – Wielu studentów pracuje na stałe w gastronomii, handlu czy usługach, ale ich wysiłki nie są rejestrowane w systemie i nie zapewniają im ochrony – zauważa Tomasz Lasocki, prawnik i wykładowca Politechniki Warszawskiej.

Zgodnie z projektem ustawy, przygotowanym przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, do stażu pracy będą wliczane także okresy prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej oraz wykonywania prac najemnych.
22 maja 2025 r. Stały Komitet Rady Ministrów przyjął projekt, zgodnie z którym do stażu pracy będą zaliczane okresy indywidualnej przedsiębiorczości i wykonywania pracy na podstawie umów o świadczenie usług. Wcześniej uwzględniano jedynie lata przepracowane „w pełnym wymiarze godzin”.
Według Tomasza Lasockiego nadszedł czas, aby zacząć poprawiać to, co uważa za niekorzystną sytuację studentów pracujących nad zadaniami. W ich przypadku umowy nie podlegają składkom i nie zapewniają ochrony , a także nie generują składek emerytalnych, co mogłoby być znaczącą zaletą w przyszłości.
– Uważam, że powinniśmy poważnie rozważyć włączenie pracy studentów w ramach umów o świadczenie usług do systemu ubezpieczeń społecznych . Obecnie taka praca nie jest nigdzie rejestrowana ani uwzględniana, co oznacza, że nawet po zmianach nie będzie zaliczana do stażu pracy, nie będzie dawała prawa do świadczeń i co więcej, nie wpłynie na przyszłe emerytury – powiedział Interii Tomasz Lasocki, naukowiec i praktyk z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej.
Studenci pracują również w branży gastronomicznej, wykonując zadania zlecone.
Jak tłumaczy, wielu studentów pracuje regularnie – w gastronomii, handlu czy usługach – ale ich wysiłki nie są rejestrowane w systemie . – To niesprawiedliwe. Badania mogą być wliczane do 8-letniego stażu w okresie wakacyjnym tylko wtedy, gdy zostaną pomyślnie ukończone. Podobnie jest z okresami emerytalnymi. Nie są one jednak wliczane do premii za staż pracy czy premii rocznicowej. Gdyby student pracował w tym czasie na pełnym etacie, okres ten zostałby wliczony nie tylko na potrzeby ustalenia urlopu. Dlaczego więc praca na zlecenie miałaby być traktowana inaczej? – argumentuje Lasocki.
Przypomina, że zwolnienie ze składek dla studentów wprowadzono w połowie lat 90. , w zupełnie innej rzeczywistości rynku pracy i systemu emerytalnego, która gwarantowała, że sam okres studiów będzie wliczany do wyliczenia emerytury. – Dziś, jeśli na koncie w ZUS nie ma żadnych ewidencjonowanych składek, to okres faktycznej pracy nie podwyższy emerytury ani o złotówkę. Oczywiście, ZUS weźmie pod uwagę studia, ale tylko do wyliczenia minimalnej emerytury . Wielu studentów pracuje w trakcie studiów, czasami nawet po kilka lat, ale nikt nie oferuje im stałej pracy – bo praca na umowę o pracę jest tańsza. A jeśli nie ukończą studiów, to zostaną z niczym, bo wtedy żaden czas pracy nie będzie nawet wliczany do ich okresów ubezpieczeniowych – dodaje Lasocki.
Na pierwszy rzut oka zwolnienie studentów z płacenia składek na ubezpieczenie społeczne może wydawać się korzystne, ale w rzeczywistości pozbawia ich ochrony . Jeśli taki student ulegnie wypadkowi podczas pracy, ani on, ani jego rodzina nie otrzymają żadnego wsparcia. Jednak niektórzy z nich zakładają rodziny i podejmują poważne zobowiązania, będąc jeszcze na studiach. Podczas gdy na przykład zwolnienie młodych ludzi z płacenia podatków może być korzystne, zwolnienie ich ze składek podczas wykonywania zadań domowych nie jest – w dłuższej perspektywie.
Zwolnienie ze składek ZUS oznacza brak ochrony
– Z punktu widzenia młodego człowieka najważniejsze jest to, ile dostanie „do ręki”. Jednak ta perspektywa, jak w przypadku każdego ubezpieczenia, zmienia się diametralnie, gdy coś się wydarzy – wypadek, choroba, ciąża. I wtedy okazuje się, że nie ma żadnych praw. Jedyne wyjście to iść do sądu i próbować udowodnić, że to nie była umowa, a umowa o pracę – podkreśla ekspert z Politechniki Warszawskiej
Źródło