Biznes Fakty
Co ustalili w Warszawie Emmanuel Macron i Donald Tusk
Na pięć tygodni przed przejęciem władzy przez Donalda Trumpa przywódcy Polski i Francji uzgodnili wspólne warunki zakończenia wojny w Ukrainie.
Emmanuel Macron i Donald Tusk
Jędrzej Bielecki
Reklama
Trump lubi w ostatnich miesiącach powtarzać, że przywróci pokój w Ukrainie „w ciągu 24 godzin”. Jeśli wziąć to wyrażenie dosłownie, oznaczałoby ono, że Waszyngton osiągnąłby porozumienie bezpośrednio z Kremlem: nie byłoby przecież czasu na konsultacje z kimkolwiek innym.
Reklama
Chwyt retoryczny czy zarys faktycznego planu? Na razie nikt nie wie, co ma w głowie Trump. Ale Donald Tusk i Emmanuel Macron najwyraźniej nie chcą ryzykować. W czwartek francuski prezydent znalazł więc kilka godzin, aby w środku najgłębszego kryzysu politycznego V Republiki przylecieć do Warszawy i uzgodnić wspólne stanowisko wolnej Europy, którego nie będzie mogła zlekceważyć nowa administracja amerykańska.
Szczegółów nie podano: obaj przywódcy ograniczyli się do oświadczeń bez możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy. To zrozumiałe, skoro nie tylko Trump trzyma karty przy piersiach, ale i Władimir Putin nie dał żadnych sygnałów gotowości do kompromisu.
Dwa warunki pokoju na Ukrainie: udział Kijowa i Europy w negocjacjach
Mimo wszystko Macron i Tusk postawili dwa warunki porozumienia: nie może być żadnych koncesji wobec Rosji bez zgody na nie samych Ukraińców oraz Europa musi być stroną takich negocjacji, bo od ich wyników będzie zależało także jej bezpieczeństwo.
– Możemy przystać tylko na pokój długotrwały z wiarygodnymi gwarancjami bezpieczeństwa dla Ukrainy – podkreślił francuski przywódca. Jakie to mogłyby być gwarancje? W trakcie oświadczenia dla prasy obaj przywódcy ani nie wspomnieli o przystąpieniu Ukrainy do NATO, ani o utrzymaniu w przyszłości dostaw dla kraju uzbrojenia.
Reklama Reklama
Tusk przyznał natomiast, że rozmawiano o idei międzynarodowej misji rozjemczej, która gwarantowałaby przebieg linii frontu w razie zawieszenia broni. Premier oświadczył jednak, że „na razie” nie planuje takich działań. Podkreślił także, że decyzje odnośnie do ewentualnego udziału polskich wojsk w podobnej operacji zapadną w Warszawie.
Polityka Macron chce z Polską ratować Ukrainę
Prezydent Francji przylatuje w czwartek do Warszawy, by omówić plan europejskiej misji rozjemczej, która pozwoliłaby zachować ukraińską suwerenność w ramach ewentualnego porozumienia Trump-Putin.
W tym samym czasie Radosław Sikorski, który uczestniczył w Berlinie w spotkaniu szefów dyplomacji unijnej tzw. Wielkiej Piątki (Polska, Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania), pytany o ideę wysłania międzynarodowej misji do Ukrainy powiedział, że chodzi o „wstępne pomysły”. Przyznał, że były one omawiana przez Tuska i Macrona.
Ideę wysłania wojsk zachodnich do Ukrainy francuski prezydent wysunął po raz pierwszy już w lutym, po czym do niej wracał m.in. w trakcie spotkania z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem 11 listopada oraz w czasie rozmowy z Trumpem w Paryżu 7 grudnia. Na początku tego tygodnia o idei Macrona z aprobatą wyrażał się po spotkaniu z liderem CDU/CSU Friedrichem Merzem Wołodymyr Zełenski. – Sugerował (Macron), że wojska innych krajów mogłyby być obecne na terytorium Ukrainy, co zapewniałoby nam bezpieczeństwo, dopóki Ukraina nie jest w NATO – oświadczył prezydent Ukrainy.
Zablokowanie umowy o wolnym handlu między UE i Mercosurem. Macron starał się przekonać Tuska
Mówiąc o koniecznej jedności Europy w sprawie ukraińskiej, Tusk odwołał się do coraz bliższej koordynacji stanowiska Polski z krajami skandynawskimi i bałtyckimi (NB8). Premier zwracał jednak uwagę na jego zdaniem bezprecedensowe koszty, jakie ponosi nasz kraj we wspieraniu Ukraińców. Uznał, że powinny się do tego dołożyć inne kraje Unii, w tym przejmując część nakładów na budowę Tarczy Wschód (system umocnień na granicy z Rosją i Białorusią). Tej propozycji Macron jednak nie podjął: i bez tego finanse kraju, którego deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 6,2 proc. PKB, są bardzo napięte.
Polityka Macron staje się głównym negocjatorem w sprawie Ukrainy
W piątek prezydent Francji był tak słaby, że musiał zapewniać w wystąpieniu telewizyjnym wątpiących rodaków, iż pozostanie na urzędzie do końca kadencji w 2027 roku. Dzień później wspiął się na szczyty światowej dyplomacji.
Reklama Reklama
Obaj przywódcy zgodzili się natomiast, że trzeba wspólnie przeciwstawiać się akcjom dezinformacji i próbom wpływania na wyniki wyborów. Tusk podjął ten temat dzień po zapowiedzi, że wpisze na listę firm strategicznych zarówno TVN, jak i Polsat. Szef rządu dał do zrozumienia, że mogłyby one zostać przejęte przez wrogi kapitał, być może powiązany z Rosją. Odnosząc się do krajów, które już padły ofiarą takich operacji, Macron wskazał na Mołdawię, Gruzję i Rumunię.
Współpraca polsko-francuska ma także ułatwić sukces polskiego przewodnictwa w Unii. Francuski prezydent podkreślił w tym kontekście konieczność przyspieszenie produkcji broni w zjednoczonej Europie, ale także poprawy konkurencyjności europejskich gospodarek. Jego zdaniem obecny rytm tego procesu jest „niewystarczający”.
Macron i Tusk zgodzili się, że trzeba wspólnie przeciwstawiać się akcjom dezinformacji ze strony Rosji
Francuz szukał także w Warszawie sojusznika do zablokowania właśnie podpisanego przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen porozumienia o liberalizacji handlu między UE a krajami Mercosuru (Brazylia, Argentyna, Urugwaj i Boliwia). Czy go znalazł, nie wiadomo: Tusk nie odniósł się do tej kwestii. Zdaniem Macrona od tego zależy zachowanie „suwerenności rolnej” Europy.
Macron miał w czwartek wieczorem wskazać nowego premiera. Z tego powodu skrócił on pobyt w polskiej stolicy: wypadła z programu wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego, a popołudniowe spotkanie z Andrzejem Dudą zostało skrócone do minimum. W ten sposób prezydent Polski miał niepomiernie mniej czasu na konsultacje z Macronem niż szef rządu.
Kluczem do odzyskania stabilności politycznej we Francji jest znalezienie premiera, który byłby do zaakceptowania zarówno przez liberalny obóz prezydenta, jak i umiarkowaną prawicę oraz umiarkowaną lewicę. To jest też warunek przyjęcia przed końcem roku budżetu na przyszły rok.